Nie jesteś zalogowany.
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11
luki349 napisał:1 argument:
fabuła np.: "klanu", a "Last Exile"... i wszystko jasneAle weź fabułę "Klanu" a kolejnego mecha-klona i już tak jasno nie jest...
Okrutne, ale prawdziwe.
Anime fabularnie schodzi na psy.
I dokładnie też z tego powodu oglądam go coraz mniej.
Ale dlaczego? Bo lubię. Odpowiada mi ta forma przekazu treści lub sztuki (zależy od tytułu).
Lubię wielu ludzi związanych ze sceną fansubberską (większość to studenci w zblizonym do mnie wieku, mających bardzo trzeźwy pogląd na wiele spraw niekoniecznie związanych z anime i takich właśnie ludzi cenie i lubie się nimi otaczać).
Offline
No to tak
1)Jak patrze na !polskom! TV to rzygać mi sie chce, po kija płacimy abonament?
I tak śą reklamy:) a TvN to porzesadza z 2h filmu robi sie 2.5h
2)Jest ich Dużo, Są ciekawe Ładne, Dużo bardziej 'rzeczywiste' niż np. AnnA Maria TwojaStara
3)nawet jak jakieś anime zrzyna z innego anime i to i tak nie robi sie kopia np. Niani
4) Użależniony
5) Jedne Dla Czego warto RZyć:))
Offline
Offline
Na pewno tak nie jest. Wam się po prostu znudziło więc najlepiej zrobicie jak skończycie z anime.
Ja oglądam anime bo to jedyne filmy animowane(nie 3d) warte obejrzenia poza tym wiele historii jest przejmujących i uwielbiam tą kreskę.
Offline
Na pewno tak nie jest. Wam się po prostu znudziło więc najlepiej zrobicie jak skończycie z anime.
Ja oglądam anime bo to jedyne filmy animowane(nie 3d) warte obejrzenia poza tym wiele historii jest przejmujących i uwielbiam tą kreskę.
Jaką kreskę?
A do tematu. Czemu oglądam? Żeby odpocząć. To jest jedyna rozrywka związana z lampieniem się w ekran, która daje mi chwilę wytchnienia i funduje odskocznie od codzienności. Jednakże już nie oglądam tak jak kiedyś. Raz na parę dni zdarzy mi się obejrzeć ze dwa lub trzy epy jakiejś serii, no chyba że trafię na jakiś ewenement, który mnie wybitnie wciągnie, wtedy oglądam całość na raz:D Ale ostatnio coraz mniej takich serii znajduję.
Kliknij dla mnie http://r5.bloodwars.interia.pl/r.php?r=35262
Offline
Na pewno tak nie jest. Wam się po prostu znudziło więc najlepiej zrobicie jak skończycie z anime.
Ja oglądam anime bo to jedyne filmy animowane(nie 3d) warte obejrzenia poza tym wiele historii jest przejmujących i uwielbiam tą kreskę.
No way... Tom?
Offline
bo lubie
Offline
ee za dobrze wam po prostu....za duzo sie nasciągało i naoglądalo wszystkiego co leci, to nie dziwota, ze sie przejadlo.....kiedys jak nie bylo neta to sie czlowiek cieszyl jak cokolwiek z anime zobaczyl....trzeba z pewnym umierem i staranniej dobierac tytuły
Offline
ee za dobrze wam po prostu....za duzo sie nasciągało i naoglądalo wszystkiego co leci, to nie dziwota, ze sie przejadlo.....kiedys jak nie bylo neta to sie czlowiek cieszyl jak cokolwiek z anime zobaczyl....trzeba z pewnym umierem i staranniej dobierac tytuły
Tu się z tobą zgodzę. Sam tak mam obecnie, niby serii pełno, ale coś wybrać i obejrzeć ciężko. Z drugiej strony sporo ciekawych pozycji jest z przeszłości.
Offline
ee za dobrze wam po prostu....za duzo sie nasciągało i naoglądalo wszystkiego co leci, to nie dziwota, ze sie przejadlo.....kiedys jak nie bylo neta to sie czlowiek cieszyl jak cokolwiek z anime zobaczyl....trzeba z pewnym umierem i staranniej dobierac tytuły
Zupełnie błędna teza moim zdaniem. Raczej jest dokładnie odwrotnie - od początku "świadomego" oglądania anime wybierałem tylko najlepsze (dla mnie) tytuły i dlatego właśnie teraz nie bardzo mam co oglądać.
W sprawie "anime vs kino live action" można sobie łatwo wyobrazić sytuację odwrotną - całe życie spędziliśmy w jakimś hipotetycznym kraju, gdzie telewizja i kino opanowane były przez anime w takim samym stopniu, jak to ma miejsce teraz z tytułami z USA. I po 20 latach oglądania tego anime jak leci (czyli gniotów, pozycji typu "meh", filmów dobrych i arcydzieł - przy zdecydowanej przewadze gniotów) odkrywamy cudowny świat amerykańskich filmów live. Wybieramy sobie najlepsze dla nas pozycje z masy tytułów, zachwycamy się ich fabułą, efektami specjalnymi, grą aktorów. Nie tracimy czasu na filmy ze Stephenem Baldwinem i tasiemce w stylu "M jak mdłości" (oczywiście ktoś inny może je oglądać z przyjemnością, a nie tracić czasu na gnioty typu BSG - chodzi o zasadę) i myślimy sobie, "jakie to anime jest do bani w porównaniu z filmami live".
Na własny użytek już dawno pogodziłem się z tym, że anime to po prostu część kina. Lubię oglądać filmy i nie sprawia mi różnicy, czy jest to film amerykański aktorski, czy japoński animowany, póki jest to film "fajny". Stawianie jednego w opozycji do drugiego (czy ogólniej: anime vs film aktorski w ogóle) to moim zdaniem niepotrzebne zawężanie sobie horyzontów i po prostu brak kierowania się najprostszą logiką.
Ostatnio edytowany przez Freeman (2008-02-26 13:37:35)
Offline
Freeman w zasadzie masz racje, jednak prawda jest taka, ze tak jak wspominałem to kwestia indywidualnego gustu, o obiektywizm trudno. Jesli o mnie chodzi i mam film i anime z tego samego gatunku i na podobnym poziomie (choć trudno o takie proste porownania) to dla mnie bedzie anime bardziej warte obejzenia....tak po prostu...
Oczywiscie nie pogardze dobrym filmem...
Offline
Freeman w zasadzie masz racje, jednak prawda jest taka, ze tak jak wspominałem to kwestia indywidualnego gustu, o obiektywizm trudno. Jesli o mnie chodzi i mam film i anime z tego samego gatunku i na podobnym poziomie (choć trudno o takie proste porownania) to dla mnie bedzie anime bardziej warte obejzenia....tak po prostu...
Oczywiscie nie pogardze dobrym filmem...
Jasna sprawa, ja mówię o postawie "amerykańskie kino to shit, anime to arcydzieło", przy którym można się już jednak pokusić o jakiś obiektywizm.
Offline
Tu się zgadzam - porównanie amerykańskich filmów (w ogóle filmów live) do anime jest imho bez sensu.
Wyjątkiem są oczywiście tytuły powiązane (np DeathNote i DeathNote Live, itd.).
Z kiczem amerykańskim jest dokładnie tak samo jak z kiczem w anime. Z racji, że i tu i tu produkuje się ogromne (w porównaniu do innych regionów filmowych) ilości filmów. Nie ma opcji, aby każdy film był genialny. Łatwiekj zrobić 5 genialnych filmów na 10 niż 50 na 100. Poza tym i tu i tu, mnóstwo pozycji jest zrobionych tylko i wyłącznie na kasę. Kicz anime ma olbrzymie ilości cech kiczu filmów USA. Tak samo jak z kiczem, tak samo z hitami. I tu i tu są. Jest wiele anime, a także wiele amerykańskich filmów, będących świetnymi pozycjami (ja bardzo cenię np takie filmy: Gra, Upadek, Zielona Mila, Forrest Gump, czy też Feast of Love).
Ostatnio edytowany przez Suchy (2008-02-26 14:59:43)
Offline
[cytuj]Jasna sprawa, ja mówię o postawie "amerykańskie kino to shit, anime to arcydzieło"[/quote]
nom takie stwierdzenie to oczywista nieprawda jak kazde generalizowanie...
Suchy poruszył właśnie sedno sprawy i problemu.....komercjalizacja występująca zarówno w Hollywood jak i w Japonii. Komercjalizacja to stawianie na ilość, często kosztem jakości. Siłą rzeczy jak produkuje sie wiecej filmów, serii, anime, gier, muzyki itp. to trudno o orginalność....pozatym z biegiem czasu coraz mniej jest nieporuszonych wczesniej tematów. Ale hej - taki jest świat, nie zmienimy tego, a w miejscu stać nie można. Produkcja filmow i anime to biznes z którego żyje coraz wiecej osób, dlatego nie ma co narzekać na jedno czy drugie tylko sie z tym pogodzić....choc oczywiscie nie zwalnia to twórców z wysiłku samodzielnego stworzenia czegoś, niz tylko kopiowanie czyichs pomysłów...no cóż mimo wszystko jednak w anime i tak znajduje wiecej orginalności, zapewne przez ich wiekszą swobode w podejsciu do wielu tematow i pomysłowosc (np. wygląd/stroje postaci, obraz świata, bronie itp.)
A najwazniejsze jest i tak to, ze oglądanie ich sprawia mi przyjemnosc i rozluźnia (lub dołuje hehe) i tyle w temacie !
Offline
no cóż mimo wszystko jednak w anime i tak znajduje wiecej orginalności, zapewne przez ich wiekszą swobode w podejsciu do wielu tematow i pomysłowosc (np. wygląd/stroje postaci, obraz świata, bronie itp.)
A ja bym powiedział, że to kino aktorskie jest dużo bardziej różnorodne
Offline
oglądam bo epek ma 23 minuty i czasami na kata w nocy da rade obejrzeć (filmu bym nie zmęczył)...a jak sie spodoba seria to oglądam do rana i nie ide na zajęcia na uczelnie tylko śpie...a wieczorem odpalam epek innej serii, jak sie spodoba... <mała pętla> <małe uzależnienie>
Pzd
Offline
turunks napisał:no cóż mimo wszystko jednak w anime i tak znajduje wiecej orginalności, zapewne przez ich wiekszą swobode w podejsciu do wielu tematow i pomysłowosc (np. wygląd/stroje postaci, obraz świata, bronie itp.)
A ja bym powiedział, że to kino aktorskie jest dużo bardziej różnorodne
Wiecie w czym jest problem w tej dyskusji? Wiekszosci ludzi w tym Ja mogla sie przejesc kultora amerykanska tak bardzo szerzona w naszym kraju. Jest nam do niej za blisko na karzdym kroku o niej mowimy. A japonia sobie lerzy daleko na krancach ogromnej azji i tworzy sobie komercyjny shit. Ale my to przyjmojemy z wielka radoscia bo jest to inne, inna kultora ine spojrzenie na swiat, w sumie to dlatego ogladam jest to poprostu cos innego
Offline
masz racje MrTToban
Offline
[cytuj]oglądam bo epek ma 23 minuty i czasami na kata w nocy da rade obejrzeć (filmu bym nie zmęczył)...[/quote]
...podobnie.
Telewizji nie oglądałam na długo nim pojawiło się w moim życiu na stałe anime. Jest świetną odskocznią od ton książek, które muszę czytać, ale wcale nie wyklucza cotygodniowego seansu w kinie (koniecznie rano, gdy jest pusta sala, żeby nikomu nie przeszkadzało jak po 30 minutach nie mogę sobie znaleźć miejsca).
Offline
[cytuj]koniecznie rano, gdy jest pusta sala, żeby nikomu nie przeszkadzało jak po 30 minutach nie mogę sobie znaleźć miejsca[/quote]
hehe ciekawie to musi wyglądać....a nie lepiej chodzic do kina z chlopakiem ?
Offline
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11