Nie jesteś zalogowany.
To jeĹli lubisz Zelaznego to "Widmowy Jack" i "Dilvish PrzeklÄty" napewno przypadnÄ ci do gustu(fav^_^)
Btw. Polecam takĹźe Icewind Dale'a(Trylogia Doliny Lodowego Wichru po polsku) autorstwa R.A. Salvatore'a. Moim zdaniem Tolkien przy nim to pikuĹ :)
Ostatnio edytowany przez Karasu (2006-08-30 01:29:58)
Offline
Widmowy Jack za bardzo mi akurat do gustu nie przypadł , nie przepadam za nawiedzonymi mścicielami , Dilvisha nie czytałem .
A co do świata Forgotten Realms to Icewind Dale to akurat gra a Trylogia Doliny Lodowego Wichru opowiada o czymś innym (Drizzta nie było w grze )
Offline
xD I ty to mówisz człowiekowi, który przeszedł tę grę z dziesięć razy... Niech ci będzie że zjadłem jedno słowo podając angielskojęzyczny tytuł trylogii, który w rzeczywistości brzmi tak: Icewind Dale Trilogy.:P
Chyba nie widać wyraźnej różnicy?
Ostatnio edytowany przez Karasu (2006-08-30 01:40:37)
Offline
Przeczytałem jedną książkę Salvatore'a (z fabułą dziejącą się w świecie Gwiezdnych Wojen) i była to co się zowie kaszana (po starwarsowych książkach zwykle nie spodziewam się Bóg wie czego, ale ta była jedną z gorszych). Nie polecam ani twórczości Salvatore'a, ani żadnych książek o Zapomnianych Krainach (z uwagi na czereśność i wtórność owych Krain - jest to świat bezwstydnie i bez polotu zerżnięty ze światów wykreowanych wcześniej choćby przez Tolkiena, właściwie parodia świata fantasy, bo światy fantasy jakoś tak zwykle są wtórne - Forgotten Realms to już jest ksero ksera).
Książki Zelazny'ego o Amberze - owszem, nie zawierają tak wtórnego świata, ale im więcej tomów się przeczytało, tym trudniej oprzeć się wrażeniu, że fabuła kolejnych jest równomiernie wydłubywana z ucha na zasadzie "co by tu jeszcze?" - takie nużące dopisywanie dalszego ciągu.
Dla mnie najmonumentalniejszym dziełem... niech będzie, że "fantasy" (choć równie zasadne byłoby określenie "SF") jest 5 tomów "Księgi Nowego Słońca" Gene'a Wolfe'a ("Cień kata", "Pazur Łagodziciela", "Miecz liktora", "Cytadela Autarchy", oraz "Urth Nowego Słońca") - po lekturze tego czegoś zostaje się z bardzo trudnymi do zaspokojenia wymaganiami odnośnie złożoności świata i (specyficznie pojętego) gotycyzmu fabuły.
Offline
"kane" wagnera wymiata :d
najlepiej udac sie do biblioteki publicznej w miescie i tam poszukac ksiazek ja tak robie
Offline
"Kane" - owszem, ale niektóre spolszczenia były przeraźliwie złe. "Kane - Mroczna Krucjata" w przekładzie Doroty Ĺťywno to chyba najlepsza księżka Wagnera wydana w Polsce.
najlepiej udac sie do biblioteki publicznej w miescie i tam poszukac ksiazek ja tak robie
A znaków interpunkcyjnych gdzieś w tych książkach nie widziałeś?
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2006-08-30 02:51:10)
Offline
Offline
xD I ty to mówisz człowiekowi, który przeszedł tę grę z dziesięć razy... Niech ci będzie że zjadłem jedno słowo podając angielskojęzyczny tytuł trylogii, który w rzeczywistości brzmi tak: Icewind Dale Trilogy.:P
Chyba nie widać wyraźnej różnicy?
Jedno słówko a jednak różnica spora ;)Z książek o Drizzcie dla mnie najlepsza jest trylogia opisująca jego początki w Podmroku
Ostatnio edytowany przez Aizen (2006-08-30 12:40:15)
Offline
Obivanshinobi napisał:Więc raczej nie jest to "Gałąź śliwy w złotym wazonie".
No, ja się ledwie powstrzymałem, by jej nie polecić... Chcących przeczytać ostrzegam, panie w bibliotece mogą się dziwnie patrzyć.
Kto by sie dziwnie nie popatrzył na pozornie powaznego gościa proszącego o gałąź śliwy w złotym wazonie? xD
wracając do Sun Tzu może chodzi o "Sztuka wojny" ??
Ja się chyba za to zabiore
I ja tak pewnie zrobię.
Nie jestem pewien czy jednym z dwuch tajemniczych słów nie było: "Tao"
Offline
Kto by sie dziwnie nie popatrzył na pozornie powaznego gościa proszącego o gałąź śliwy w złotym wazonie? xD
Hmmm... Nie jestem pewien, czyśmy się dobrze zrozumieli... Ale nic. Nie będę więcej ciągnął, bo nie będzie ewentualnej niespodzianki.
Offline
Przeczytałem jedną książkę Salvatore'a (z fabułą dziejącą się w świecie Gwiezdnych Wojen) i była to co się zowie kaszana (po starwarsowych książkach zwykle nie spodziewam się Bóg wie czego, ale ta była jedną z gorszych). Nie polecam ani twórczości Salvatore'a, ani żadnych książek o Zapomnianych Krainach (z uwagi na czereśność i wtórność owych Krain - jest to świat bezwstydnie i bez polotu zerżnięty ze światów wykreowanych wcześniej choćby przez Tolkiena, właściwie parodia świata fantasy, bo światy fantasy jakoś tak zwykle są wtórne - Forgotten Realms to już jest ksero ksera).
Książki Zelazny'ego o Amberze - owszem, nie zawierają tak wtórnego świata, ale im więcej tomów się przeczytało, tym trudniej oprzeć się wrażeniu, że fabuła kolejnych jest równomiernie wydłubywana z ucha na zasadzie "co by tu jeszcze?" - takie nużące dopisywanie dalszego ciągu.
Dla mnie najmonumentalniejszym dziełem... niech będzie, że "fantasy" (choć równie zasadne byłoby określenie "SF") jest 5 tomów "Księgi Nowego Słońca" Gene'a Wolfe'a ("Cień kata", "Pazur Łagodziciela", "Miecz liktora", "Cytadela Autarchy", oraz "Urth Nowego Słońca") - po lekturze tego czegoś zostaje się z bardzo trudnymi do zaspokojenia wymaganiami odnośnie złożoności świata i (specyficznie pojętego) gotycyzmu fabuły.
Akurat Gwiezdne wojny w jego wykonaniu to kicha(tu ci przyznaję racje). Miałem gdzieś nawet ten "atak klombów" i też nie polecam tej męczarni. Najgorsza książka w jego dorobku. A Zapomniane Krainy. No cóż... jednemu przypadną do gustu drugiemu nie. Ten kto lubi wartką, zgrabną i szybko rozgrywającą się akcję bez pier[cenzura]a weźmie się za Zapomniane Krainy w wykonaniu Salvatore'a. Drugi zaś weźmie się za opaśne tomiszcze napisane przez Tolkiena, którego nie cierpię ze względu na rozwiązłość języka(w tym przypaku zwanego polotem). Ale to tylko moje zdanie, nikt się z nim zgadzać nie musi:)
PS: Zero szacunku dla klasyki:P
Ostatnio edytowany przez Karasu (2006-08-30 15:34:56)
Offline
Drugi zaś weźmie się za opaśne tomiszcze napisane przez Tolkiena, którego nie cierpię ze względu na rozwiązłość języka(w tym przypaku zwanego polotem).
Rozwiązłe, to mogą być obyczaje, rozwlekły może być, dajmy na to, styl. Do rzeczownika "język" jakoś nie pasuje mi żaden zbliżony fonetycznie przymiotnik.
Tomiszcze może być opasłe, ewentualnie spaśne (tak określiłby to Kichuś majstra Lepigliny).
Kto się uczy języka ze spolszczeń dzieł pana Salvatore'a, ten ma za swoje.
Offline
Karasu napisał:Drugi zaś weźmie się za opaśne tomiszcze napisane przez Tolkiena, którego nie cierpię ze względu na rozwiązłość języka(w tym przypaku zwanego polotem).
Rozwiązłe, to mogą być obyczaje, rozwlekły może być, dajmy na to, styl. Do rzeczownika "język" jakoś nie pasuje mi żaden zbliżony fonetycznie przymiotnik.
Tomiszcze może być opasłe, ewentualnie spaśne (tak określiłby to Kichuś majstra Lepigliny).
Kto się uczy języka ze spolszczeń dzieł pana Salvatore'a, ten ma za swoje.
Drogi padawanie... zwykłe przejęzyczenie, a ty czepiasz się słówek, moje sformuowanie odnośnie "opasłych tomiszczy" było jak najbardziej na miejscu. Kichusia majstra Lepigliny nie znam chyba że ty go znasz:P A jeśli już tak bardzo chcesz mnie uczyć języka polskiego Profesorze Miodku to najpierw zacznij od siebie bo jeśli chodzi o mowę potoczną to chyba w tej materii jesteś specjalistą. Patrz - twoje tłumaczenie eureki seven i teksty typu obcyndalać się(tu masz swojego kichusia):P
Ostatnio edytowany przez Karasu (2006-08-30 18:57:31)
Offline
Kichusia majstra Lepigliny nie znam chyba że ty go znasz
To znaczy, że jeśli ja go znam, to Ty go znasz? gdzieś Ty się uczył związków frazeologicznych?
Offline
-_- Dobra niech ci będzie mr.Miodek.[madrala] Zdanie źle sformuowane. No i co? No i nic[cool] To tylko świadczy o mojej jakże słabej znajomości języka polskiego, a kichuś majster lepiglina pozostanie po wsze czasy
PS: Czego to ludzie nie wymyślą
Offline
-_- Dobra niech ci będzie mr.Miodek.[madrala] Zdanie źle sformuowane. No i co? No i nic[cool] To tylko świadczy o mojej jakże słabej znajomości języka polskiego, a kichuś majster lepiglina pozostanie po wsze czasy
PS: Czego to ludzie nie wymyślą
Kichuś, to był majstra Lepigliny, a miodek, to se możesz z uszu pozyskiwać.
Offline
xD Nie chce mi się tego ciągnąć dalej, męczący jesteś. Będzie poządny temat do dyskusji to się pospieramy
Ostatnio edytowany przez Karasu (2006-09-10 00:05:58)
Offline
A ja wam polecam do przeczytania "Stawiam na Tolka Banana" Adama Bahdaja. Szybko się czyta i jest na prawdę ciekawa.
Offline
A Zapomniane Krainy. No cóż... jednemu przypadną do gustu drugiemu nie. Ten kto lubi wartką, zgrabną i szybko rozgrywającą się akcję bez pier[cenzura]a weźmie się za Zapomniane Krainy w wykonaniu Salvatore'a. Drugi zaś weźmie się za opaśne tomiszcze napisane przez Tolkiena, którego nie cierpię ze względu na rozwiązłość języka(w tym przypaku zwanego polotem). Ale to tylko moje zdanie, nikt się z nim zgadzać nie musi:)
PS: Zero szacunku dla klasyki:P
Wiesz ...jak wspomniałeś o tej akcji bez pier...(wiadomo co dalej;) )w książkach Salvatore'a , to przypomniała mi się Cattie Brie i jej wywody . Tak jakoś nie trawię tej postaci
Osobiście ze świata Zapomnianych Krain najbardziej przypadły mi do gustu książki Elaine Cunningham
Offline
Czytał ktoś książkę "Yokohama" autor : Józef Hen ?
ja jestem w połowie, a książka wydaje mi się troszke dziwna
Ostatnio edytowany przez Prince_Vegeta (2006-09-18 12:21:57)
Oczami Fana Blog ;]
Offline