Nie jesteś zalogowany.
@Ariakis - słowa klucze to "nazwie idiotą" i kolejna podpowiedź - dość pretensjonalne określania. Twoje wywody są bardzo spoko (że tak ziomalsko to określę) i w wielu rzeczach w kwestii logiki systemu masz sporo racji. Chodzi jednak o pewne inne kwestie tego, co piszesz.
Offline
Mam zapytanie do znawców. Ostatnio wrzuciłem parę hardsubów pl na chomikuj . Dziś patrze zostały usunięte. Może mnie ktoś oświecić dlaczego , skoro nawet licencji w polsce nie ma na to -_-
który to podmiot skierował do Portalu Chomikuj.pl prośbę o uniemożliwienie ich rozpowszechniania.
Pliki znajdujące się w publicznie dostępnych folderach zostały przez nas usunięte.
Ostatnio edytowany przez max-kun (2013-06-01 14:34:42)
Offline
Mam zapytanie do znawców. Ostatnio wrzuciłem parę hardsubów pl na chomikuj . Dziś patrze zostały usunięte. Może mnie ktoś oświecić dlaczego , skoro nawet licencji w polsce nie ma na to -_-
Pokaż spoilerotrzymaliśmy wiarygodną informację, iż na Pani/Pana koncie znajdują się pliki:
x Fate Zero
x Bakuman sezon 1-2
do których prawa autorskie zostały naruszone, według oświadczenia: pełnomocnika pani Ewy Chodakowskiejktóry to podmiot skierował do Portalu Chomikuj.pl prośbę o uniemożliwienie ich rozpowszechniania.
Pliki znajdujące się w publicznie dostępnych folderach zostały przez nas usunięte.
Napisz do nich jakim prawem się plują o coś o co nie powinni. Mi tam kiedyś odpisali i też to dotyczyło praw autorskich.
Edit: Takie rzeczy najlepiej wrzucać w rar lub zip. Wtedy nic się tym plikom nie stanie albo do folderu z hasłem.
Ostatnio edytowany przez Gerard (2013-06-01 14:50:40)
Offline
Napisz do nich jakim prawem się plują o coś o co nie powinni. Mi tam kiedyś odpisali i też to dotyczyło praw autorskich.
Edit: Takie rzeczy najlepiej wrzucać w rar lub zip. Wtedy nic się tym plikom nie stanie albo do folderu z hasłem.
Ad. 1 Pisałem do nich i odpowiedzieli mi ,ze to ona ma rację , bo mimo tego Iż nie ma licki na to w Polandii , to i tak jest to kopia piracka lol
Ad. 2 Właśnie myślałem nad tym i kilka razy tak robiłem [ i za każdym razem pliki były usuwane , miałem za hasłowane foldery z grami iso z psp]
Ostatnio edytowany przez max-kun (2013-06-01 15:11:02)
Offline
Ad. 2 Właśnie myślałem nad tym i kilka razy tak robiłem [ i za każdym razem pliki były usuwane , miałem za hasłowane foldery z grami iso z psp]
Jakim cudem usuwali ci coś, co było w folderze na hasło? Przecież piszą, że jeżeli pliki są objęte prawem autorskim, to ich nie usuną, jeżeli są w folderze na hasło, ale nie będzie dostępny dla nikogo poza samym uploaderem (sam robię tam kopię ściągniętych filmów i żadnego mi nie usunęli, ale połowę poblokowali).
Ostatnio edytowany przez marek2fgc (2013-06-01 15:14:21)
Offline
Chodakowska to taki troll / Krzyżowiec, jeśli chodzi o prawa autorskie. Na prawo i lewo rozsyła, że jest pełnomocnikiem tego czy tamtego i każe usuwać pliki. Nie wiem, czy ktoś kiedykolwiek weryfikował jej pełnomocnictwa.
Druga sprawa - RAR/ZIP itd. nie są lekiem na całe zło. Coraz częściej boty sprawdzają nie tylko nazwę i zawartość pliku, ale też jego CRC. Jeżeli wrzucacie na serwis archiwum wcześniej stargane z neta (nawet z hasłem), może zostać zgłoszone (bo ktoś namierzył je przy innej okazji). Zazwyczaj wystarczy przepakować plik albo coś dorzucić (nawet pusty plik tekstowy) / usunąć.
Inna sprawa, że oprogramowanie (w tym gry) są chronione nieco innym prawem niż multimedia
Offline
@Ariakis - słowa klucze to "nazwie idiotą" i kolejna podpowiedź - dość pretensjonalne określania. Twoje wywody są bardzo spoko (że tak ziomalsko to określę) i w wielu rzeczach w kwestii logiki systemu masz sporo racji. Chodzi jednak o pewne inne kwestie tego, co piszesz.
Moja pretensjonalność wynika właśnie z tego prostego faktu, że mam rację. Wynika też z tego, że choć kopanie się z koniem bywa na krótką metę zabawne, to w dłuższej perspektywie męczy.
Mam zapytanie do znawców. Ostatnio wrzuciłem parę hardsubów pl na chomikuj . Dziś patrze zostały usunięte. Może mnie ktoś oświecić dlaczego , skoro nawet licencji w polsce nie ma na to -_-
Ponieważ brak licencji oznacza jedynie, że w Polsce nikt nie nabył licencji. Nie oznacza, że są to treści, które w ogóle nie podlegają żadnej ochronie. Ściągane są natomiast w ramach tego. Dodatkowo skoro byli w stanie dotrzeć do nich - choćby przez wyszukiwarkę oznacza, że były de facto udostępniane.
Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.
Offline
Offline
Mam pytanie do "kolegów prawników": od kiedy to nieznajomość prawa zwalnia od odpowiedzialności?
I mam również prośbę: piszcie poprawnie, bo byki, które walicie, sprawiają, że wasze wypowiedzi tracą na wiarygodności;]
Offline
Mam pytanie do "kolegów prawników": od kiedy to nieznajomość prawa zwalnia od odpowiedzialności?
Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.
Offline
Mam pytanie do "kolegów prawników": od kiedy to nieznajomość prawa zwalnia od odpowiedzialności?
I mam również prośbę: piszcie poprawnie, bo byki, które walicie, sprawiają, że wasze wypowiedzi tracą na wiarygodności;]
A gdzie kropka na końcu ostatniego zdania?
Offline
Emotka robi za znak kończący zdanie. Jeśli takie tłumaczenie Ci nie wystarcza, to proszę o link do zasady, która to reguluje
~Shounen . DBNao.net . Grupa Mirai . Cytaty z anime
Online
Moja pretensjonalność wynika właśnie z tego prostego faktu, że mam rację.
"Ja mam rację, a pan nie ma racji" <3 jak to mawiał pewien oszołom, który każe mówić na siebie per "poseł".
Tak mi się skojarzyło
Ty dulowaty userze!
Offline
Art. 14.
1. Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiary-godnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.
Ten artykuł dotyczy usługodawcy. Gdyby to nie były napisy, lecz pornografia dziecięca, to usługodawca mógłby się tym przepisem podeprzeć, jednak sami usługobiorcy (czyli wrzucający porno) zostaliby ukarani, nie?
Wracając do tematu: tłumacze powinni być ukarani, jeśli złamali prawo, wrzucając swoje tłumaczenia do sieci. Nie zostali ukarani, bo według biegłych przestępstwa nie popełnili. Tak? Jeśli źle to rozumiem, proszę o skorygowanie - tłumaczenie ścieżki dialogowej nie narusza praw autorskich, nie jest więc opracowaniem utworu i można je wrzucać do sieci. To, co powiedziała pani jakaś tam z prokuratury jakiejś tam wydaje mi się próbą wyjścia z twarzą, "och, sąd będzie dziś wspaniałomyślny i nie ukarze oskarżonych, bo nie wiedzieli, że źle czynią". To nie dzieci, co w ramach zabawy podpaliły kota sąsiadów, że można je puścić do domu, bo mała szkodliwość czynu. Ponoć Gutek i inni ponieśli niemałe straty finansowe A oni nawet zawiasów nie dostali.
Offline
"Ja mam rację, a pan nie ma racji" <3 jak to mawiał pewien oszołom, który każe mówić na siebie per "poseł".
Tak mi się skojarzyło
Jak to dobrze, że potrafię operować argumentami na poziomie nieco wyższym od przeciętnego posła.
Ten artykuł dotyczy usługodawcy. Gdyby to nie były napisy, lecz pornografia dziecięca, to usługodawca mógłby się tym przepisem podeprzeć, jednak sami usługobiorcy (czyli wrzucający porno) zostaliby ukarani, nie?
Myślę, że w pierwszej kolejności postawiono by im nieco inny zarzut, który zahacza o prawo karne.
W przypadku naruszenia praw autorskich wchodzimy na grunt prawa cywilnego, gdzie tak naprawdę pokrzywdzony może, ale nie musi dążyć do czegoś więcej, poza samym usunięciem treści chronionych. Zresztą pomijając oprogramowanie komputerowe, próby dochodzenia czegokolwiek w sądzie to zwyczajnie zbyt duże nakłady, i zbyt duże ryzyko.
Co zaś do tłumaczy to już trzy lata temu wyszła sprawa z niemożnością ustalenia, kto tak naprawdę wrzucał napisy. I już trzy lata temu sprawę można było umorzyć, bo sami dystrybutorzy machnęli ręką. Zresztą strona przestała funkcjonować - niejako mission accomplished.
Wracając do tematu: tłumacze powinni być ukarani, jeśli złamali prawo, wrzucając swoje tłumaczenia do sieci. Nie zostali ukarani, bo według biegłych przestępstwa nie popełnili. Tak? Jeśli źle to rozumiem, proszę o skorygowanie - tłumaczenie ścieżki dialogowej nie narusza praw autorskich, nie jest więc opracowaniem utworu i można je wrzucać do sieci.
Mogę się mylić, ale autorowi artykułu raczej chodziło o te cztery osoby (dwóch studentów, bezrobotnego kierowcę TIRa i kogoś jeszcze), którzy współprowadzili/współadministrowali stroną. W związku z czym podpadali pod bycie usługodawcą. Co do reszty tłumaczy, to ponownie trzeba wrócić trzy lata do tyłu, kiedy to policja pochwaliła się, że nie jest w stanie uzyskać danych od operatorów.
Natomiast tłumaczenie, które nie byłoby opracowaniem utworu byłoby jednocześnie pozbawione jakiejkolwiek ochrony wynikającej z ustawy o prawach autorskich. Podobnie jak ich autorzy.
Czyli takie napisy możnaby wykorzystywać w dowolny sposób, nawet bez wiedzy i zgody ich autorów.
Z drugiej strony patrząc na definicje zawarte w ustawie, trudno posądzać napisy o to, że nie mają twórczego charakteru i nie są przedmiotem prawa autorskiego.
To, co powiedziała pani jakaś tam z prokuratury jakiejś tam wydaje mi się próbą wyjścia z twarzą, "och, sąd będzie dziś wspaniałomyślny i nie ukarze oskarżonych, bo nie wiedzieli, że źle czynią". To nie dzieci, co w ramach zabawy podpaliły kota sąsiadów, że można je puścić do domu, bo mała szkodliwość czynu. Ponoć Gutek i inni ponieśli niemałe straty finansowe A oni nawet zawiasów nie dostali.
Ale tu nawet nie chodzi o sąd, bo sprawa nawet nie doszła do tego etapu. Prokuratura ma możliwość umorzenia sprawy - dziwi jedynie, że robi to teraz, skoro już parę lat temu mieli taką samą opinię biegłych dotyczącą tłumaczeń oraz sam pokrzywdzony/pokrzywdzeni zdecydowali się nie ciągnąć tego dalej.
Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.
Offline
Art. 14.
1. Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiary-godnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.Ten artykuł dotyczy usługodawcy. Gdyby to nie były napisy, lecz pornografia dziecięca, to usługodawca mógłby się tym przepisem podeprzeć, jednak sami usługobiorcy (czyli wrzucający porno) zostaliby ukarani, nie?
Wracając do tematu: tłumacze powinni być ukarani, jeśli złamali prawo, wrzucając swoje tłumaczenia do sieci. Nie zostali ukarani, bo według biegłych przestępstwa nie popełnili. Tak? Jeśli źle to rozumiem, proszę o skorygowanie - tłumaczenie ścieżki dialogowej nie narusza praw autorskich, nie jest więc opracowaniem utworu i można je wrzucać do sieci. To, co powiedziała pani jakaś tam z prokuratury jakiejś tam wydaje mi się próbą wyjścia z twarzą, "och, sąd będzie dziś wspaniałomyślny i nie ukarze oskarżonych, bo nie wiedzieli, że źle czynią". To nie dzieci, co w ramach zabawy podpaliły kota sąsiadów, że można je puścić do domu, bo mała szkodliwość czynu. Ponoć Gutek i inni ponieśli niemałe straty finansowe A oni nawet zawiasów nie dostali.
Tak naprawdę możemy sobie tylko gdybać, nie zapoznawszy się wcześniej z opinią biegłego/biegłych i nie widząc postanowienia o umorzeniu. Sprawa napisów nie jest do końca uregulowana. W naszym Internecie jest to zjawisko dość "nowe". Nie wspominając w ogóle o przestępstwach Internetowych, w którym to temacie tak naprawdę dopiero raczkujemy. Żałuję, że zacząłem zaglądać w ten temat tak późno i w tym momencie nie za bardzo jest kiedy chodzić do specjalistów i pytać o ich opinie w tej sprawie.
W dodatku i tak jedna, dwie, nawet trzy opinie biegłych nie przesądzają sprawy, bo zawsze można powołać innego biegłego, który z poprzednimi opiniami się nie zgodzi. A gdy dostaniemy wyrok i tak w naszym systemie prawnym nie widać aż tak wielu elementów prawa precedensowego (z Wielkiej Brytanii, USA) i za kilka lat możemy dostać zupełnie odmienny wyrok w bardzo podobnej sprawie.
Jeśli chodzi o sam artykuł kilka rzeczy mi się nie zgadza.
1. Biegli uznali, że tłumaczenie filmów ze słuchu nie narusza prawa autorskiego, tym bardziej, że tłumacze nie nie brali za to pieniędzy.
Pierwsza część była już pisana na tym forum. Jeśli dobrze pamiętam, była mowa o tym, że domorosły tłumacz może sobie wziąć Anime, przetłumaczyć ścieżkę dialogową i schować do szuflady/pokazać rodzicom i przyjaciołom (byle nie z fejsbuczka).
Natomiast druga część zdania (jeśli nie jest tylko wymysłem osoby, która pisała artykuł) rzuca inne światło na całą opinię. Gdyby tłumacz nie naruszał prawa, tłumacząc sobie do szuflady, oczywistym jest, że nie brałby za to pieniędzy. Czyżby chodziło tutaj o coś więcej? Bez przeczytania opinii możemy sobie tylko gdybać. Zwrot "tym bardziej" sugeruje, że robienie tego bezpłatnie ma pewien wpływ na opinię.
Poza tym samo powołanie biegłych, którzy mają wypowiedzieć się na temat prawa jest rzeczą bardzo rzadką (wiele osób kwestionuje w ogóle zasadność takiego rozwiązania - od znajomości prawa jest sąd, nie biegli). Podaje się, że biegli zajmują się wyjaśnieniem norm prawnych, jeśli chodzi o szczegółowe normy, np. typu technicznego, czy prawo obce. Skoro w tym wypadku powołano biegłych, którzy wypowiedzieli się co do prawa, jest to kolejny argument za tym, że kwestia jest bardzo słabo uregulowana i z pewną dozą ostrożności można powiedzieć, że "nikt nic nie wie".
2. "Niedawno prokuratorzy otrzymali opinię biegłych i zdecydowali się sprawę umorzyć. - Powodem podjęcia takiej decyzji była usprawiedliwiona nieświadomość bezprawności działania administratora strony oraz tłumaczy - stwierdziła Elżbieta Łowicka, wiceszefowa Prokuratury Rejonowej w Zabrzu".
Ponownie bez opinii biegłych w ręku/głowie ciężko tutaj się wypowiadać. Pewne jest, że prokuratura czekała na opinię biegłych. Z punktu 1 wynika, że tłumaczenie filmów ze słuchu nie narusza prawa autorskiego, a w punkcie 2 jest mowa o bezprawności. Jest kilka możliwych wytłumaczeń, ale bez znajomości opinii biegłych każde jest skazane na porażkę.
Jedno jest pewne - zawsze uczono nas, że nieświadomość bezprawności to jeden z najrzadszych powodów, dla których umarza się postępowania. Podawano bardzo "karkołomne" przykłady takich sytuacji. Kłóci się z jedną z podstawowych zasad (ignorantia iuris nocet). Gdyby taka sytuacja była powszechna, doprowadziłoby to do niesamowitego chaosu. Więc jest szansa na to, że powód został po prostu wymyślony, żeby ładnie zamknąć sprawę i wszyscy rozeszli się "w pokoju".
Co do strat finansowych - przechodząc z kimś na drogę sądową zawsze trzeba liczyć się z tym, że poniesie się straty finansowe. Prawnicy kosztują, opłaty sądowe, koszta postępowania, etc. też zbierają się w niezły stosik. No i sprawy się przeciągają, co sprawia, że wysysanie funduszy trwa jeszcze dłużej. No i - obok przegranej - sytuacja takiego "remisu" jest najgorszą z możliwych, jeśli chodzi o koszta.
Z mojej strony to tyle. Mam sesję i raczej nie za dużo czasu na pisanie. Bez postanowienia i opinii nikt nic mądrego i ciekawego nie wniesie do tej sprawy, więc cała ta dyskusja to raczej pustosłowie.
Offline
coellus napisał:"Ja mam rację, a pan nie ma racji" <3 jak to mawiał pewien oszołom, który każe mówić na siebie per "poseł".
Tak mi się skojarzyłoJak to dobrze, że potrafię operować argumentami na poziomie nieco wyższym od przeciętnego posła.
No właśnie tym tekstem o racji raczej pokazałeś coś odwrotnego, ale cóż, widocznie nawet nie wiesz, o jakim pośle mówię.
Ty dulowaty userze!
Offline
No właśnie tym tekstem o racji raczej pokazałeś coś odwrotnego, ale cóż, widocznie nawet nie wiesz, o jakim pośle mówię.
Niesioł?
Z drugiej strony dalej chyba nie rozumiesz czegoś: na poparcie swoich racji/twierdzeń stosuję argumenty. Śmiem twierdzić, że w porównaniu z większością tutaj się wypowiadających, stojące na znacznie wyższym poziomie.
Stąd moje przekonanie o racji wynika z tego, że potrafię ją obronić, a nie z samego faktu zaistnienia tejże.
btw.
--------
Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.
Offline
Nie, nie Niesioł. Google nie gryzie.
I sorry, ale twoje "bronienie", niestety, ale polega na stwierdzaniu racji i nic poza tym, właśnie dlatego porównałam cię do owego polityka, który w moim przekonaniu jest oszołomem, a dziwnym zbiegiem okoliczności tych samych fraz o istnieniu racji używa.
edit down: wcale nie taka duża jestem :p
Ostatnio edytowany przez coellus (2013-07-11 20:16:21)
Ty dulowaty userze!
Offline
Nie, nie Niesioł. Google nie gryzie.
I sorry, ale twoje "bronienie", niestety, ale polega na stwierdzaniu racji i nic poza tym, właśnie dlatego porównałam cię do owego polityka, który w moim przekonaniu jest oszołomem, a dziwnym zbiegiem okoliczności tych samych fraz o istnieniu racji używa.
Jesteś dużą dziewczynką, wybacz temu małemu chłopcu, że bije dzieci w piaskownicy łopatką.
Offline