Nie jesteś zalogowany.
Subarashi napisał:Sry, ale możesz sobie darować ironiczne komentarze. Skończenie drugiego roku to aż nadto aby orientować się jak wygląda sytuacja ze studiowaniem na pwr.
A najbardziej, jak wygląda z magisterką, tak?
I nie spinaj się tak, bo ci żyłka pęknie. Za delikatną docinkę straciłeś dziesięć minut na spłodzenie hejtposta.
Wiem jak wygląda sprawa z magisterką, bo od jakiegoś czasu próbuje dowiadywać się gdzie ją robić, temat z jakiego zakresu wybierać i co najważniejsze - z kim ją robić. Przeglądałem też kilka prac, jedną nawet formatowałem do wydruku zgodnie ze wszelkimi wymogami uczelni, gdyż to było moje zadanie na zaliczeniu jednego z kursów. Wiadomo, że to nadal mało w porównaniu z tym pisaniem magisterki, ale nadal mam pojęcie i wiem co mnie czeka, mimo że jestem po drugim roku i za parę miesięcy będę się bawił w projekt inżynierski, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Co do spinania to jestem od tego daleki. Nie zdarzyło mi się aby jakaś randomowa osoba z forum, której nie znam, wyprowadziła mnie z równowagi.
@Plaster
Czy ja twierdzę, że jest inaczej? Mógłbym napisać posta o niemal identycznej zawartości, bo takie historie to codzienność. Odnosiłem się tylko do ironicznej docinki coellus, wg której nie mam pojęcia o studiowaniu, gdyż mam 20 lat. Co jest bzdurą z powodu:
wszystko rozbija się o życie, które, jak wiadomo, nie wszystkich rucha po równo.
I uważam, że jestem już dość mocno 'wyruchany' przez studia, bo sam kombinuje jak mogę, ślizgam się po deficycie z semestru na semestr i wciąż nie mam zaliczonych niektórych kursów z pierwszego roku, bo ni chuchu nie da się tam zrobić 'przekrętu' a z tych przedmiotów jestem zwykła pała, plus lenistwo nie pomaga...
W to wszystko wpisują się "normalni" studenci, którzy tu coś zrobią i się przyuczą, tam ściągną i przykombinują i też gra. Więc taka gadka, że Ty studiujesz i wiesz, czym to pachnie, to tak jakby Kulczyk powiedział, że on zarabia, to wie, jak to jest dostawać wypłatę co miesiąc.
Nie wiem, skoro się w to wpisuję idealnie i mam identyczne wrażenia co te opisane przez Ciebie, to chyba 'taka gadka' jest jak najbardziej na miejscu. Jeśli się mylę to po prostu sobie zaprzeczasz.
Btw. we wtorek zaliczyłem laboratorium nie odrobiwszy jednego z ćwiczeń co normalnie by mnie zdyskwalifikowało z zaliczenia. Dobrze, że prowadzący chciał mieć wakacje i sam się zamotał oraz kiwanie 'tak, tak!' przeszło.
Offline
marc99 napisał:Nie mogę się doczekać czasów gdy w Polsce podczas zatrudniania będzie ważne, które miejsce na studiach się zajęło w swoim roczniku. Wtedy studenci sami wezmą w swoje ręce ściganie ściągających i oszukujących na inne sposoby. Czas najwyższy wprowadzić pełny system rywalizacji do polskiej edukacji. Matura w obecnej postaci to za mało. Potrzeba rywalizacji na poziomie klasy, szkoły, uczelni, itp. Rywalizacja w skali kraju jest zbyt abstrakcyjna by była skuteczną.
Sorry, ale takie myślenie to totalna bzdura - potem dzięki czemuś takiemu mielibyśmy kujonów, którzy mieli wszędzie średnią 5.0, a faktycznie nie umieją nic poza tym, co jest wymagane na egzamin... wprawdzie istnieją kierunki, gdzie takie myślenie jest sensowne, ale np. na informatyce lepiej mieć średnią ok. 4.0 i się samemu douczać wielu rzeczy wykraczających poza materiał, niż mieć średnią 5.0 i być sierotą, która potem nie będzie wiedziała co ze sobą zrobić.
Zgadzam się, wyścig szczurów na studiach to gówniana rzecz, przeżyłem raz coś takiego i nie życzę tego nikomu.
W kwestii edukacji powiem tyle, jeśli nie umie się korzystać z wiedzy, to papierkiem można sobie podetrzeć dupę. Co do wiedzy jaką kładą nam do głowy, nie będę się wypowiadał, bo jej przydatność jest uzależniona od wielu czynników.
Moja jedyna opinia na temat systemu edukacji jest taka, że produkuje on ludzi niezaradnych życiowo, a poziom edukacji, z roku na rok drastycznie maleje.
Offline
Quithe napisał:mam licencjat oraz magisterkę z PR-u
a ja jestem kapralem porucznikiem
Dyplomy są dwa, kij z tym, że jeden mogę już do kosza wyrzucić (w sumie przydałoby się najpierw drugi odebrać)
myhandhelds.pl - tam robię recki gier na Vitę i Switcha, zamiast tłumaczyć animu :V
Zakupy na Play-Asia $3 taniej z kodem MYPSVITA
Offline
Dobrze, Subarashi, powtórzymy tę dyskusję, jak będziesz na 5. roku, na razie młodyś, masz prawo wierzyć we wszystkie te ideały, które poczynają pierzchnąć na już 4. roku (jak to moja wykładowczyni określiła, "syndrom 4. roku", czyli okres, gdy zaczyna do ciebie dochodzić okrutna prawda i rezultatem jest pierwsza prawdziwa studencka depresja)
I nie, był foch z twojej strony, to było widać
Ty dulowaty userze!
Offline
LOL @ marc99. Naprawdę liczysz, że przy naszej mentalności ludzie wezmą się za siebie, a nie zaczną wzajemnie się wykaszać? Chciałbym być równie wielkim optymistom, co Ty, ale mnie życie uczy, że prędzej Ci ktoś buta sprzeda, niż rękę poda. W dodatku odnoszę wrażenie, że z każdym kolejnym pokoleniem procent skursyństwa w narodzie rośnie. I ja bym prędzej apokalipsę z tego wróżył, aniżeli jakieś krainy dobrobytu. Poza tym niby w czym człowiek ze średnią 4,78 ma niby być gorszy od człowieka ze średnią 4,84?
@Plaster
Czy ja twierdzę, że jest inaczej? Mógłbym napisać posta o niemal identycznej zawartości, bo takie historie to codzienność.
Skoro wiesz, jak jest, to skąd się to wzięło:
Nie wiem co w tym zabawnego - przecież to prawda. Zarówno projekt inżynierski jak i praca magisterska wymagają dużej wiedzy w danej dziedzinie, często też własnych prac badawczych. Matura to egzamin z podstawowej wiedzy.
- - - -
wszystko rozbija się o życie, które, jak wiadomo, nie wszystkich rucha po równo.
I uważam, że jestem już dość mocno 'wyruchany' przez studia, bo sam kombinuje jak mogę, ślizgam się po deficycie z semestru na semestr i wciąż nie mam zaliczonych niektórych kursów z pierwszego roku, bo ni chuchu nie da się tam zrobić 'przekrętu' a z tych przedmiotów jestem zwykła pała, plus lenistwo nie pomaga...
To zewrzyj poślady, bo coellus ma rację - im dalej w las, tym ciemniej, a jeszcze wiele przed Tobą. U nas, na poliszopie, zawsze mówiło się, że najbardziej przerąbane to są pierwsze dwa lata... i trzy ostatnie, a moje doświadczenie to potwierdza, im dłużej studiowałem z tym większym absurdem się spotykałem.
W to wszystko wpisują się "normalni" studenci, którzy tu coś zrobią i się przyuczą, tam ściągną i przykombinują i też gra. Więc taka gadka, że Ty studiujesz i wiesz, czym to pachnie, to tak jakby Kulczyk powiedział, że on zarabia, to wie, jak to jest dostawać wypłatę co miesiąc.
Nie wiem, skoro się w to wpisuję idealnie i mam identyczne wrażenia co te opisane przez Ciebie, to chyba 'taka gadka' jest jak najbardziej na miejscu. Jeśli się mylę to po prostu sobie zaprzeczasz.
Btw. we wtorek zaliczyłem laboratorium nie odrobiwszy jednego z ćwiczeń co normalnie by mnie zdyskwalifikowało z zaliczenia. Dobrze, że prowadzący chciał mieć wakacje i sam się zamotał oraz kiwanie 'tak, tak!' przeszło.
No chyba nie, bo skoro mówisz, że widzisz jak większość [normalni* + olewajce] jedzie po bandzie i potem ma magistra, to co tak uparcie twierdzisz, że ten tytuł jest Duchem Świętym, który spływając na człowieka czyni go ajnsztajnem?
* Ludzie, którzy cały czas jadą system ZZZ plus wspomaganie ściągami.
Offline
Skoro wiesz, jak jest, to skąd się to wzięło:
Napisałem później coś w stylu 'tak jest w teorii a życiu bywa różnie, niemniej jednak w założeniu magisterka wymaga dużej wiedzy w danej dziedzinie a matura to sprawdzian podstawowej wiedzy - stąd koleś na blogu ma rację'.
Poza tym nigdzie nie pisałem, że magisterka czyni anjsztajniem. Zacytuj mnie, jeśli się mylę. Znajdziesz jedynie to co przed chwilą ująłem w apostrof.
Przyznałem Ci rację (i przyznaje po raz kolejny - za to co napisałeś do marc99 o wyścigu szczurów, bo na kierunku zamawianym jest to jeszcze bardziej widoczne zjawisko), mógłbym się podpisać pod każdym postem, który tutaj napisałeś, więc nie rozumiem czemu szukasz w moich postach czegoś, czego tam nie ma (o magisterce).
Wiem, że im dalej tym trudniej. Coraz częściej zdarzając się sytuacje, że nie wiem czy się śmiać, płakać czy od razu chwytać za sznur... I nigdy nie miałem złudzeń, że nagle będzie lepiej i przyjemnie, wręcz przeciwnie.
Dobrze, Subarashi, powtórzymy tę dyskusję, jak będziesz na 5. roku, na razie młodyś, masz prawo wierzyć we wszystkie te ideały, które poczynają pierzchnąć na już 4. roku (jak to moja wykładowczyni określiła, "syndrom 4. roku", czyli okres, gdy zaczyna do ciebie dochodzić okrutna prawda i rezultatem jest pierwsza prawdziwa studencka depresja) oczkod
I nie, był foch z twojej strony, to było widać smile_lol
Jakie ideały, gdzie ja pisałem, że wieżę w jakieś ideały? Jedynie zdanie jakie się o ideałach pojawiło w moich postach dotyczyło tego, że się ich dawno pozbyłem, razem z marzeniami o różowym studenckim życiu i studiowaniu na lajcie. Okrutna prawda już do mnie doszła, studencka depresja - huh, jak po raz kolejny raz toczę bitwę z jednym i tym samym prowadzącym i znów mnie uwala to zaczynam żałować, że jestem facetem, bo dziewczyny po kolokwium mają 'rozmowę' w gabinecie i sporo z nich zdaje. Co sesja przechodzę załamanie, bo utknąłem na kilku kursach i z każdym rokiem deficyt rośnie a wylanie z uczelni to zmarnowane dwa, a wkrótce trzy lata. Coś na co nie mogę sobie pozwolić ze względów, o których nie chciałbym pisać, gdyż są zbyt osobiste.
Foch? Gdybym się fochał to zamiast się z wami wykłucać po prostu bym się wypiął na ten temat i was zignorował. Jak widać nie robię tego. Ale oczywiście Ty wiesz więcej o mnie niż ja...
I po raz kolejny proszę Cię - przestań zgadywać informacje o mnie, bo Ci nie wychodzi. Opieraj się o moje posty i cytaty skoro mnie nie znasz. Innymi informacjami nie dysponujesz. Bo nagle pojawia się zdanie, że wierzę w jakieś ideały, kiedy ja pisałem coś całkiem przeciwnego.
Wiadomo, że mam jakieś aspiracje i chcę się nauczyć ile się da zamiast kombinować i prześlizgiwać się. Problem w tym, że w ten sposób daleko nie zajdę, więc robię tak jak wszyscy - ZZZ, byle zdać, byle przejść dalej. Problemy zaczną się jak przyjmą mnie do roboty, będą kazali zrobić pomiary a później bilans a ja zrobię wielkie oczy i pójdę do domu... O możliwości narażenia czyjegoś życia lub sprzętu za grube miliony przez moją niekompetencje już nie wspominam. Ideały? Chciałbym móc sobie na to pozwolić.
W tej chwili próbujecie dyskutować ze mną na temat co ja odczuwam na temat moich studiów i co o nich myślę, co przechodzę, jakie mam wrażenia i przeczucia na przyszłość. Muszę pisać jak śmiesznie to wygląda?
Myślę, że to już chyba koniec. Zdanie Plastera o studiach podzielam w 100%, coellus będzie czekać aż dojdę do 5 roku (może zdąży spłodzić dzieci zanim to się stanie) tylko po to abym napisał jej to samo co w tym momencie: 'nigdy nie miałem złudzeń, nigdy nie oczekiwałem wiele od studiów, zawsze były to dla mnie jedynie droga (przez mękę) do celu jak była codzienna rutyna w robocie i pensja, która wystarczy mi na samodzielne życie'. A jak będziecie się teraz czepiać w stylu 'myślisz, że znajdziesz robotę po studiach, haha, żyj dalej złudzeniami' to powiem - tak, znajdę. Unia ładuje grubą forsę w mój wydział, mam większe szanse na robotę niż jakikolwiek inny student, bo moja branża nigdy nie upadnie a zapotrzebowanie na produkty rośnie niezmiennie od epoki kamienia łupanego. Te kilkadziesiąt osób rocznie, które kończą mój wydział to kropla z morzu potrzeb - spora część z nich jest już rozchwytana po projekcie inżynierskim... I nagle pojawiają się pomysły dziekanatu jak przepchnąć więcej osób, typu 20 punktów deficytu na 30 możliwych xD Teraz możecie zgadnąć na jakim kierunku jestem (pozostawiam to waszej inteligencji).
Offline
Nie mogę się doczekać czasów gdy w Polsce podczas zatrudniania będzie ważne, które miejsce na studiach się zajęło w swoim roczniku. Wtedy studenci sami wezmą w swoje ręce ściganie ściągających i oszukujących na inne sposoby. Czas najwyższy wprowadzić pełny system rywalizacji do polskiej edukacji. Matura w obecnej postaci to za mało. Potrzeba rywalizacji na poziomie klasy, szkoły, uczelni, itp. Rywalizacja w skali kraju jest zbyt abstrakcyjna by była skuteczną.
Najpierw by musieli zacząć uczyć na tych studiach czegoś, co rzeczywiście przydaje się w pracy, żeby pracodawcy zaczęli zwracać na to uwagę. Poza tym byś musiał scentralizować cały system nauczania, bo obecnie kończysz niektóre prywatne uczelnie ze średnią 5.0 i nie możesz nawet butów czyścić osobom z lepszej państwówki, która miała 3.0. Nie jest tak wszędzie, ale jednak w większości przypadków.
Edit: Sprzęt za grube miliony to ci dadzą dotknąć bez nadzoru po kilku latach. Pracodawca nie jest taki głupi i wie, że po studiach gówno się umie, dlatego każda robota zaczyna się od miliona szkoleń i banalnych zadań.
Ostatnio edytowany przez Kensai (2011-07-05 18:39:30)
Offline
@Kensai
heh, ja wiem, że jako inż jestem nic nie warty bez iluś lat stażu. Na przykład na praktykach jedynym urządzeniem pod napięciem jakie będzie mi dane dotknąć będzie czajnik elektryczny, jeżeli nie zrobię SEP-a. Wtedy może wyślą mnie aby porobił jakieś pomiary. I tak się ciesze, bo robię całkiem niezłą kawę :]
A co do pierwszych lat roboty to zdaję sobie sprawę jak to wygląda - wystarczy przejrzeć ogłoszenia. Po studiach z dyplomem jestem goły i wesoły, dlatego trzeba się na coś załapać już na studiach, najlepiej już na praktykach. No i robić tyle uprawnień ile się da. Farta mam, bo mój wydział to uczelniane 'wszystko w jednym' (dlatego jest ciężko), więc jak się dobrze postaram nie będzie problemu aby chwytać jakąś robotę jako elektryk, mechanik, asystent przy projektach, etc. Dlatego rozglądam się powoli za jakąś robotą, bo kursy tanie nie są.
Jestem okrutnym leniem, dlatego staram się dowiadywać ile się da już teraz. I powoli zaczynać działać.
Offline
Napisałem później coś w stylu 'tak jest w teorii a życiu bywa różnie, niemniej jednak w założeniu magisterka wymaga dużej wiedzy w danej dziedzinie a matura to sprawdzian podstawowej wiedzy - stąd koleś na blogu ma rację'.
Fakt, użyłem skrótu myślowego, bo mimo wszystko dla mnie rzeczywistość > teoria [założenia], bo jaki sens ma gadanie pokroju "tak miało być", jak tak nie jest? W założeniu miały być autostrady, a co? Jajco! Ale w założeniu miały być. Świetnie, ale co mi z tego? Zakładać to ja se mogę, że jutro wygrywam lotka i żyje na Bora Bora do końca życia.
Wiem, że im dalej tym trudniej. Coraz częściej zdarzając się sytuacje, że nie wiem czy się śmiać, płakać czy od razu chwytać za sznur... I nigdy nie miałem złudzeń, że nagle będzie lepiej i przyjemnie, wręcz przeciwnie.
O tym też częściowo pisała coellus. Teraz masz pełne majty, ale jak dostaniesz już ten papier to będzie tak:
Człowiek z czasem zapomni o tym wszystkim i będzie na to patrzał tylko przez pryzmat fajograjka i lał z tego wszystkiego. A se przypomnę tera jak mi gość dzień przed końcem sesji powiedział: - pan poprawi na jutro to sprawko, albo się żegnamy. Wróciłem do domu na ~23.00 i ledwo stałem na nogach, ale zacząłem z tym walczyć. O 3.00 stwierdziłem, że nie dam rady, więc poszłem se zrobić kawę. Nie pijam tego dziadostwa, to zrobiłem taką, żeby mnie solidnie [teoretycznie] wzmocniła. Do kufla 0,5 nawaliłem 1/3 kawy i do połowy uzupełniłem cukrem, żeby zabić ten pieruński smak. Zalałem. Jak deko ostygła i pociągłem głębszego łyka to myślałem, że mi serce z klat żywcem wyrwie. Sprawko dokończyłem i odniosłem, ale gość i tak nie przyjął. Nie giwnąłem wtedy nawet malutkiego faka, bo to nie pierwszy taki raz i nie ostatni [o ironia nie był, bo zamknąłem przedmiot za trzecim podejściem]. Teraz zastanawiam się tylko, czy przypadkiem wtedy nie otarłem się o zawał i o ile mi to życie skróciło, bo autentyk, nie spałem potem po tej kawie przez prawie dwa dni. Wtedy się srałem, ale teraz taki mam z tego polew i frajdę, bo będę miał co dzieciom opowiadać.
(...) bo moja branża nigdy nie upadnie a zapotrzebowanie na produkty rośnie niezmiennie od epoki kamienia łupanego.
LOL, gdzie w Polsce otworzyli wyższą szkolę chowania ludzi?
Offline
Zmieńmy kurs rozmowy. Moim zdaniem przyczyną "otępienia" dzisiejszej młodzieży, czyli spadku jej inteligencji, co prowadzi do takich "tragedii" jak ta, która spotkała autorkę listu, do którego link znajdziemy w pierwszym poście, są... gimnazja, czyli czyste, niepotrzebne nikomu zuo. Po dziś dzień mam wrażenie, że ich stworzenie nie było wcale przemyślaną decyzją. Z przykrości muszę przyznać, że najwyższy poziom (mówię oczywiście o publicznych) prezentuję te, które są poniekąd połączone ze szkołą średnią (prawie zawsze jakimś liceum).
Co do studiów, to się nie wypowiem, w każdym razie jeśli je wspominam (np. swoim siostrzenicom), to w sumie nigdy nie mówię, co w tym czasie naprawdę robiłem:p W każdym razie czasy się zmieniły, ale nie aż tak.
Offline
Taak, spędzić do jednego budynku dzieciaki w najgorszym wieku, żeby się nawzajem pozabijały, dorzucić niedowartościowanych nauczycieli, żeby to samo robili w pokoju nauczycielskim == moje prowincjonalne gimnazjum, na wspomnienie którego źle mi się robi.
Ja byłem wtedy buc, ale grono pedagogiczne... Bez wirtualnej siekiery do dzieciaka nie podchodzili, a spiski bizantyjskie to pikuś w porównaniu do tego, co między sobą odpierdzielali.
IMO zaorać wszystkie gimnazja, nauczycieli stracić, dzieciaki wysłać do Iraku. Potem przywrócić stary tok nauczania.
Btw. we wrześniu będę tam 'pan praktykant' i w stosunku tałatajstwa pewnie będę zachowywał się jak reszta nauczycieli
Ostatnio edytowany przez Sir_Ace (2011-07-05 22:59:17)
Offline
Co prawda, to prawda, gimnazja to wielki błąd reform polskiego szkolnictwa. Ale czy to jedyny powód upupienia dzisiejszej młodzieży? Z całą pewnością bym się pod tym nie podpisał. Oczywiście, to jeden z głównych, jeden z wielu, powodów, ale na pewno nie jedyny. Przyczyn "degradacji intelektualnej" jest mnóstwo. Na przykład dużo obszerniejszy zakres wymaganej wiedzy, umiejętności, przez co są one wpajane po łebkach. Ba, nawet Internet. Każdy chyba wie, co się w jego czeluściach wyprawia (powinien być jakiś próg wiekowy dla jego użytkowników). A największym winowajcą jest animu!
Subarashi, coś ci poradzę - olej te studia.
-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
dobre, lepsze, radzieckie!
Offline
Btw. we wrześniu będę tam 'pan praktykant' i w stosunku tałatajstwa pewnie będę zachowywał się jak reszta nauczycieli
Pedagogikę studiujesz, czy tylko tak ci się "szczęśliwie" trafiło? Bo wiadomo, że z praktykami to jest różnie.
Ale to co ci nauczyciele robili? Ja miałem na myśli bardziej cały program nauczania, egzaminy i inne bzdety. Oczywiście nie przeczę, że często tak w gimnazjach bywa. Na uczelniach też są "spiski" między różnymi wydziałami na przykład
Swoją drogą już pomijając, że na języku polskich dzieciaki czytają np. "Kamienie na szaniec", nie mając pojęcia o tych czasach, gdyż na historii nie doszli do tejże epoki. Na historii z kolei rozważają przez wiele godzin nad teatrem antycznym, robiąc np. jakieś bzdurne przedstawienia (a później rodzice w domach muszą robić durne maski; wiem, sam robiłem). Zasady pisowni i interpunkcji są omawiane po "łebkach", gdyż to w podstawówce mieli nauczyć (tam z kolei wychodzą z założenia, że w gimnazjum nauczą).
Osobiście problemów z matematyką moje podopieczne nigdy nie miały. Poziom był wysoki, ale nauczycielka naprawdę zdolna i potrafiła sobie poradzić.
Ostatnio edytowany przez Oberleutnant (2011-07-05 23:20:09)
Offline
Z tym internetem to może trochę prawda. Ja za kompletnego gówniarza to musiałem wiedzę zdobywać z prawdziwej papierowej encyklopedii (teraz prawdziwy rare ), i to jeszcze musiałem kombinować nad treścią, bo niektórzy nauczyciele mieli taki sam komplecik PWN. Teraz próbuję nauczyć młodszego brata gimbusa, że referat/projekt/folder/coś to nie copy pasta z Wiki i usunięcie odnośników (odpowiedź - 'Wszyscy tak robią'...).
Nie, będę prowadził kółko programistyczne. Oby mało dzieciaków się zgłosiło i żaden nie został na dłużej
Offline
Z tym internetem to może trochę prawda. Ja za kompletnego gówniarza to musiałem wiedzę zdobywać z prawdziwej papierowej encyklopedii (teraz prawdziwy rare ), i to jeszcze musiałem kombinować nad treścią, bo niektórzy nauczyciele mieli taki sam komplecik PWN. Teraz próbuję nauczyć młodszego brata gimbusa, że referat/projekt/folder/coś to nie copy pasta z Wiki i usunięcie odnośników (odpowiedź - 'Wszyscy tak robią'...).
Nie, będę prowadził kółko programistyczne. Oby mało dzieciaków się zgłosiło i żaden nie został na dłużej
Co racja to racja sam bratanicy robiłem wyrzuty za referat przeklejony z wiki. Kiedyś to się kombinowało jedno zdanie z PWN inne z Mastalerza inne z innej książki wszystko trzeba było przepisać dać przypisy itp. Kto z was zna powiedzonko nauczyciela, że wasz rocznik (klasa itp..) jest najgorszy.
Offline
Ta, czasy PWNów były fajne - znaleźć hasło, przeczytać kilka razy, później znaleźć kilka innych haseł, których użyto od opisania wcześniej znalezienia hasła... z później z tych 10 - 30 słów stworzyć pracę na dwie kartki
-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
dobre, lepsze, radzieckie!
Offline
Ta, czasy PWNów były fajne - znaleźć hasło, przeczytać kilka razy, później znaleźć kilka innych haseł, których użyto od opisania wcześniej znalezienia hasła... z później z tych 10 - 30 słów stworzyć pracę na dwie kartki
Gorzej jak się miało kiczowate PWN i nie było wszystkiego ; /
PC: i5 6600k, Gainward Phoenix GTX 970, DDR4 16Gb 3200Mhz.
Offline