Nie jesteś zalogowany.
a propo zajec poza lekcyjnych/klubow. Tego im akurat zazdroszcze. Chodze do szkoly gdzie jest silownia, basen, sale plastyczne, sale muzyczne itp wszystko nieuzywane po za basenem, który mamy obowiązkowy, a jedyne zajecia poza lekcyjne to dla wybitnych biegaczy klub lekko atletyczny... Pytalem dyrka czemy to wszystko nieuzywane "bo nie ma chetynych", a jak spytalem czy moze popytac ludzi "to nie ma sensu"... Tak wiec jesli, ktos chce sobie zalatwic jakies zajecia poza lekcyjne musi miec zazwyczaj $ ewentualnie musi byc dobrym samoukiem
odwolujac sie do tego co napisal ~luki349 nie wiem gdzie Ty slyszles o takim obowiazku? xD
Offline
U nich trzeba chodzić przynajmniej na jedne zajęcia klubowe/kółka.
"Why? Because Trolling is a Art!"
~Pablo Picasso
Offline
W Polsce jest mało materiału do nauki, wydaje się że go jest dużo, bo jest źle poukładany i jeszcze gorzej wykładany... No ale cóż xD
To zależy do jakiej chodzisz szkoły i jakiego masz nauczyciela, ale wiesz mi, że w liceum jest zapierdziel ładny - szczególnie z polskiego i matmy. Moja ciocia mówiła mi, że to, co teraz bierzemy z matmy, to u nich zagranicą bierze się na studiach.
Nie tylko w liceum tak jest. W każdej lepszej szkole technicznej też tak jest, a jak jeszcze chodziłem do gimnazjum to dopiero miałem ciężko. Nikomu nie popuściła, a materiał przerabialiśmy dużo szybciej niż w innych szkołach, a dla tych którzy nie rozumieli robiła kółko matematyczne, żeby mogli nadgonić materiał. Zatem to wszystko zależy do szkoły bo jak pójdziesz do patoli to proste, że będzie niski poziom. A co do tych studiów za granicą to prawda. U nas sorka mówiła, że przyjechała do Polski ze Stanów jej siostrzenica nie wiem w jakim celu nie pamiętam teraz. Ale chciała przy okazji korki z matematyki, bo miała jakiś test zdawać, czy coś. I opowiadała nam potem, jakie było jej ździwienie gdy zobaczyła zagadnienia jakie musiała z nią przerobić.
Feniks_Ognia napisał:Nie mylić z polskimi korepetycjami które są wynikiem nieuctwa lub głupoty. Wiem chodziłem do Liceum i wiem jak jest.
...i/lub głupoty nauczyciela. W gimnazjum, na każdej lekcji przez miesiąc robi się to samo, bo inni "nie umieją". Wątpię, żeby w Japonii było tak, że nauczyciel tłumaczy ciągle coś przez tydzień, a 2-3 tygodnie robił z tym związane ćwiczenia; uczeń musi nadrobić to sam.
Potem idziesz się do liceum i okazuje się, że nie przerobiłeś połowy podstawowego materiału.
Tak jak wspomniałem wyżej. Jeśli nauczyciel jest na prawdę dobry (co prawda rzadko) to takie sytuacje się nie zdarzają.
u nas w szkole bylo kolko chemiczne i robili tam rozne doswiadczenia i wiele innych ciekawych rzeczy. np wulkan. co szkola to inne atrakcje wiec trudno porownywac.
U mnie też było kółko w gimnazjum. Nie powiem, żebyśmy robili jakieś super skomplikowane reakcje chemiczne jak w filmach, że pół szkoły można zadymić ale zawsze było coś ciekawego no i głównie chodziło o to żeby się dowiedzieć czegoś poza programowo.
U nich trzeba chodzić przynajmniej na jedne zajęcia klubowe/kółka.
To akurat trochę głupie jest. Bo jak im na żadnym kółku nie zależy to idą tam i marnują wolny czas. A u nas jak już ktoś idzie to wiadomo, że mu na tym zależy i coś z tego wyniesie.
Najgorsze są sytuacje, które opisał rezor1991. Ale nic nie jest niewykonalne. Najpierw spróbuj znaleźć chętnych, a potem zawsze można petycję, albo inne formy podania o udostępnienie pomieszczeń złożyć. Zresztą od czegoś jest też rada rodziców i przewodniczący szkoły. Zaprzęgnijcie ich do roboty to może uda się wam coś wytargować. Choć z salą muzyczną (jeśli jest wyposażona w wysokiej jakości sprzęt muzyczny) to wątpię. Chyba, że znajdziecie poparcie nauczycieli, którzy "wezmą za wszystko odpowiedzialność"
Offline
a propo zajec poza lekcyjnych/klubow. Tego im akurat zazdroszcze. Chodze do szkoly gdzie jest silownia, basen, sale plastyczne, sale muzyczne itp wszystko nieuzywane po za basenem, który mamy obowiązkowy, a jedyne zajecia poza lekcyjne to dla wybitnych biegaczy klub lekko atletyczny... Pytalem dyrka czemy to wszystko nieuzywane "bo nie ma chetynych", a jak spytalem czy moze popytac ludzi "to nie ma sensu"... Tak wiec jesli, ktos chce sobie zalatwic jakies zajecia poza lekcyjne musi miec zazwyczaj $ ewentualnie musi byc dobrym samoukiem
odwolujac sie do tego co napisal ~luki349 nie wiem gdzie Ty slyszles o takim obowiazku? xD
To do jakiejś dobrej szkoły chodzisz. Chodziłem do 3 szkół, w każdej z nich się podniecali, że wybudowano im nową salę gimnastyczną, nawet z bramkami i drabinkami... W Polsce aktualnie jest taki czas zamiany starego sprzętu, następny pewnie za 20-30 lat, a nowe ławki i krzesła w 90% szkół są już zniszczone :] Niestety u nas tak jest, zrobi się placyk zabaw dla dzieci, to zamiast to szanować, już za rok tego nie ma W anime raczej nie widuje się zrujnowanych szkół.
W Japonii dużą władzę ma chyba rada uczniowska. W praktycznie każdym anime typu "school story" widzimy, jak organizują oni różne duże konkursy, zabawy, festyny itp. U mnie w szkole żadnych festynów nie ma, na dyskotekę trzeba czekać, aż sam dyrektor lub jakiś nauczyciel zaproponuje. A konkursy zawężają się do loterii fantowych, w których każdy coś wygrywa - najczęściej mały kalendarzyk lub małą paczkę chipsów :] Ale, ale - zdarzają się piłki
Offline
No to jest fakt... jeśli jest w danej szkole budowane coś nowego bądź szkoła jest wyposażana w nowy sprzęt to rzadko kiedy zwłaszcza w tych szkołach niskiego poziomu żywotność nowych nabytków jest wysoka. Ale ja Wam powiem że Polacy to naród je*anych leniów:) i temu chyba nikt nie zaprzeczy. Spójrzcie! Gdyby polakom się chciało się robić tak jak japońcom to też byśmy mieli kluby, też byśmy mieli rade uczniowską która by organizowała różne eventy - ale problem w tym że nikomu się nie chce. Po co się angażować skoro można życie szkolne przelecieć tylko ucząc się (bądź nie) bez żadnego bólu na tyłku. A jak zwróciłem uwagę japończykom chyba się chce:)
Ale też zwróćmy uwagę na inną sprawę. To że w animcach są piękne szkoły, wysoka kultura, i w ogóle cycuś glancuś to wcale nie świadczy o tym że taka jest rzeczywistość. Tak samo w dramach live action. W polsce nie ma anime ale też są... nazwijmy to "dramami" - jakieś pieprzone telenovele, np to takie badziewie o studentach co akcja toczy sie we wrocławiu... nie pamiętam jak to sie nazywało. W każdym razie... kuźwa widział ktoś kiedyś studenta co ma mieszkanie 110m2 - dwupiętrowe i sobie żyje na poziomie o którym można na studiach pomarzyć?
Tak samo jest w Dramach. Pokazują życie na b. wysokim poziomie, ale jak ostatno mi starsza opowiadała o tym dokumencie co widziała na Discovery gdzie pokazywali jak żyje przeciętna rodzina w Japonii gdzie rodzice mają wykształcenie wyższe... to szczena opada. Rzeczywistość jest bardziej przytłaczająca niż można sobie wyobrazić. I pewnie można by się spodziewać że w realu szkoły też nie są tak cudne i piękne...
Ostatnio edytowany przez iglasty (2009-04-14 12:39:41)
I love spaghetti but I got shhit on it!
Offline
Ja uważam że Polska szkoła jest bardziej wymagająca od Japońskiej. Pomijam ja wczesne wstawanie bo wszyscy dojeżdżający do szkół znają ten ból wczesnego wstawania i późnego powrotu. Jeśli chodzi o zakres materiału to uważam że w Polsce jest go bardzo dużo( niech sobie każdy policzy ile stron lektur musiało się przeczytać przez 3 lata liceum, jak również nauczanie wszystkich przedmiotów {każdy z pewnością się zastanawiał po co mi wiedzieć jaka jest budowa komórki zwierzęcej jak i tak nie planuje iść na żadne kierunki przyrodnicze lub medyczne}. Także nauczanie dwóch języków obcych z czego tylko jeden zdajesz na maturze i on ci się tylko przyda)Dlatego też uważam że polski licealista ma cięższe życie szkolne niż japoński
Offline
~iglasty, bo to wszystko robi się pod marketing i promocje własnego regionu. Tak samo w filmach Amerykańskich pokazują przepiękny Nowy York z wierzchu, a czasami ulicami miasta nie da się normalnie przejść bo śmierdzi gorzej niż na jakimś wysypisku, a co 10m są ludzie co żebrzą. Ale nie mówcie, że poziom nauczania polski jest niski, bo gdzieś czytałem, że nawet do najwyższych na świecie się zalicza. Tylko taka jest prawda, że w Polsce wielu ludzi się przygotowuje do zawodu, a później oni wyjeżdżają za granice wykorzystywać swoją wiedzę. Ostatni laty nawet mówili w TV, że Polacy wygrali jakiś tam konkurs programowania i są najlepsi na całym świecie (co za tym idzie? Załatwili sobie prace w najlepszych firmach robiących przeróżne oprogramowania), ale oczywiście za granicą.
EDIT:~wiktor vcr, w większości krajów uczą się 2 języków obcych (nawet chyba wszędzie), a w niektórych szkołach nawet po 3,4. Przecież są licea albo gimnazja językowe, co wszystkie lekcje masz w języku jaki sobie obrałeś za profil.
Ostatnio edytowany przez KieR (2009-04-14 12:52:12)
Offline
~iglasty, bo to wszystko robi się pod marketing i promocje własnego regionu. Tak samo w filmach Amerykańskich pokazują przepiękny Nowy York z wierzchu, a czasami ulicami miasta nie da się normalnie przejść bo śmierdzi gorzej niż na jakimś wysypisku, a co 10m są ludzie co żebrzą. Ale nie mówcie, że poziom nauczania polski jest niski, bo gdzieś czytałem, że nawet do najwyższych na świecie się zalicza. Tylko taka jest prawda, że w Polsce wielu ludzi się przygotowuje do zawodu, a później oni wyjeżdżają za granice wykorzystywać swoją wiedzę. Ostatni laty nawet mówili w TV, że Polacy wygrali jakiś tam konkurs programowania i są najlepsi na całym świecie (co za tym idzie? Załatwili sobie prace w najlepszych firmach robiących przeróżne oprogramowania), ale oczywiście za granicą.
To prawda. A dlaczego niby wszędzie preferują za granicą polaków do pracy? Polacy mają mózgi nie od parady. I fakt jesteśmy narodem o b. wysokim poziomie nauczania i wychowujemy naprawde wykształconych ludzi. Tylko że ten poziom tworzą nam uniwerki. Bo poziom nauczania w ogólniaku... dajcie spokój.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Ja przeszedłem przez ogólniak - miałem tone lektur, chyba 1 przeczytałem a tak to streszczenia i mature z polaka zdałem całkiem nieźle. I szczerze mówiąc... nie narobiłem się zbytnio.
Ale no bez chec. Jestem już na studiach i sądze że poziom nauczania w LO jest no dość niski w porównaniu z latami ubiegłymi. Moi starzy w czasach ogólniaka to z majcy np kończyli ogólniak na całkach gdzie całki to już jest poziom matematyki wyższej. I teraz jest z tym problem bo jak taki delikwent chce iść na studia gdzie jest majca to zaczyna się od macierzy, układów kiklu równań z kilkoma niewiadomymi, badanie zmienności przebiegu funkcji, pochodne, różniczkowaniem całki. A problem polega na tym że wykładowcy nie wiedzą jaki jest poziom w ogólniakach bo cały czas się ten poziom zmienia... albo wiedzą tylko mają w dupie. I zaczynają materiał o którym ludzie nie mają bladego pojęcia i w ogóle nikt nie wie co się dzieje. Wiem bo miałem przez 1 semestr matme... i takie jaja się działy że na sesji 1 egzamin oblało 90/94 osoby... i wszyscy potem brali korki żeby to jakoś pozdawać.
Poziom wiedzy wymagany na mature z roku na rok jest coraz mniejszy bo ludzie nie zdają. Ale owi "ludzie" to przeważnie są dame ningen:) czyli good for nothing. Przecież Ci wszyscy dresiarze, dzieci neo i tibii... oni nie robią kurfa nic kompletnie a rodzice im przyklaskują. Przecież kiedyś tego nie było. Taka prawda że rodzice partolą wychowanie swoich bachorów i takie tempoty jak mają zdać mature skoro w ogóle się do niej nie uczą?!
A teraz majce kończy się bodajże na funkcjach kwadratowych czy jakiś tam innych? bo nie pamiętam...
Ostatnio edytowany przez iglasty (2009-04-14 13:02:39)
I love spaghetti but I got shhit on it!
Offline
Wiktor: Jeśli chodzi o lektury - true, jest ich zdecydowanie za dużo. Biologia/chemia - pomimo, że jestem na studiach matematycznych, to uważam że podstawowa znajomość tych przedmiotów jest przydatna.
Języki natomiast to zupełnie inna sprawa. Owszem, zdajesz na maturze tylko jeden język obcy, ale w przyszłej pracy będziesz musiał posługiwać się MINIMUM dwoma językami obcymi.
Polski poziom szkolnictwa jest wysoki, ale... jedynie w wybranych uczelniach/liceach. Większość szkół ma tak żałosny poziom, że aż szkoda o tym mówić. Z jednej strony jest to wina coraz bardziej odpornych na wiedzę, oraz leniwych uczniów, z drugiej natomiast nauczycieli i państwa (spora część nauczycieli zatrzymała się mentalnie w czasach swojej młodości, czyli lata 50-te i 60-te, przez co nie są w stanie poszerzać wiedzy swoich uczniów, bo sami takowej nie posiadają). Prawda jest taka, że obecnie nauczycielem nie zostaje ktoś wybitnie wykształcony (owszem, zdarzają się wyjątki), ale ten kto nie zdołał dostać się do dobrze płatnej pracy.
Jeśli chodzi o Japonię, to napewno nie jest tam tak kolorowo, jak w anime, ale napewno lepiej niż w Polsce Nie chodzi jedynie o dużo lepiej rozwiniętą gospodarkę, ale o samą mentalność społeczeństwa. Niestety jeśli chodzi o to, to Polacy są jednym z "najgorszych" narodów (głównie dlatego, że dla większości z nich dużo ważniejsze jest aby kto inny nie skorzystał, niż aby skorzystali wszyscy )
Edit: Iglasty - Czasami jest pierwsza pochodna wielomianu i prawdopodobieństwo
Prawda jest taka, że część rodziców uważa że ich dzieci są "naj" i winą za wszystko obarczają system oraz placówki wychowawcze. Druga grupa z kolei pracuje od rana do wieczora przez cały tydzień, i najzwyczajniej nie mają czasu zajmować się takimi rzeczami.
Ostatnio edytowany przez Hitsuga (2009-04-14 13:16:25)
Offline
(głównie dlatego, że dla większości z nich dużo ważniejsze jest aby kto inny nie skorzystał, niż aby skorzystali wszyscy )
nie wiem czy dobrze zrozumiałem... chyba chodziło Ci o to że większość myśli tak: Albo ja skorzystam albo nikt nie skorzysta. Wolę żeby inni nie korzystali jeśli ja nie skorzystam.
I love spaghetti but I got shhit on it!
Offline
Hitsuga napisał:(głównie dlatego, że dla większości z nich dużo ważniejsze jest aby kto inny nie skorzystał, niż aby skorzystali wszyscy )
nie wiem czy dobrze zrozumiałem... chyba chodziło Ci o to że większość myśli tak: Albo ja skorzystam albo nikt nie skorzysta. Wolę żeby inni nie korzystali jeśli ja nie skorzystam.
To jest tak jak z Amerykanami (w większości przypadkach)
Niedawno słyszałem, jak ktoś przeprowadził w stanach taką ankietę;
"Czy wolałbyś zarabiać 2 razy więcej, wiedząc, że Twój sąsiad zarobi 4 razy więcej, czy wolałbyś zarobić 2 razy mniej, wiedząc, że Twój sąsiad zarobi 4 razy mniej"
I zdecydowana większość ludzi NIESTETY wybrała "drugi scenariusz"
I w Polsce podejrzewam, że byłoby podobnie
Oczami Fana Blog ;]
Offline
Hitsuga może to tak zabrzmiało ale ja także nie uważam że nauczanie podstaw z każdej dziedzinie jest złe tylko chciałem zobrazować jak wygląda Polska edukacja że nas większości rzeczy uczą i Polacy mają sporą wiedzę ogólną w porównaniu do takiego Amerykanina który nawet nie wie gdzie jest Polska. Jeśli chodzi o zajęcia dodatkowe to np w mojej szkole uczą nas rozszerzonego materiału z każdej dziedziny (jest to materiał z pierwszego roku studiów) oraz co jest trochę śmieszne ale uważam że będzie bardzo pomocne jak sobie radzić ze stresem na maturze więc nie można mówić że w Polsce jest syf i nic więcej a w innych krajach jest pięknie i cudownie.
Offline
Hitsuga może to tak zabrzmiało ale ja także nie uważam że nauczanie podstaw z każdej dziedzinie jest złe tylko chciałem zobrazować jak wygląda Polska edukacja że nas większości rzeczy uczą i Polacy mają sporą wiedzę ogólną w porównaniu do takiego Amerykanina który nawet nie wie gdzie jest Polska. Jeśli chodzi o zajęcia dodatkowe to np w mojej szkole uczą nas rozszerzonego materiału z każdej dziedziny (jest to materiał z pierwszego roku studiów) oraz co jest trochę śmieszne ale uważam że będzie bardzo pomocne jak sobie radzić ze stresem na maturze więc nie można mówić że w Polsce jest syf i nic więcej a w innych krajach jest pięknie i cudownie.
no dobra... ale czy możesz powiedzieć że większość szkół są takie jak Twoje? BO ja bym rzekł że Twoja to jest TOTALNY WYJĄTEK. W żadnej znanej mi szkole - prócz tych o wysokim poziomie - nie ma takiego systemu. A niestety wysoko poziomowych szkół jest b. mało.
Ostatnio edytowany przez iglasty (2009-04-14 14:16:49)
I love spaghetti but I got shhit on it!
Offline
"Czy wolałbyś zarabiać 2 razy więcej, wiedząc, że Twój sąsiad zarobi 4 razy więcej, czy wolałbyś zarobić 2 razy mniej, wiedząc, że Twój sąsiad zarobi 4 razy mniej"
Oczywiście, że wolałbym zarabiać więcej niż mniej. Ale co, jeśli moim sąsiadem byłby Bill Gates? Wtedy to wszystko nie ma już znaczenia xD
Offline
nie no nie popadajmy w skrajności
I love spaghetti but I got shhit on it!
Offline
na początku powiem tak:
"średnia inteligencja na planecie jest stała, a populacja rośnie".
w Polskich szkoła jeśli chodzi o uczniów to, albo wybitnie głupi i z racji zerowej motywacji do nauki jeszcze głupsi, albo wybitnie inteligentni wychodzący z założenia: "nie ważne, że 2, ważne, że zdałem" - ci to już kompletnie nic nie robią
Offline
na początku powiem tak:
"średnia inteligencja na planecie jest stała, a populacja rośnie".
w Polskich szkoła jeśli chodzi o uczniów to, albo wybitnie głupi i z racji zerowej motywacji do nauki jeszcze głupsi, albo wybitnie inteligentni wychodzący z założenia: "nie ważne, że 2, ważne, że zdałem" - ci to już kompletnie nic nie robią
podsumowując - polacy to naród kombinatorów i profesjonalnych debili
I love spaghetti but I got shhit on it!
Offline
Poziom szkolnictwa w Japonii... Moim zdaniem ciężko powiedzieć gdy informacje czerpie się z dokumentów na Planete (sam to oglądałem) czy z artykułów w internecie. Trzeba by poczóć to na własnej skórze.
Jeśli chodzi o intensywność nauki to i owszem, cały dzień skupiony w okół szkoły( ten tak zwany "topos pracy"). Chociaż słyszałem ostatnio, że coraz więcej młodzieży japońskiej ma dość takiej "gonitwy".
Co mi się podoba w szkołach japońskich to te "kluby" (teraz akurat oglądam w akcji Haruhi i jej klub SOS hehe), to, że uczniowie sami w dużej mierze są odpowiedzialni za szkołę.
Offline
Poziom polskiej szkoły zależy od nauczyciela, i nie chodzi o jebniętego idiotę, co po prostu tępi i wymaga nie wiadomo co, jak to ktoś opisał. Prawda jest taka, że jest różnie, ale ogólnie nie jest źle, lecz uczniowie sami się nie chcą za bardzo uczyć.
Zwróćmy uwagę że lektur w Polsce, to nikt nie czyta lub margines który ma narąbane we wełbie lub ma chorego nauczyciela polskiego. Na dodatek polska kinematografia z powodu tego, że wycieczki uczniów do kin, to gwarant zwrotu kasy nakręcili chyba każdą lekturę. Nie wspomnę o wypracowaniach, więc pisanie jak to dużo lektur mamy mnie jakoś nie rusza.
Uczniowie w Japonii by ukończyć lub gdy kończą nie wiem dokładnie gimnazjum (odpowiednik) piszą egzamin/test z kanji Japońskiego. W dla gimnazjum jest to pierwsze 1000 znaków a potem w liceum kolejne 1000 więc uważam że nie mają tak prosto.
Co do porównania szkół ja uważam że mają gorzej nie z powodu nauki a mentalności uczciwości. My ściągamy na potęgę i robimy cuda nie widy. Wiem jak ludzie u mnie fartem zdają na polibudzie dzięki ściągą. Lecz jeśli ktoś chciałby się uczyć to według mnie poziom jest podobny.
Offline
Ja się zawsze dziwiłem, że ciągle w Japonii słyszę tylko o liceum, nic nie ma o technikum, oni nie mają tam takiego czegoś?
Ostatnio edytowany przez adamot (2009-04-16 13:27:54)
Offline