Nie jesteś zalogowany.
Korwin nie jest już szefem partii.
Oby nie podzieliła losu UPR.
Offline
Lakerze walczą dla pacjentów, a nie dla kasy oraz więcej wolnego.
Założymy się, że nie?
Moja mama robi w diagnostyce już nie wiem ile lat, w tym albo przyszłym roku pójdzie na emeryturę. I klnie na PZ równo i siarczyście.
Parę lat temu żądania PZ zostały spełnione i dostali więcej kasy, diagnostyce ucięli. I kij, że ucięli, jak ty to zgrabnie ująłeś - Polakom cebulakom wsio rawno, któremu pacjentowi zabiorą, bo siłą rzeczy komuś zabiorą, bo oni i tak tej kasy nie widzą. Tylko że potem jest wycie i nycie, że kogoś źle zdiagnozowali, bo badania zostały zlecone przy trzecim czy czwartym z kolei lekarzu, a w międzyczasie jest leczenie "na oko" i odsłuch klatki piersiowej. Niewiele się to różni od szarlataństwa, ale kij z tym - przeciętny Janusz w końcu lekarzowi ufa.
Największy ból dupy przy obecnym proteście zaczął się o - uwaga, skup się - o kasę, bo Arłukowicz stwierdził, że pora jednak wrócić do modelu, że więcej kasy dostanie diagnostyka, mniej PZ, przy okazji lekarze zaczną być kontrolowani, czy zlecają przynajmniej podstawowe badania, na podstawie których da się stwierdzić jakiekolwiek zmiany w organizmie.
Jest to dla mnie trudny moment, bo się wybiera między jednym złem a drugim (i rząd, i wszelkie formy związków zawodowych uważam za zło), ale w tym konkretnym przypadku rację ma rząd. Tyle w temacie.
Ty dulowaty userze!
Offline
Nesbro napisał:Lakerze walczą dla pacjentów, a nie dla kasy oraz więcej wolnego.
Na sto pro. iks de
Prawdziwy jezuici czy tam inne dobre dusze.
honorny - tak, kasa kasa kasa walczą o kasę, bo każde badanie, każdy pobyt w szpitalu KOSZTUJE, a lekarze muszę mieć za co badania zlecać. Myślisz sobie, że to jest kwestia zachcianki. Twojego koloru oczu? Zrozum, że każdy lekarz jest ograniczony dyrekcją szpitala, która ma za plecami oddech NFZ. Jesli lekarz zleci za dużo badań przyjdzie dyrektor i powie, żeby sie bardziej ograniczał bo NFZ ZA TO NIE ZAPŁACI A SZPITAL WPADNIE W DŁUGI.
Nesbro napisał:Lakerze walczą dla pacjentów, a nie dla kasy oraz więcej wolnego.
Założymy się, że nie?
Moja mama robi w diagnostyce już nie wiem ile lat, w tym albo przyszłym roku pójdzie na emeryturę. I klnie na PZ równo i siarczyście.
Parę lat temu żądania PZ zostały spełnione i dostali więcej kasy, diagnostyce ucięli. I kij, że ucięli, jak ty to zgrabnie ująłeś - Polakom cebulakom wsio rawno, któremu pacjentowi zabiorą, bo siłą rzeczy komuś zabiorą, bo oni i tak tej kasy nie widzą. Tylko że potem jest wycie i nycie, że kogoś źle zdiagnozowali, bo badania zostały zlecone przy trzecim czy czwartym z kolei lekarzu, a w międzyczasie jest leczenie "na oko" i odsłuch klatki piersiowej. Niewiele się to różni od szarlataństwa, ale kij z tym - przeciętny Janusz w końcu lekarzowi ufa.
Największy ból dupy przy obecnym proteście zaczął się o - uwaga, skup się - o kasę, bo Arłukowicz stwierdził, że pora jednak wrócić do modelu, że więcej kasy dostanie diagnostyka, mniej PZ, przy okazji lekarze zaczną być kontrolowani, czy zlecają przynajmniej podstawowe badania, na podstawie których da się stwierdzić jakiekolwiek zmiany w organizmie.Jest to dla mnie trudny moment, bo się wybiera między jednym złem a drugim (i rząd, i wszelkie formy związków zawodowych uważam za zło), ale w tym konkretnym przypadku rację ma rząd. Tyle w temacie.
Średnio lekarz rodzinny w Polsce ma 2.000 pacjentów (1 lekarz - 2 000 pacjentów). Przychodzi pacjent do lekarza i mówi, że zobaczył krew w kale (wybierz sobie jeszcze biegunke/zaparcia ew. śluz) - to są podstawowe objawy nowotworu układu pokarmowego, ktore pozwalają na WCZESNE WYKRYCIE NOWOTWORU W FAZIE KTÓRY JEST WYLECZALNY. Chodzi o to, że większość pacjentów którzy zobaczą u siebie krew w kale powinni zostań skierowani na diagnostykę! Lekarze nie są jasnowidzami, więc kara 29 nietrafiony diagnoz na 30 pacjentów, to absurd. Doprowadza, to sytuacji, że lekarz nie zleci badania, gdyż będzie obawiał się kary, a NFZ zaoszczędzi na tym.
Offline
Stary, nie wiem, czy ty w ogóle wiesz, o czym mówisz.
Nie znam się na tym, mogłabym cię do mojej mamy odesłać, ale stawiam browara, że jak już masz krew w kale, to to nie jest wczesne wykrycie nowotworu.
Ja sama robię badania co pół roku i nie dlatego, że chcę i lubię, tylko mama mnie zmusza.
I nie chodzi tylko o nowotwór. Jest cała masa innych chorób, które da się wykryć we wczesnej fazie na dzień dobry dzięki badaniom, kiedy wydaje ci się, że czujesz się dobrze. Jak już będziesz musiał iść do lekarza, bo krwawisz z każdej możliwej dziury, to się nie zdziw, że będzie za późno.
Ty dulowaty userze!
Offline
KOSZTUJE
Bardzo trafne słowo-klucz.
Misiek, skup się uważnie, bo zaraz poznasz tajemną wiedzę z zakresu "jak się szybko wyleczyć/w ogóle wyleczyć".
Oto ona: daj w łapę.
To rozwiązuje jakieś... 100% potencjalnych problemów?
I nie będę się tu, yyy, chwalił, bo mamy tu forum publiczne, ale swoje się po różnych przychodniach i szpitalach nachodziłem, więc temat znam (poza tym — mój ojciec robi w finansach i obsługuje wielu lekarzy, więc zna ich też prywatnie... co ja się czasem nasłucham to hoho).
Powiem tak — jak nie znasz gościa albo mu nie zapłacisz, to nie licz na to, że będzie mu się chciało chociaż dalej do gardła Ci zajrzeć (przez co zmarnowałem jakiś miesiąc na leki i leczenie objawów, a nie przyczyny — konieczna była operacja... tak, wszystko przez to, że lekarzowi nie chciało się dokładnie zbadać... trzeba było udać się do "swojego" — przebadany i wysłany gdzie trzeba).
I ogólnie powiem tak — ja nie narzekam na lekarzy jako takich, bo jak już "zrobisz co trzeba", to obsługę masz fachową i dobrze leczą (jak na warunki). Poza tym — przy jakiś pierdółkach typu katar to nie stanowi problemu.
Narzekam na to, że to chyba najbardziej skorumpowany zawód, jaki istnieje w Polsce.
Już chyba rzadziej ludzie łapówki policji dają przy kontroli.
Że nawet nie wspominam o sytuacjach, kiedy lekarz jasno Ci sugeruje, że on domaga się jakiejś formy "prezentu" tudzież "zachęty do pracy".
I ogólnie ziomeczki mają sporo kasy, bo zazwyczaj mają też swoje prywatne gabinety, a w przychodniach to robią od święta (przynajmniej Ci średnio ogarnięci).
Żaden argument za lekarzami w Polsce mnie nie przekona.
Łapciuchy i tyle, poza tym oni w ogóle to takie górniki — zawsze za mało zarabiają.
Państwo albo pacjenci mają dawać i tyle... a jak nie pasuje to albo związki wychodzą na ulice, albo lekarze Ci dają umrzeć.
Smutna rzeczywistość.
Ostatnio edytowany przez Kamiyan3991 (2015-01-07 02:45:47)
Ryzen R5 5600X
GTX 1660 Super
16GB 3200 MHz
Kingston KC3000
Offline
Lekarze... Damn, znam takich, dzięki którym żyję. Takich z powołania. Nie liczyła i nie liczy się kasa tylko człowiek.
Znam takich, którym zawdzięczam chorobę do końca życia. Takich, dla których liczy się tylko kasa.
Dziś większość, nie wszyscy[!] to łajzy rządne kasy. I mało co na to poradzisz. A dawanie w łapę tylko zachęca.
Offline
honorny - tak, kasa kasa kasa walczą o kasę, bo każde badanie, każdy pobyt w szpitalu KOSZTUJE, a lekarze muszę mieć za co badania zlecać.
Misiu pysiu - w szpitalach to zazwyczaj są już poradnie specjalistyczne, a nie lekarze POZ. Najczęściej też jeśli chodzi o szpitale to gros kosztów medycznych przeżera zabiegówka, a nie diagnostyka.
Średnio lekarz rodzinny w Polsce ma 2.000 pacjentów (1 lekarz - 2 000 pacjentów). Przychodzi pacjent do lekarza i mówi, że zobaczył krew w kale (wybierz sobie jeszcze biegunke/zaparcia ew. śluz) - to są podstawowe objawy nowotworu układu pokarmowego, ktore pozwalają na WCZESNE WYKRYCIE NOWOTWORU W FAZIE KTÓRY JEST WYLECZALNY.
Z których regularnie odwiedza go 75, z czego większość po recepty i skierowania na badania okresowe. Wśród tych, którzy trafią się z krwawieniem z odbytu można trafić na takiego, który ma raka jelit - ale również może mieć infekcje bakteryjną, żylaki, wrzody, polipa lub zjadł za dużo buraczków.
Chodzi o to, że większość pacjentów którzy zobaczą u siebie krew w kale powinni zostań skierowani na diagnostykę! Lekarze nie są jasnowidzami, więc kara 29 nietrafiony diagnoz na 30 pacjentów, to absurd. Doprowadza, to sytuacji, że lekarz nie zleci badania, gdyż będzie obawiał się kary, a NFZ zaoszczędzi na tym.
Nie kara, a szkolenie. Ale pewnie szkolenie bez darmowych gadżetów, więc...
Chodzi o to, żeby delikwenta po buraczkach odróżnić od delikwenta z rakiem lub żylakami oddupnymi - jak również o to, żeby kontrolować czy lekarz pacjenta faktycznie zbada/zrobi odpowiedni wywiad i skieruje na dalsze badania, czy może dla zasady każdego pośle do onkologa.
Absurdem jest natomiast sytuacja, w której lekarze jak ognia unikają wysyłania na badania i jak ognia unikają podawania jaki % kasy z NFZ za pacjenta idzie na diagnostykę, jaki dla przychodni, a jaki dla lekarza. Przy stałej kwocie wygląda to tak, że im więcej zleconych badań, tym mniej kasy dla konowała na emeryturze lub ciągnącego 4-ty etat. Wyjątek jaki zauważyłem w POZ to lekarze młodzi - oni rzadziej się wstrzymują z kierowaniem na badania, bo w sumie i tak odbębnią staż, a dyrektor ich na stałe nie zatrudni.
Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.
Offline
Powiem tak, mam opinię o lekarzach podobną do Kamiyana. Dlatego pierwszą moją myślą, jak się dowiedziałem, że w moim mieście zamykają przychodnię, bo kasy im jeszcze mało było: w kamasze i na misje zagraniczną jako pomoc medyczna.
Średnio lekarz rodzinny w Polsce ma 2.000 pacjentów (1 lekarz - 2 000 pacjentów). Przychodzi pacjent do lekarza i mówi, że zobaczył krew w kale (wybierz sobie jeszcze biegunke/zaparcia ew. śluz) - to są podstawowe objawy nowotworu układu pokarmowego, ktore pozwalają na WCZESNE WYKRYCIE NOWOTWORU W FAZIE KTÓRY JEST WYLECZALNY. Chodzi o to, że większość pacjentów którzy zobaczą u siebie krew w kale powinni zostań skierowani na diagnostykę! Lekarze nie są jasnowidzami, więc kara 29 nietrafiony diagnoz na 30 pacjentów, to absurd. Doprowadza, to sytuacji, że lekarz nie zleci badania, gdyż będzie obawiał się kary, a NFZ zaoszczędzi na tym.
Widząc, że kompletnie nie wiesz, co mówisz. Ty myślisz, że te 2k pacjentów zwala się do niego co miesiąc? Że wszyscy go w rok odwiedzą? I krew podstawowym objawem? Znam dwa przypadki nowotworu prostaty. W jednym gość zaczął sikać krwią, skończyło się na ucięciu części tego i owego. W drugim wykryto raka o wiele wcześniej i raczej nie będą musieli posuwać się tak daleko. No ale po co się wcześniej badać skoro do lekarza chodzi się jak już zacznie się krwawić
Mój problem z "prezentami" dla lekarzy rozwiązałem bardzo prosto. Pokazałem f****a tym lekarzom i zacząłem odczulać się w niepublicznym zakładzie. Z NFZtu. Nie zapłaciłem za leczenie ani złotówki (no dobra, nie licząc tej "szczepionki" raz na pół roku) i co ważniejsze traktują mnie jak człowieka.
Ostatnio edytowany przez Sacredus (2015-01-07 10:11:37)
Offline
Lekarz lekarzowi nie równy. Jeden będzie walczyć o pieniądze, a drugi o dobro pacjenta. Jeden lekarz przyjdzie spóźniony do pracy pół godziny i wyjdzie o czasie, mówiąc do pozostałych pacjentów: "czas się skończył, idźcie do domu". Drugi lekarz przyjdzie o czasie, jeszcze jak zostaną pacjenci, to zostanie po czasie aby ich przyjąć. Zgodzę się z Nesbro w jednej kwestii:
Zrozum, że każdy lekarz jest ograniczony dyrekcją szpitala, która ma za plecami oddech NFZ. Jesli lekarz zleci za dużo badań przyjdzie dyrektor i powie, żeby sie bardziej ograniczał bo NFZ ZA TO NIE ZAPŁACI A SZPITAL WPADNIE W DŁUGI.
To jest to zło. Limity, limity, jeszcze raz limity. NFZ tworzy jakieś swoje magiczne limity i lekarz który chce leczyć, leczyć nie może.
A i jeszcze jedno mi się spodobało u Kamiyana.
Misiek, skup się uważnie, bo zaraz poznasz tajemną wiedzę z zakresu "jak się szybko wyleczyć/w ogóle wyleczyć".
Oto ona: daj w łapę.
Skoro mam płacić składki zdrowotne, a później dać w łapę, żeby się wyleczyć, to niech mi oddadzą wszystkie moje składki, ubezpieczę się prywatnie.
Ja w tym sporze nie stoję po żadnej stronie, bo też nie wczytałem się w to całe porozumienie, ale służba zdrowia w Polsce zdycha, to widać.
Dziś większość, nie wszyscy[!] to łajzy rządne kasy. I mało co na to poradzisz. A dawanie w łapę tylko zachęca.
Najprawdziwsza prawda. Nic dodać, nic ująć.
Offline
Niech wprowadzą kasy fiskalne dla lekarzy (zwłaszcza dentystów) i od czasu do czasu kontrole z US sprawdzającą wydawanie paragonów.
Raz byłem u jednego doktora ale tam nie wszedłem bo kolejka. Tego samego dnia się zapisałem u innego i przebadałem to było z 2 lat temu od tamtego czasu lekarza nie widziałem, przed wizytą byłem zdrowszy gdy zobaczyłem rachunek z apteki to się dopiero rozchorowałem. A przy wpisywaniu lekarz dobił stwierdzeniem "nie wiem co ci jest profilaktycznie zapiszę ci te leki" recepta 100% 40zł jak przejdzie to ok jak nie to wypiszę skierowanie do alergologa najbliższy na NFZ w Gorzowie 80 km ode mnie.
Słyszałem, że lekarze dostają od pacjenta z NFZ mniej kasy niż ja oddaję miesięcznie do Gminy na śmieci. Porównanie do bani bo Gmina przynajmniej odbiera 12 razy śmieci w roku śmieci ze 100% skutecznością a jaki procent lekarze przebadają osłuchają w roku swoich pacjentów?
Offline
@coellus
Nie wiem czego tu nie rozumiesz. Po 45 roku życia, każdy Polak powinien zrobić diagnostykę raz na 10 lat, która ma za zadanie wykrycie Raka jelita grubego. Czemu NFZ nie poinformuje o tym mieszkańców Polski? Często pacjenci udają się do lekarza dopiero, kiedy widoczne są pierwsze objawy, czyli krew w kale, zaparcia i krwawię z odbytu. Takie objawy można przypisać do bardzo wielu osób. Lekarz nie jest jasnowidzem, a jednocześnie nie może zlecić każdego możliwego badania, gdyż szpitala na to nie stać, bo NFZ ma te swoje durne limity. Do tego dochodzi trafność diagnoz i kara, jeśli nie trafi 29 na 30. Efekt jest taki, że w Polsce przeżycia pięcioletnie pacjentów chorujących na Raka jelita grubego nie przekraczają 28 proc. (średnia europejska to 50 proc., w USA – 80 proc.).
@Kamiyan3991, Ariakis, krzykr, Marsmall
Lekarz na przyjęcie pacjenta ma 15 minut z czego połowę z tego czasu zabiera mu biurokracja. Tak powstała kuriozalna sytuacja, że zamiast badać pacjenta, to wprowadza go do systemu. Do tego znowu te cholerne limity NFZ. Pod koniec roku szpitale mają często wyczerpany budżet na badania, więc nic dziwnego, że lekarz nie może ich zlecać bezmyślnie, a tylko po prawie pewnej diagnozie. Pacjenci myślą, że lekarz ich olał, a on ma związane ręce przez NFZ.
Offline
Lekarz na przyjęcie pacjenta ma 15 minut z czego połowę z tego czasu zabiera mu biurokracja.
Pff, ja zawsze wychodzę po pięciu, a receptę i dokumenty to minutę mi gościu wypełnia, w sumie nawet niecałą.
Pacjenci myślą, że lekarz ich olał, a on ma związane ręce przez NFZ.
Wut?
Ja tam siedziałem chwilę, bo się kolesiowi nie chciało dalej zaglądać.
Machnął ręką i wypisał receptę na paue, żeby tylko odbębnić swoje.
PS: zaraz się dowiemy, że lekarze mają gorzej niż górnicy, którzy z kolei mają gorzej niż kasjerki (kiedyś bodaj Vegeta takie tezy wyprowadzał oo).
Ostatnio edytowany przez Kamiyan3991 (2015-01-07 22:22:43)
Ryzen R5 5600X
GTX 1660 Super
16GB 3200 MHz
Kingston KC3000
Offline
Dobra, Nesbro, widzę, że nie kminisz, chociaż Ariakis ci już napisał, w czym problem - w unikaniu jak ognia zlecaniu badań. I mowa nie tylko o nowotworach, ale również cukrzycy, tarczycy, innych chorób. Zwłaszcza takich, które się rozwijają bezobjawowo. Może cię kurczę zdziwię, ale tym się zajmuje cała diagnostyka. Od badań krwi, moczu, kału, wymazów, rentgen etc., gdzie wykrywa się nie tylko nowotwory, a wszelkie zmiany w organizmie (moja mama twierdzi, że zwłaszcza w badaniach krwi widać wszystko, początek niemal każdej choroby).
Może cię kurczę zdziwię, ale nie tylko ludzie po 45. roku życia chorują na różne dziwne choroby i nie tylko nowotwór jest problemem i nie tylko nowotwór, ale i inne choroby bezobjawowe się wykrywa przez diagnostykę.
Mam nadzieję, że dotarło, więc jedziemy dalej.
Może do ciebie nie dotarł argument, że mnie moja mama suszy głowę o regularne badania co pół roku, ale jeśli nie dotarła moja insynuacja, to napiszę wprost - lekarz ma cię w dupie.
Powtórzę, jeśli nie dotarło: lekarz ma cię w dupie.
Jesteś którąśdziesiątą osobą przyjmowaną. Jeśli sam się nie poskarżysz, to na żadne badania cię nie wyśle i jeśli, odpukać, masz chorobę bezobjawową, będziesz w bliższej lub dalszej przyszłości w czarnej dupie. Jeśli moja matka, dla której nie jestem bezimiennym którymśdziesiętnym pacjentem, a najbliższą osobą z rodziny, wymaga ode mnie co pół roku badań (mam tylko taką wygodę, że za to nie płacę ani nie potrzebuję skierowania, wszystko się odbywa u niej w laboratorium i sama mi je robi), to zakładam, że tak powinno być. Przynajmniej normalnie w cywilizowanych krajach, gdzie dba się o pacjenta, a nie na оdріеrdоl się, jak to się robi u nas w Polsce (patrz: lekarz ma cię w dupie).
Być może moja mama jest przewrażliwiona, bo widziała zbyt dużo ludzi, którzy do niej przychodzili już z przysłowiowym krwawiącym odbytem, chociaż powinni byli dużo wcześniej (ale lekarz miał w dupie). Ale ona robi prywatnie i jej to lotto, czy zapłaci jej NFZ z kontraktu, czy zrobi to prywatnie pacjent, bo jednak na szczęście ludzie zrobili się na tyle cwani, że sami sobie opłacają badania, nawet i bez zlecenia. A ci leczący się na NFZ w przypadku pierwszej lepszej choroby bezobjawowej i tak do niej trafią, prędzej czy później (i przy obecnym systemie później niż prędzej).
Więc jeśli lekarze walczą o więcej hajsu na wizyty, z których sobie popatrzą na pacjenta bez żadnych badań (a jak już napisałam wcześniej - to się niewiele różni od szarlataństwa, zwłaszcza w przypadku chorób bezobjawowych - mam nadzieję, że to dotarło do ciebie) i nie ma kasy na badania dla pacjenta, to w sporej części przypadków ludzie dowiedzą się po fakcie, że na coś chorują (i niekoniecznie na nowotwór, coś ty się tak uparł na ten nowotwór, to ja nie wiem, bo nie tylko nowotworami się zajmuje diagnostyka).
I naprawdę bardzo dobrze, że ktoś ich przytemperuje w końcu.
Ty dulowaty userze!
Offline
Nie zużywaj niepotrzebnie energii na stukanie w klawiaturę, bo i tak mu nie przetłumaczysz.
Offline
@Kamiyan3991, Ariakis, krzykr, Marsmall
Lekarz na przyjęcie pacjenta ma 15 minut z czego połowę z tego czasu zabiera mu biurokracja. Tak powstała kuriozalna sytuacja, że zamiast badać pacjenta, to wprowadza go do systemu. Do tego znowu te cholerne limity NFZ. Pod koniec roku szpitale mają często wyczerpany budżet na badania, więc nic dziwnego, że lekarz nie może ich zlecać bezmyślnie, a tylko po prawie pewnej diagnozie. Pacjenci myślą, że lekarz ich olał, a on ma związane ręce przez NFZ.
Ciekawi mnie ile czasu zabierają rozgadani emeryci z gatunku "ojboli", którzy koniec końców wezmą kolejną w miesiącu receptę na prochy przeciwbólowe lub valerianę na serce. Ew. wezmą nowy, fajny lek (bo jak wiadomo od czasu do czasu leki trzeba zmieniać), który przypadkiem polecił znajomy/znajoma przedstawiciel/ka? Jakoś tutaj nikt nie płacze nad zasadnością wystawianych recept.
Co do biurokracji to też nie przesadzajmy - gros roboty odwalają panie siedzące w rejestracji - nomen omen więcej czasu spędzałem tam, niż w samym gabinecie lekarza. Ale może to dlatego, że wiem co mnie boli i po prostu chodząc do lekarza rodzinnego zwyczajnie kończyło się na opisaniu objawów i odebraniu skierowania na dalsze badania/do specjalisty po max. 10 minutach. e: A dlaczego tak - bo zwyczajnie lekarz interny niewiele może i często niewiele wie - a w chwili obecnej nawet nie do końca wiem do czego jest potrzebny, bo laborant robiący ci badania wszystko ładnie opisze na wyniku badań krwi, moczu/USG/zdjęciu./e
Teraz u rodzinnego jestem rzadziej niż raz na rok, paradoksalnie czuję się znacznie zdrowszy, tylko się zastanawiam na co cholera idzie mój przydział ze składek, który lekarz za mnie bierze...
Ostatnio edytowany przez Ariakis (2015-01-07 22:44:56)
Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.
Offline
Podobno można sprawdzić po peselu ile kasy wybrał z NFZ lekarz na badania etc. Chciałbym sprawdzić czy w latach gdzie nie byłem ani razu u lekarza nie miałem przeprowadzanych jakiś badań na niby, jaka kasa poszło na moje akonto.
Offline
Nie twierdzę, że Lekarze nie mają niecnych pobudek, ale nie może to przysłaniać postulatów, które są dobre dobre dla pacjenta, czyli nas. Nie można w ocenie ich protestu popadać w skrajność, że Lekarze tylko dla siebie chcą coś ugrać, aby to im żyło się lepiej, a nie obywatelom. Niestety rząd i opinia publiczna uznała ich za wszelkie zło, czyli zmiany na lepsze przepadną, a to jest na rękę NFZ i ministrowi zdrowia. Oni nie mają kasy, więc wszelkie zmiany z jeszcze większym obwiązaniem dla budżetu traktują za zło. Czyli Arłukowicz zamiast uzdrowić sytuacje szpitali, to uznał, że jest źle, ale stabilnie, więc nie należy robić nic.
Offline
Bogowie. Zamilcz.
Badania są dobrem dla pacjenta.
Lekarze chcą się od tego dobra wymigać i chcą, żeby hajs poświęcony na badania poszedł do ich własnego portfela.
I to nie jest opinia "Polaków cebulaków", jak to pogardliwie nazwałeś na początku, a osób z branży również medycznej.
Skończ.
Ty dulowaty userze!
Offline
Nie twierdzę, że Lekarze nie mają niecnych pobudek, ale nie może to przysłaniać postulatów, które są dobre dobre dla pacjenta, czyli nas. Nie można w ocenie ich protestu popadać w skrajność, że Lekarze tylko dla siebie chcą coś ugrać, aby to im żyło się lepiej, a nie obywatelom. Niestety rząd i opinia publiczna uznała ich za wszelkie zło, czyli zmiany na lepsze przepadną, a to jest na rękę NFZ i ministrowi zdrowia. Oni nie mają kasy, więc wszelkie zmiany z jeszcze większym obwiązaniem dla budżetu traktują za zło. Czyli Arłukowicz zamiast uzdrowić sytuacje szpitali, to uznał, że jest źle, ale stabilnie, więc nie należy robić nic.
Niestety rząd i opinia publiczna uznała ich za wszelkie zło, czyli zmiany na lepsze przepadną, a to jest na rękę NFZ i ministrowi zdrowia.
Czyli wszyscy poza tymi protestującymi o "większe dobro" lekarzami i tobą.
Najzabawniejsze jest to, że wyrywając twoje słowa z kontekstu można uzyskać prawdziwy obraz sytuacji:
Lekarze tylko dla siebie chcą coś ugrać, aby to im żyło się lepiej, a nie obywatelom.
Nawet ładnie wyszło, bo napisałeś lekarze z dużej litery
Offline
~Shounen . DBNao.net . Grupa Mirai . Cytaty z anime
Offline