Nie jesteś zalogowany.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Właśnie żeby tego uniknąć chciałbym, żeby się tym zajęli Wachowscy albo Cameron.
Wybacz, ale oni nie robią filmów tak wysublimowanych jak Innocence. A o to mi właśnie chodzi.
Offline
No na Innocence w wersji live to liczyć nie ma co na pewno.
Edit" Jeden z braci Wachowskich ubiera się w babskie ciuszki[kombinuje][cool]
A ty po zmianie płci w jakie się ubierałeś?
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-01-19 14:29:07)
Offline
Chyba wszyscy jakoś dziwnie nie znacie obecnie realiów kina usa.
Nie ma filmu bez czarnoskórego aktora, choćby nie wiem co.
Poza tym w GitS jest za mało kobiet.
Dlatego też, oprócz Motoko będziemy mieli jeszcze jedną aktorkę, a wśród pozostałych przynajmniej 2 murzynów - najlepiej pochodzenia japońsko-chińsko-afrykańsko-indiańskiego.
.............................
Offline
Obejrzę tylko i wyłącznie z ciekawości, ponieważ pierwsza cześć GitS'a sama w sobie jest przecież filmem i nie uważam, że przekonwertowanie do wersji live-action wniesie coś odświeżającego. Co innego w przypadku jakieś kontynuacji wątku albo wprowadzenia (prequel) do cyber-świata, ale na pewno nie odgrzanie całej fabuły
Dla mnie anime to cała magia, w której można przedstawić historię nie sięgając po żywych aktorów, dzięki czemu ma się dużo większą elastyczność ukazania emocji im (aktorom) towarzyszącym, czy nienaturalnych ruchów dla przeciętnego człowieka - a w efektach specjalnych to jakoś tak "sztucznie" wygląda... trudno to wyjaśnić .
Obawiam się również podświadomych porównać anime vs live action i zamiast skupić się na filmie... Tak właśnie miałem podczas oglądania Łowcy androidów (z Harrisonem Fordem). Wcześniej przeczytałem książkę, a spłycona fabuła filmu była nie do zaakceptowania. Z drugiej strony Appleseed (OVA i pełnometrażówka z 2004 roku) niby to samo, a jednak różnica spora
Koniec biadolenia... trzeba czekać na ewentualna produkcję i liczyć na to, iż będzie można powiedzieć innym "... o proszę, a film powstał na bazie anime i widzisz jaki jest świetny..." .
Offline
Chyba wszyscy jakoś dziwnie nie znacie obecnie realiów kina usa.
Nie ma filmu bez czarnoskórego aktora, choćby nie wiem co.
Poza tym w GitS jest za mało kobiet.
Chyba żartujesz
Obawiam się również podświadomych porównać anime vs live action i zamiast skupić się na filmie... Tak właśnie miałem podczas oglądania Łowcy androidów (z Harrisonem Fordem). Wcześniej przeczytałem książkę, a spłycona fabuła filmu była nie do zaakceptowania.
To ja miałem tu akurat odwrotnie. "Blade Runner" to jedna z kilku adaptacji, które podobały mi się bardziej niż książka (z Władcą Pierścieni na czele
Offline
Popieram głos Beavisa. Blade Runner był dużo ciekawszą książką niż film (a film widziałem wpierw). LOTR również nie dorasta do poziomu ksiązki (co wcale nie oznacza, że jest zły). W ogóle nie widziałem adaptacji filmowej, która by choć dorównywała książce.
Offline
to naturalne, bo książka potrafi opisać znacznie więcej uczuć goszczących w sercach bohaterów, niż twarz Orlando Bloom'a widziana w Kinepolis:P
Offline
W ogóle nie widziałem adaptacji filmowej, która by choć dorównywała książce.
Ja widziałam tylko jedną, Tańczącego z Wilkami w wersji reżyserskiej. Poza tym wyjątkiem książki zawsze są lepsze.
Co do samego tematu ciekawa jestem jaki będzie efekt końcowy, choć jeśli się za to wezmą Wachowscy to niestety moim zdaniem będziemy mieć przerost formy nad treścią
Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi. (Terry Pratchett - Maskarada)
Offline
Książka może opisać więcej, ale to nie musi oznaczać, że lepiej Przykładowo w LOTR wykorzystanie tego "opisania więcej" sięgnęło już granic absurdu imo
Co do GitS... To wszystko ofkors gdybanie, ale jeśli byłaby to produkcja japońska przy współudziale Amerykanów (w co raczej można wątpić), to mniej więcej wiadomo, jak mógłby wyglądać świat filmu. Dolar każe jednak wierzyć, że będzie to film amerykański przy udziale Japończyków - czy w takim razie akcja zostanie przeniesiona do USA?
Offline
Fajnie by było zobaczyć film o powstaniu "sekcji 9". Byłby to ciągle film o Gits'ie ale nikt nie porównywał by go z czymś co powstało wcześniej. O ile pamiętam w Gits SAC2 były tylko króciutkie wątki.
Offline
nazghoul napisał:W ogóle nie widziałem adaptacji filmowej, która by choć dorównywała książce.
Ja widziałam tylko jedną, Tańczącego z Wilkami w wersji reżyserskiej. Poza tym wyjątkiem książki zawsze są lepsze.
Chyba nie czytałaś tej bździny Philipa K. Dicka o elektrycznych owcach i elektrycznych pastuchach (ja z kolei nie czytałem "First Blood", ale pierwszy "Rambo" jest w pytę).
Minimum 150 mln $ i Wachowscy (najlepiej jako scenarzyści, reżyserzy i producenci przy ścisłej współpracy Mamoru Oshii to byłoby to
Hehe, w takim razie "Reaktywacji" brakowało "ścisłej współpracy Mamoru Oshii" (byłem na przedpremierowym pokazie i całe kino ludzi wybuchało śmiechem w momentach, które w założeniu twórców najwyraźniej NIE miały być komiczne). Kiedy wezmą się za to Wachowscy, albo Cameron - wyjdzie najprawdopodobniej coś w rodzaju kinowego "Appleseeda" z 2004 roku, "Reaktywacji" właśnie, albo "Ataku klonów" - czyli wysokobudżetowa "wojna o mydło".
Znamienne, że na seansie "Hero" widownia, ogólnie rzecz biorąc, zachowywała powagę - to jak dotąd chyba najefektowniejszy film live-action o super-wojownikach (naprawdę przekonująco pokazano tam, że oni są super).
Offline
Dziwne, ja byłem na premierowym pokazie Reaktywacji, było pełne kino i nikt śmiechem nie wybuchał w momentach, w których nie było to przewidziane (zupełnie abstrahując od jakości samego filmu)... Były dwa takie momenty w Rewolucjach.
Porównania filmów zwłaszcza Camerona do "Ataku Klonów" (mówiąc w pewnym uogólnieniu) nie ma co komentować, bo równie dobrze można porównywać Baldura do Diablo.
To w Hero byli super-wojownicy?
Offline
Co wy tam mówice? Reżyserem Wachowscy, albo Cameron? Sam Wajda by wystarczył...
Motoko to jak nic Foremniak, Batou będzie Pudzianowski, a Aramaki to jak nic Jerzy Urban!
Szczerze, jakoś nie chce mi się wierzyć w Live Action GITS... to jest po prostu niemożliwe.
I found an island in your arms
Country in your eyes
Arms that chain, Eyes that lie
Break on through to the other side
Offline
Dziwne, ja byłem na premierowym pokazie Reaktywacji, było pełne kino i nikt śmiechem nie wybuchał w momentach, w których nie było to przewidziane (zupełnie abstrahując od jakości samego filmu)...
Może to był jakiś klubik entuzjastów.
Porównania filmów zwłaszcza Camerona do "Ataku Klonów" (mówiąc w pewnym uogólnieniu) nie ma co komentować, bo równie dobrze można porównywać Baldura do Diablo.
Cameron zrobił dwa dobre "Terminatory" (głupotę założeń fabularnych dwójki wybaczam, bo w genialnym jRPGu Chrono Trigger założenia były podobne, ale fabuła miała sens tak poza tym) i jednych niezłych "Obcych: Decydujące starcie" (choć "Alieny" Scotta i Jeuneta oceniam wyżej). "Titanic" i "Otchłań", czy też "Głębia" ("The Abyss"), to już są wg mnie ewidentne filmowe megality, wyciosane za duże pieniądze.
To w Hero byli super-wojownicy?
A nie?
Nawiasem mówiąc, "gdzie kucharek 6, tam nie ma co jeść". Wachowscy - to już dwóch reżyserów. Co miałby przy ich filmie do roboty trzeci (Oshii)? Miałby im po łapach dawać kiedy się zapuszczą na manowce, czy film pogłębiać na pół etatu? Jeszcze Masamune Shirow mógłby czynić uwagi, że to "Nie tak było, całkiem nie tak..."
Offline
Może to był jakiś klubik entuzjastów.
Może u ciebie byli ludzie z kompleksami.
Cameron zrobił dwa dobre "Terminatory" (głupotę założeń fabularnych dwójki wybaczam, bo w genialnym jRPGu Chrono Trigger założenia były podobne, ale fabuła miała sens tak poza tym) i jednych niezłych "Obcych: Decydujące starcie" (choć "Alieny" Scotta i Jeuneta oceniam wyżej). "Titanic" i "Otchłań", czy też "Głębia" ("The Abyss"), to już są wg mnie ewidentne filmowe megality, wyciosane za duże pieniądze.
Plus jedna z najlepszych komedii sensacyjnych True Lies, scenariusz do Strange Days... W raczej skromnym dorobku facet ma kilka filmów o niekwestionowanej pozycji i jakości. Taki megalit jak Titanic też trzeba umieć zrobić.
Freeman napisał:To w Hero byli super-wojownicy?
A nie?
A w czym się przejawiała ich "superowatość" (i kogo konkretnie)?
Nawiasem mówiąc, "gdzie kucharek 6, tam nie ma co jeść". Wachowscy - to już dwóch reżyserów. Co miałby przy ich filmie do roboty trzeci (Oshii)? Miałby im po łapach dawać kiedy się zapuszczą na manowce, czy film pogłębiać na pół etatu? Jeszcze Masamune Shirow mógłby czynić uwagi, że to "Nie tak było, całkiem nie tak..."
Wachowscy są jak Kaczyńscy pod tym względem, niby dwóch, a jeden. Zresztą filmu nie tworzy tylko reżyser.
Offline
Obiwanshinobi napisał:Może to był jakiś klubik entuzjastów.
Może u ciebie byli ludzie z kompleksami.
To nie było "u mnie", tylko w pewnym kinie.
Kiedy człowiek idzie za własne pieniądze (ja byłem jako "osoba towarzysząca") do kina na amerykański wysokobudżetowy film akcji, to raczej spodziewa się audiowizualnego wypasu i dobrej zabawy, jeśli już nie głębokich wzruszeń i doznań intelektualnych. W tamtym śmiechu pobrzniewała ledwie uchwytna nuta zażenowania. Nie sądzę, aby ci ludzie przyszli do kina, żeby się ponatrząsać. No dobra, część z nich, to byli pewnie krytycy filmowi, ale tacy też chyba nie mają nic przeciwko dobrej zabawie.
Taki megalit jak Titanic też trzeba umieć zrobić.
Nazwałem go megalitem właśnie ze względu na doświadczenie reżysera i budżet. Fakt, że "Wojownicy z wydm" są gorszym filmem od "Titanica" wcale tak znów bardzo tego ostatniego nie nobilituje.
Obiwanshinobi napisał:Freeman napisał:To w Hero byli super-wojownicy?
A nie?
A w czym się przejawiała ich "superowatość" (i kogo konkretnie)?
W efektownym zwalczaniu siły żywej npla. Czworga wojowników, których imion tu nie wymieniam, żeby nie wywoływać nieporozumień (rozmaicie je tłumaczono).
Wybrano was nie dlatego, że jesteście najlepsi.
Wybrano was, bo jesteście super.
Wybrano was, bo jesteście bohaterami.
Wybrano was, bo jesteście superbohaterami.
Wachowscy są jak Kaczyńscy pod tym względem, niby dwóch, a jeden. Zresztą filmu nie tworzy tylko reżyser.
Mam nadzieję, że raczej jak Strugaccy. Oshii jest właśnie reżyserem. Co innego miałby tam robić, jeśli nie reżyserować? Poza "dawaniem nazwiska", ma się rozumieć.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-01-19 18:54:17)
Offline
Freeman napisał:Obiwanshinobi napisał:Może to był jakiś klubik entuzjastów.
Może u ciebie byli ludzie z kompleksami.
To nie było "u mnie", tylko w pewnym kinie.
Wiadomo, że chodziło o "u ciebie w kinie", w końcu o kinie pisałeś wcześniej.
Nazwałem go megalitem właśnie ze względu na doświadczenie reżysera i budżet. Fakt, że "Wojownicy z wydm" są gorszym filmem od "Titanica" wcale tak znów bardzo tego ostatniego nie nobilituje.
Nie, żebym jakoś specjalnie lubił ten film (chociaż drugą połowę oglądałem z przyjemnością i zainteresowaniem), to czemu twoim zdaniem jest on taki słaby (zanim odpowiesz "nigdzie nie pisałem, że jest <taki słaby>", nauczony "twoim kinem" dodam, że czemu jest on tak słaby, że porównanie do Dune Warriors, filmu ewidentnie drętwego - zresztą gra tam Carradine - wypada dla niego poniżej oczekiwań)?
W efektownym zwalczaniu siły żywej npla.
Ee, to John Matrix był (i jest) bohaterem lepszego filmu o superbohaterach.
Oshii jest właśnie reżyserem.
Oshii jest reżyserem i nie tylko.
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-01-19 18:55:12)
Offline
Obiwanshinobi napisał:Nazwałem go megalitem właśnie ze względu na doświadczenie reżysera i budżet. Fakt, że "Wojownicy z wydm" są gorszym filmem od "Titanica" wcale tak znów bardzo tego ostatniego nie nobilituje.
Nie, żebym jakoś specjalnie lubił ten film (chociaż drugą połowę oglądałem z przyjemnością i zainteresowaniem), to czemu twoim zdaniem jest on taki słaby (zanim odpowiesz "nigdzie nie pisałem, że jest <taki słaby>", nauczony "twoim kinem" dodam, że czemu jest on tak słaby, że porównanie do Dune Warriors, filmu ewidentnie drętwego - zresztą gra tam Carradine - wypada dla niego poniżej oczekiwań)?
Oglądanie "Wojowników z wydm" było przynajmniej doświadczeniem pouczającym. Kto myśli, że są jakieś nieprzekraczalne granice bezwstydu, ma okazję zweryfikować ten pogląd oglądając "Dune Warriors". A "Titanic" nie wywołał u mnie żadnych właściwie emocji. Jakbym "Przed sklepem jubilera" oglądał. Zresztą obsadzanie DiCaprio w rolach amantów jest dziwaczną praktyką. Widziałem go w jednej dobrej roli (to był chyba zresztą jego aktorski debiut) w jednym jedynym dobrym filmie, i film ten nie nazywał się "Titanic". Trochę słabo, jak na film zrobiony za takie pieniądze, a reklamowany chyba za jeszcze większe pieniądze. Dlatego nie spodziewam się po Cameronie żadnej udanej hyperprodukcji.
Obiwanshinobi napisał:Oshii jest właśnie reżyserem.
Oshii jest reżyserem i nie tylko.
Ale do przybijania listew podłogowych bym go nie zatrudnił, bo z takim nazwiskiem pewnie policzyłby sobie niemało.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-01-19 19:12:08)
Offline
Oglądanie "Wojowników z wydm" było przynajmniej doświadczeniem pouczającym.
Wybacz, ale w ten sposób to można sobie wszystko usprawiedliwić. Ja rozumiem, subiektywna opinia itd., ale opierając się na tym można formułować opinie absurdalne (i to już obiektywnie, przynajmniej w stopniu, w jakim jest to możliwe)
Aha, czyli na podstawie dorobku składającego się z 4 udanych superprodukcji i jednej megaprodukcji też udanej, tylko po prostu nie w twoim guście stwierdzasz, że facet jest już stracony? To naprawdę okrutne (ale dzięki temu można pod lepszym kątem ocenić twoje recenzje innych filmów, gier, książek).
Ale do przybijania listew podłogowych bym go nie zatrudnił, bo z takim nazwiskiem pewnie policzyłby sobie niemało.
Ale za to miałbyś je przybite według ambitnego pomysłu, a może nawet by ci napisał bardzo ładną instrukcję przybijania.
Offline
Obiwanshinobi napisał:Oglądanie "Wojowników z wydm" było przynajmniej doświadczeniem pouczającym.
Wybacz, ale w ten sposób to można sobie wszystko usprawiedliwić.
Na przykład co?
Aha, czyli na podstawie dorobku składającego się z 4 udanych superprodukcji i jednej megaprodukcji też udanej, tylko po prostu nie w twoim guście stwierdzasz, że facet jest już stracony?
Na mój gust stylowi Camerona czegoś istotnego brakuje. Jego styl jest nijaki taki. Dlatego nie spodziewam się, że następna wyreżyserowana przezeń superprodukcja przypadnie mi do gustu.
To naprawdę okrutne (ale dzięki temu można pod lepszym kątem ocenić twoje recenzje innych filmów, gier, książek).
Oho! "Będzie kara."
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-01-19 20:25:32)
Offline
Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna