Nie jesteś zalogowany.
Strony 1
Posłuchałem Waszej rady i zmieniam tego posta na bardziej przejrzystego, bez wstawek w nawiasach.
Do rzeczy. Chciałbym, żebyście wypowiedzieli się na temat: Czy jestem fanem anime?/Czy czuję się fanem anime? Czy cieszę się, że dotknęła mnie japońska kultura i co wniosła do mojego życia. Pytanie może krótkie, ale myślę, że mogą z niego powstać długie odpowiedzi.
Ja się bardzo cieszę, że mam z nią styczność. Filmy anime w tej chwili zastępują mi kiczowate przede wszystkim amerykańskie filmy fabularne, które wychodzą w zastraszającym tempie, i których nie da się oglądać. Jednak moje zainteresowanie kończy się tylko na filmach/seriach. Nie przypadły mi do gustu mangi nie słucham jpopu/jrocka, nie kupuję koszulek i bibelotów, czasopism itp. Dlatego też nie mogę powiedzieć, że jestem fanem i nie wydaje mi się, że nim zostanę. A co wniosła do mojego życia, a to, że jakieś 20% mojego życia przeznaczona jest właśnie dla niej i nie uważam, że to mój stracony czas.
PS. Picie to życie lecz trzeźwienie to cierpienie...
Offline
Jak skarcić to przede wszystkim za, poplątaną jak makaron spagetti włożony do miksera bez noży, wypowiedź
Nie mogłem się już połąpać, gdzie się kończy wtrącenie a gdzie jest dalsza część zdania Dobrze że tak nie tłumaczysz anime (ROTLF )
A co do samego tematu, to każdy interesuje się anime, mangą, japonią (czy czymkolwiek czym chce) na swój własny sposób.. Jednakże interesuje nie znaczy jest prawdziwym fanem.. Dla mnie najważniejsza jest radość z tego, że moge się z kimś dzielić swoim hobby, swoją fascynacją.. że mogę zrobić coś dla innych, którzy też interesują się tym tematem.. Czy to jest bycie fanem? Nie wiem, nie jestem jakimś sędzią by to ocenić. Jednakże sądze (przypominam, że to moja prywatna ocena), że samo zbieranie jaknajwiększej ilości anime nie jest najważniejszą rzeczą w tym wszystkim.
Pozdrawiam
P.S.
marduk666 piłeś coś może?
Offline
Hmmm, przeczytałem tego posta i uznałem że tytuł jest jak najbardziej adekwatny do treści. Gdzie w nim jest sens? Tak właściwie to przypomina to mi puzle. Każdy kawałek z osobna nic sobą nie prezentuje, jednak gdy się je złoży w odpowiedniej kolejności w odpowiednich korelacjach, to może się okazać, że ukaże sie naszym oczom bardzo interesujący obraz. Tak więc może się dowiemy co było treścią tego przekazu, gdy jego autor już nie bedzie w stanie "wskazującym" .
BTW Ja nie jestem fanem mangi i anime. To jest tylko moje hobby, jedno z licznych. A fan jest pojęciem tożsamym z otaku, czyli maniakiem japońskiego komiksu i animacji. A maniactwo w każdej postaci jest szkodliwe. Nie zależnie od tego czy jest się maniakiem religijnym i stara się nawracać innowierców, czy też maniakalnie zbieramy znaczki i wszystko byśmy za nie oddali. Fanatyzm jest największym wrogiem cywilizacji i to on może doprowadzić do jej zagłady. Ale lepiej nie będę rozszerzał tej myśli, bo nie wiem czy przypadkiem nie odbiegam od tematu tego wątku (którego w końcu nadal nie znam ).
Offline
Fakt, marduk musiał być po paru głębszych (kurcze, też bym się napił...)
Z moim stylem i poziomem wszytko OK.
Co do bycia fanem, można by powiedzieć że jestem fanem kilkunastu (kilkudziesięciu?) anime, i mam tu na myśli to iż dany film/seria bardzo mi się podobał z różnych podwodów - choćby dużej dawki emocji, głębokiej fabuły, ciekawych postaci czy interesujących przemyśleń. Do swojej kolekcji dodaję tylko te anime które oceniam bardzo pozytywnie, czyli jedno na trzy-cztery jakie oglądam A co do form to zawsze chętnie polemizuję na interesujące mnie tematy
Imperare sibi maximum est imperium
Offline
Dziś jestem trzeźwy, nie wiem, o co mi chodziło, chyba musiałem mieć jakieś dziwne baje, i...Boże jaki bełkot, przepraszam jak kogoś uraziłem.
Offline
Proponowałabym, marduk666, żebyś teraz na trzeźwo uporządkował te swojego myśli z pierwszego posta .
A jeśli chodzi o fanostwo; sama też nie uważam się za maniaka anime. Może i mam bardzo dużo anime (z jakieś 400 tytułów), ale jest to wynikiem tego, że lubię chomikować. Przynajmniej połowy tego co mam nie widziałam i to nawet takich tytułów jak bardzo popularne Naruto (widziałam raptem ze 2-3 początkowe odcinki i to dlatego, że mi się op i ed podobały), klasyka NGE, wyśmienite GTO, czy nawet obie serie GITS, których postanowiłam się pozbyć choć zobaczyłam może raptem ze 3 odcinki pierwszej serii (czekam jak będą DVD-ripy, najlepiej w mkv).
Anime bardzo lubię, mam też kilka ulubionych tytułów, ale definitywnie u mnie przegrywa z książką. Kocham książki i jeśli mam do wyboru obejrzeć anime, czy przeczytać książkę, wybiorę to drugie (np.: anime Great Techer Onizuka nie widziałam, a mangę sobie czytam). Jak tylko dorwę się do ciekawej książki, to z pewnością znajomi już mnie nigdzie nie wyciągną do jakiejś knajpy, kawiarni, teatru, czy kina. Zresztą w przypadku knajpy i tak jest ze mną problem, bo nie piję alkoholu, jestem abstynętką z wyboru - jedyne odstępstwo to kieliszek szampana w Nowy Rok .
Z natury jestem domatorką i jedynym niedomatorskim hobby jest jazda konno.
Offline
No ja właśnie do końca nie zrozumiałem, czy mam się poczuć urażony, czy nie (piszę, bo zostałem tam wymieniony z nicka
Offline
Zdrowe podejście, sam też absolutnie nie jestem maniakiem. Kiedyś zbierałem anime na potęgę, bo po prostu mało jeszcze widziałem. A teraz zobaczyłem już znaczną większość z tego, co chciałem obejrzeć, a samo zbieranie dla zbierania mnie nie bawi Tym bardziej nie uważam, że jako fan anime mam obowiązek ściągać i oglądać wszystko, co się pokazuje, a na dodatek wszystko to ma mi się podobać Np filmów Miyazaki'ego wybitnie nie znoszę Poza tym uważam, że ostatnimi czasy anime jest coraz słabsze, coraz ładniejsze, ale fabularnie coraz słabsze. Z ostatniego sezonu to już tylko dwie serie mi się podobają, niestety akurat takie, któe podobają się tylko kilku osobom na świecie, bo epki wychodzą raz na 2 miesiące I teraz oglądam już tylko to, co mnie interesuje, nie to, co jest animowane przez Japończyków
Anka- dvd ripki Gits 1rst Gig są, ale w wersji mkv z dvdR1 jeszcze nie wszystkie. 2nd Gig też jest już sporo ripów z japońskiego wydania dvd.
A swoją drogą, to ja też bez książki to jak bez tlenu Jak ktoś ma do sprzedania swoją kolekcję sf za bezcen , to proszę pisać. Akurat nie mam nic nowego, i lecę po raz setny z Enderem i Ciągiem
Offline
Wiem, że GITSy , ale dzięki za info Freeman.
Na początku chciałam ściągać GITS SAC od KAA, ale poczekam jeszcze trochę, bo im się jakoś nie śpieszy. Jakby co to ściągnę sobie od Anime-Supreme lub a4e.
A jeśli chodzi o s-f to mi się ostatnio spodobał D.Weber, a konkretnie jego cykl "Honor Harrington" (jest co czytać, bo tomy mają przeciętnie po około 600 stron - czyli, jak dla mnie jakieś 7,5-8 godzin czytania) i napisany razem z J.Ringo cykl "Marsz" (sporo czarnego humoru). Niestety, ja swojej kolekcji s-f nie pozbędę się; znowu ta moja natura chomika .
Koniec OT.
Offline
Witam
Hmm...czy jestem fanem....nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem sie nad tym.
Ktoś w poprzednich postach napisał coś w stylu, że interesowanie się anime jest adekwatne do interesowania się kultura japońską i na odwrót...Osobiście nie zgodzę się z tym twierdzeniem. Nigdzie nie jest powiedziane że ktoś lubiący kulturę Japonii od razu musi lubić anime.
Poza tym tak naprawdę to mi podoba się kultura Japonii ale tylko do końca Drugiej Wojny Światowej....czemu?? Dlatego iż teraz to juz nie jest kultura japońska tylko na siłę zapożyczanie wszystkiego co zachodnie, zwłaszcza amerykańskie. Anime(niektóre oczywiście...nie wszystkie serie i filmy...bo sporo jest tandetnych) które lubię powstaje właśnie w tym okresie...kiczu amerykańskiego....oglądam je i mi się podobają, a kultury obecnej nie znoszę.
Hmm...temat fana, bądź anime które nam się bardzo podobało i traktujemy je specjalnie...hmm...od razu kojarzy mi się z jedną rzeczą...a mianowicie. Wszyscy pamiętają DragonBalla. Nie ukrywam, że oglądałem i mi się podobało, nawet bardzo...ale w odróżnieniu do niektórych jestem wstanie to powiedzieć teraz po obejrzeniu sporej liczby poważniejszych tematów. DB...można lekko powiedzieć że byłem fanem i się tego nie wypieram...podobało mi się i pozostałem temu przekonaniu wierny...a nie jak co niektórzy co się zachwycali a potem twierdzą, że beee bo to obciach powiedzieć coś takiego w gronie wyjadaczy....
Hmmm...czy coś jeszcze…hm...jak mi się przypomni to dodam
Pan Czepialski Pozdrawia
Offline
Pewien Koreańczyk, który ukrywa się pod pseudonimemm iNOS wykonał DVDRip-a GITS'a S.A.C.w bardzo pięknej jakości. Jest to RAW z dźwiękiem AC3 w bardzo wysokiej rozdzielczości. Wydaje mi się ~Anka, że powinnaś zainteresować się tą wersją, chyba, że zależy Tobie na dodatkowym angielskim dubbingu. PZD.
Offline
Yang masz rację fanatyzm jest szkodliwy, ale mylisz pojęcia: fan i fanatyk to 2 inne osoby. Wydaje mi się, że fanowi bliżej do miłośnika niż do fanatyka.
A tak na marginesie: czytając właśnie wasze wypowiedzi ładnie widać, że każdy interesuje się czymś na swój własny sposób, który sprawia mu przyjemność i to jest najważniejsze.
Natomiast co się tyczy poprawionego już posta to: tak jak już wspomniałem to czy jestem fanem to na pewno nie mnie oceniać.. (na pewno jestem miłośnikiem). Z resztą nie zależy mi na tym by wszyscy wołali na mnie fan.. wystarczy mi Suchy Co M&A wniosło w moim życiu? W sumie po części ukształtowało mi jakoś charakter: nabrałem dystansu do nieprzyjemnych i przykrych sytuacji, i zacząłem się cieszyć z tego co mam i z tego co mogę dać innym.
P.S.
A tak OT: Anka przeczytaj sobie (jeśli nie czytałaś) sagę Roberta Żelaznego (m.in. Dziewięciu Książąt Amberu) - kapitalna pozycja! (jak dla mnie to najlepsza książka, a właściwie książki bo jest tego 10 tomów, jakie czytałem)
B. dobry jest też Ring na podstawie którego zrobiono film (a książka wcale nie droga i dostępna w księgarniach).
Pozdrawiam
Offline
Z tym oftopem to załużcie sobie temat, bo widzę że wam się on spodobał. Bo na chwilę obecną nie mogę wydzielać postów z tematu.
A kwestia fanatyków. To nie tyle ja myle pojęcia, co ludzie którzy uważają się za "fanów". Dlatego nie mogę mówić o sobie fan, by nie zostało to źle zrozumiane. Po prostu spotkałem wielu ludzi, którzy mówili o sobie "fan m&a" bądź fanów danego tytułu i po prostu widać było w ich oczach ten fanatyzm. Wielu ludzi też nie uważa by mogli siebie nazywać fanami, bo tak naprawde nie są fanatykami i nie oglądają hurtowo wszystkiego co wychodzi, nie wszystko im się podoba, nie potrafią bezkrytycznie podchodzić do M&A. Zresztą próbowaliście uświadomić jakiegoś fana np gitsa, że ten tytuł może się niepodobać? Po prostu często mamy doczynienia z fanatyzmem o różnym stopniu nasilenia. A dla mnie to nadal jest tylko hobby. Nie oddam ostatniego grosza na mangę czy anime, bo bez tego da się żyć. Nie zwyzywam kogoś od idiotów bez gustu, bo śmiał krzywo spojżeć na tytuł który uwielbiam. Nie będę starał się przekonać wszystkich że M&A jest super i każdy musi to zobaczyć (co prawda jak znam gust danej osoby i znam anime które może mu się spodobać, to z chęcią mu je podsunę, by zobaczył co traci ). Dlatego też nie mówie o sobie fan, bo to mi ułatwia rozmowę. Nie tak dawno tym argumentem wytrąciłem oręż dwóm zacietrzewionym fanatyką, którzy określali mnie jako złodzieja, bo zaoferowałem pomoc w zdobyciu mangi "Berserk" . Tak więc takie odcinanie się od bycia fanem jest w pełni uzasadnione, jak również czasami przynoszące wymierne korzyści. Dlatego pozostanę nie-fanem i dalej będę się interesował kulturą japońską, tą współczesną jak i tą dawną.
Offline
hmm.. co raz bardziej zagmatwane się to robi, ale może masz rację (nigdzie nie jest powiedziane, że tylko ja ją mam).. trzeba by to przemyśleć..
Fanatyk to raczej osoba, która poza jakąś rzeczą/ideą/etc. świata nie widzi (oczywiście nie dosłownie ). Np taki drastyczny przykład: naziści to fanatycy (poza swoją nacją nie widzą innej słusznej nacji). Jak tak pomyśleć to fanatycy m&a czy też konkretnego tytułu niestety są.
Fan mi się bardziej kojarzy (może niesłusznie) z kimś kto "zrobi wszystko dla swojej pasji" (oczywiście nie przesadzając: nie zabije, czy też nie wyda ostatniego grosza), ale nie oznacza to, że ma wszystko inne za śmieci i g... (sorry za wyrażenie).
Tak intuncyjnie to fanatyk brzmi mi bardziej negatywnie, fan raczej pozytywnie lub neutralnie.
P.S.
A nieuznawanie innych rzeczy to jest już fanatyzm i rasizm. Znam osobiście taki przypadek, że osoba była fanatycznie zapatrzona w dzieła autora OGM i YUA. Osobiście mi to nie przeszkadzało dopóki jego stosunek do innych anime (i niestety także ludzi lubiących inne anime poza OGM i YUA, nie wspominając juz o tych którym akurat te tytuły nie przypadły do gustu) nie zaczął być agresywny i obraźliwy. Imienia nie będe wymieniał bo to nie istotne..
P.S.S.
Rozumiem, że można czegoś nie lubić (ja nie przepadam za anime Mecha), ale nie można generalizować wszystkiego (no właśnie - są tytuły z Mechami które jednak mi się bardzo podobają).
Offline
Pamiętam, że masz te RAWki GITSa, marduk666 . I chętnie je sobie wezmę od ciebie. Ale posiadanie RAWków w zupełności mi nie przeszkadza żeby rozglądać się również za dobrym DVD-ripem z subem angielskim.
Co do dubbingu angielskiego, to mam go gdzieś. Angielski dub w anime działa mi nerwy, zresztą i tak nie jestem dobra w angielskim ze słuchu. Języka tego uczyłam się dla siebie, niejako sama, i to głównie ze źródeł pisanych, choć i z kaset również (pech chciał, że w podstawówce miałam rosyjski, a od średniej niemiecki). Dlatego trochę mnie martwi, że jak dojdę do OAV-ki Mirage of Blaze to chyba odpuszczę sobie tłumaczenie op, albo zwrócę się do kogoś o pomoc, żeby mi zapisał go po angielsku, bo w kilku miejscach nie jestem pewna słyszanego tekstu . Ending jest bardzo wyraźnie śpiewany i łatwy do zrozumienia, ale ten opening...
Offline
Bo fanatyk jest określeniem negatywnym i dlatego wszyscy unikają tego by się tak nazywać. Jednak fan to wszystkim kojaży się pozytywnie i od razu mówią o sobie "fan" czy "otaku" (jak chcą zaszpanować). Jednak prawda jest taka że jeśli by zrobił wszystko dla swojej serii (pomijając oczywiście te skrajne przykłady fanatyzmu że i by zabił za swoje przekonania), to dla mnie jest jasnym że to jest fanatyk. Jeśli słowo fan by miało nadal swoje pierwotne znaczenie, czyli idąc za słownikiem fan m IV, DB. -a, Ms. fanie; lm M. -i, DB. -ów pot. <entuzjasta sympatyk zespołów muzycznych, piosenkarzy, sportowców itp.>, to by oznaczało że dla niego to by było nadal tylko hobby. By się starał dowiedzieć coraz więcej na ten temat, oglądał by coraz więcej pozycji z tego gatunku (lub tytułu). Jednak by nie wykazywał żadnej wrogości do osób które nie podzielają jego hobby. Bo jeśli już przekroczy tą granice to staje się fanatyk m III, DB. -a, N. ~kiem; lm M. ~ycy, DB. -ów <człowiek ślepo oddany jakiejś idei, ideologii, religii, nietolerancyjny względem innych; zapaleniec, zagorzalec>. Wiem że czasami to jest brane jako rzecz względna i podlegająca własnej interpretacji. Jednak sądzę że różnica miedzy fanem a fanatykiem jest taka jak między erotyką a pornografią. Wielu nie widzi różnicy i stosuje te określenia zamiennie. Jednak wielu już poznało tą różnice i gdy gardzi jednym gatunkiem, to uwielbia drugi.
Mam nadzieje że nikomu tutaj nie mące w głowie i nie burze światopoglądu na nasz "fandom".
Offline
Hej bracie Freeman'ie, szukając dobrej lektury S-F gorąco polecam Niezwyciężonego Stanisława Lem'a ( klimatem przypomina Odyseję Kosmiczną 2001) i Trylogię Gigantów J.P.Hoogan'a - to jedne z moich ulubionych pozycji tego gatunku.
Imperare sibi maximum est imperium
Offline
Kurde a prosiłem byście założyli osobny temat? Wtedy by to nie był offtopic a ciekawy temat w którym można by sobie podyskutować dłużej.
Offline
Strony 1