#161 2008-02-11 17:08:24

Zgrzyt
Użytkownik
Skąd: Gliwice
Dołączył: 2006-02-08

Odp: Internauta = Przestępca

cóż m_jay ma racje. Ale co tam zawsze czułem się internetowym piratem, oczywiście nie wszytko kopiuje mam dużo oryginałów i tyle. czemu to robię? Dlatego samego powodu co złodziej kradnie samochodowy , dla zysku tyle że on bardziej zyska na sprzedaży a ja zaoszczędzę.

Każdy kto pobiera z internetu coś co zostało gdzieś z licencjonowanego kradnie bądź popełnia przestępstwo. Jeśli taka osoba myśli że jest uczciwa sama siebie oszukuje.

Niby piracenie to nie to samo co kradzież samochodu, ale jak kilka tysięcy osób skopiuje grę zamiast ją kupić producent straci kupę kasy za która by nie jedno auto kupił smile

Offline

#162 2008-02-11 17:40:13

duch_84
Użytkownik
Skąd: Sieradz
Dołączył: 2005-03-26

Odp: Internauta = Przestępca

Jedyna w pełni legalna wersja co do której nie będzie wątpliwości to orginał. Nawet sobie nie wyobrażacie ile jest podmiotów mogących powiedzieć że pogwałcono ich prawa. Jak już ciąciesz nielegale to doradzam mieć dużą ilość orginałów nawet na pokaz w razie czego.

Przecież Policja może ciebie skontroloweać w każdej chwili, tyle że to czy ich wpuścisz do domu to już twoja sprawa, ale jak przyjdzą nakazem to masz przechlapane. Dlatego radził bym wpuszaczać.

Ostatnio edytowany przez duch_84 (2008-02-11 17:46:23)

Offline

#163 2008-02-11 18:11:07

luki349
Użytkownik
Skąd: Poznań
Dołączył: 2006-11-18

Odp: Internauta = Przestępca

dobra wy tak skaczecie po piratach ! Jak by nie piractwo to do dnia dzisiejszego 80% z was by nie miało kompa (pierwsze windowsy były pirackie - orginał wtedy kosztował hohoho), bądź co bądź piractwo komputerowe to jedyna skuteczna konkurencja przeciwko wielkim koncernom, myślicie, że ile by kosztował bilet na film w kinie jak by piractwa nie było ?! 40..50zł ?! o filmach na DVD nie mówię ! Dlaczego... bo konsument raczej by nie miał wyboru, a tak jak coś jest za drogie (zwłaszcza jak cena nie jest adekwatna do jakości i oczekiwań) to se może to ściągnąć. Inna sprawa taka, że 70% piratów komputerowych to potencjalni klienci, którzy zamienią pirata na orginał w przeciągu kilku lat (jak ktoś używa programy np.: FotoShop pirackiego, a po roku uzbiera siano na orginalny, to kupi orginał dla: szpanu i aby policja się do niego nie przyczepiła).
Inaczej mówiąc piractwo nie zniknie i dobrze, bo się bardzo przydaje.

Ostatnio edytowany przez Freeman (2008-02-11 19:42:17)

Offline

#164 2008-02-11 18:23:21

Zgrzyt
Użytkownik
Skąd: Gliwice
Dołączył: 2006-02-08

Odp: Internauta = Przestępca

luki349 napisał:

nna sprawa taka, że 70% piratów komputerowych to potencjalni klienci, którzy zamienią pirata na orginał w przeciągu kilku lat (jak ktoś używa programy np.: FotoShop pirackiego, a po roku uzbiera siano na orginalny, to kupi orginał dla: szpanu i aby policja się do niego nie przyjebała).

[roftl][roftl][roftl]
Cóż raczej mniej niż 30% zmieni pirata na oryginała. Z tego co czytam przeglądając strony internetowe czy słucham na około mnie ludzie bardziej się chwalą że mają coś spiracone przed premierą lub że pobrali z neta taka a taki HIT. Po za tym skąd wziąłeś te 70% już widzę ta ankietę gdzie ludzie mówią o takich rzeczach. Po za tym W98 miałem oryginalny przy zakupie kompa i to w czasie premiery w Polsce tego systemu i bardziej mnie bolała cena komputera niż samego systemu.(i jeśli kupowałeś w ten czas komputer to na gry też można było sobie pozwolić smile )
I co by nie było PIRACTWO to przestępstwo, czy usprawiedliwia się złodzieja gdy popełni przestępstwo? najwidoczniej hipokryzja w społeczeństwie aktywna pełną parą.

Offline

#165 2008-02-11 18:45:22

RiXeD
Użytkownik
Dołączył: 2005-10-24

Odp: Internauta = Przestępca

Takie pytanie: jak w tym kraju kurna nie piracić?

Dla przykładu, ostatnio naszło mnie na zagranie w Severance: Blade of Darkness. I myślę "gierka stara, ale klasyk. kupię.". No to szukam. Sklepy internetowe - nie ma. Allegro - nie ma. Ebay - nie ma. Dzwonię do Media Buca (wiem, jestem heretykiem itp, ale to jedyny sklep z grami na pc w moim sąsiedztwie) - nie ma. Co mam zrobić w takiej sytuacji?

Dwa, szukałem ostatnio płytek KOTOKO i Janne Da Arc. Tak samo, nigdzie nie znalazłem.

Trzy, pare miesięcy temu naszło mnie na przeczytanie Tsukihime. Skąd miałem tą visual novel wziąć? Wydana poza japonią nie została. Przetłumaczona tylko fanowsko. No dobra, ale miło byłoby postawić pudełko na półce. Sprawdzam dżaponckie sklepy. Dupa, nie sprowadzają do polski. I co teraz?

Albo co powiecie o anime? Czy w polsce można legalnie dostać ZNT? SNS2? True Tears? Shigofumi? Wprawdzie kilka serii zostało wydanych, ale są to serie albo kiepskie (Rushuna -_-), albo ceny są kosmicznie zawyżone (prawie 60zł za 4 epy SnS?! I to w jakości gorszej niż moje DARMOWE suby?! S-K-A-N-D-A-L!).

Kiedy mam wybór - kupić grę albo ściągnąć grę - kupuję. Kiedy jednak nie mam wyboru, ściągam bez wyrzutów sumienia.

EDIT: A moje oryginały i tak zmieniam na "legalne kopie" - robię sobie kopię zapasową (do której mam prawo) , dodatkowo na płytkę wrzucam cracka (mój napęd rzęzi jak stara krowa, więc wolę grać bez konieczności wkładania płytki), FAQ\Walkthroughs, ew. jakieś dodatki czy mody (DVD9 z Oblivionem i 3GB modów... Miodzio na długie, zimowe wieczory). Oryginał zaś stoi sobie na półce i cieszy oko.

I jeszcze o crackach - niektóre zabezpieczenia oryginałów (X2!!! PoP: Warrior Within!!!!!!) tak bardzo mnie denerwują, że kiedy zauważam, że gra ma jakieś zabezpieczenia, po prostu to ładuję cracka. Piraci serio mają łatwiejsze życie w porównaniu do nas, legalnie nabywających swoje gry.

Ostatnio edytowany przez Freeman (2008-02-11 20:10:40)

Offline

#166 2008-02-11 19:34:36

sajdak
Użytkownik
Skąd: Sosnowiec
Dołączył: 2007-02-22

Odp: Internauta = Przestępca

RiXeD napisał:

Piraci serio mają łatwiejsze życie w porównaniu do nas, legalnie nabywających swoje gry.

Aż sie prosi, żeby napisać:

"If you choose the quick and easy
path, you will become an agent of
evil."

i/lub

"The dark side is not stronger.
No. Quicker; easier; more
seductive. You will know the
good side from the bad when you
are calm, at peace." jezor

Ja osobiście jesli chodzi o gry już nie mam zadnych piratów (choć kiedyś miałem ich na potęgę), tylko kilka oryginalnych klasyków, do których często wracam, stoi sobie na półeczce. Jeśli natomiast chodzi o anime to ściągając z internetu cos do czego normalnie nie masz dostępu, to logicznie rzecz biorąc nikogo nie okradasz, bo to nie jest tak, że możesz kupić, ale wolisz mieć za free. Autor nic na tym nie straci, że sobie ściągniesz, bo nawet jakbyś chciał to nie masz możliwości za to zapłacić. Także autorzy nie tracą w ten sposób żadnej kasy, a przynajmniej zyskują popularność, która w świadku artystycznym tez bardzo ważna jest. Oczywiście podkreślę jeszcze raz, że takie rozumowanie jest słuszne tylko gdy nie mamy  możliwości legalnego zakupu jakiegoś "dzieła". No i oczywiście logika logiką, a prawo prawem jezor ale to już inna bajka smile_big

Ostatnio edytowany przez sajdak (2008-02-11 20:05:58)

Offline

#167 2008-02-11 19:59:12

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: Internauta = Przestępca

luki349 napisał:

dobra wy tak skaczecie po piratach ! Jak by nie piractwo to do dnia dzisiejszego 80% z was by nie miało kompa (pierwsze windowsy były pirackie - orginał wtedy kosztował hohoho), bądź co bądź piractwo komputerowe to jedyna skuteczna konkurencja przeciwko wielkim koncernom, myślicie, że ile by kosztował bilet na film w kinie jak by piractwa nie było ?! 40..50zł ?! o filmach na DVD nie mówię ! Dlaczego... bo konsument raczej by nie miał wyboru, a tak jak coś jest za drogie (zwłaszcza jak cena nie jest adekwatna do jakości i oczekiwań) to se może to ściągnąć. Inna sprawa taka, że 70% piratów komputerowych to potencjalni klienci, którzy zamienią pirata na orginał w przeciągu kilku lat (jak ktoś używa programy np.: FotoShop pirackiego, a po roku uzbiera siano na orginalny, to kupi orginał dla: szpanu i aby policja się do niego nie przyczepiła).
Inaczej mówiąc piractwo nie zniknie i dobrze, bo się bardzo przydaje.

Ja wszystko to rozumiem, ale niech będzie, że wystąpię z twojego punktu widzenia jako advocatus diaboli i zapytam - czy komputer jest towarem niezbędnym do życia (od razu uprzedzam, że odpowiedzi w stylu "tak, nie mogę żyć bez Internetu" nie są przyjmowane)? Ktoś cię zmuszał do kupna kompa i kradzieży Windowsa? A skąd miałeś pieniądze na komputer, w końcu o wiele od Windowsa droższy? Też go ukradłeś?
Piszesz, że gdyby nie było piractwa, to bilet do kina kosztowałby dużo więcej, bo ludzie, nie mając wyboru, i tak by płacili tyle, ile dystrybutor by sobie zażądał. A ja myślę, że wtedy byłoby dokładnie odwrotnie - gdyby ludzie nie mieli dostępu do pirackich filmów, to chodziliby do kina owszem, częściej, ale to spowodowałoby w końcu obniżkę cen biletów. A ta obniżka sprawiałaby, że jeszcze więcej ludzi poszłoby do kina. Przynajmniej tyle zrozumiałem z podstaw ekonomii ("walki przeciw korporacjom" niestety nie miałem w programie nauki). W innych dziedzinach życia to  ponoć działa, podejrzewam więc, że i tutaj by się sprawdziło. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dodanie do równania zmiennej "Polska" strasznie wszystko komplikuje, więc - jako swego rodzaju anomalię - ją pomińmy smile

[cytuj]bądź co bądź piractwo komputerowe to jedyna skuteczna konkurencja przeciwko wielkim koncernom

[cytuj]Inna sprawa taka, że 70% piratów komputerowych to potencjalni klienci, którzy zamienią pirata na orginał w przeciągu kilku lat

Wybacz, ale imo to jest dość żałosne usprawiedliwianie się przed samym sobą. Jednak choćbyś nawet dowiódł, że piracenie zmniejsza głód w Afryce i ratuje wieloryby, to faktu tak czy owak to nie zmienia. Nie czarujmy rzeczywistości, jak to mówią nasi ukochani politycy.
A tak w ogóle, to "potencjalni" klienci to 100% piratów, ale te 70% "nawróconych" to wziąłeś sobie z kosmosu...

RiXeD napisał:

Kiedy mam wybór - kupić grę albo ściągnąć grę - kupuję. Kiedy jednak nie mam wyboru, ściągam bez wyrzutów sumienia.

Pozostaje mieć nadzieję, że powyższą, w gruncie rzeczy przerażającą zasadę stosujesz tylko do gier, choć niestety osobiście mam wątpliwości...

sajdak napisał:

Jeśli natomiast chodzi o anime to ściągając z internetu cos do czego normalnie nie masz dostępu, to logicznie rzecz biorąc nikogo nie okradasz, bo to nie jest tak, że możesz kupić, ale wolisz mieć za free. Autor nic na tym nie straci, że sobie ściągniesz, bo nawet jakbyś chciał to nie masz możliwości za to zapłacić.

Eee, no ale przecież mając dostęp do Internetu (skoro ściągasz...), to masz i "normalny" dostęp do (praktycznie) wszystkich wydanych na świecie anime, więc masz możliwość za to zapłacić, więc autor traci, więc logicznie rzecz biorąc go okradasz...

Ostatnio edytowany przez Freeman (2008-02-11 20:05:58)

Offline

#168 2008-02-11 20:13:50

RiXeD
Użytkownik
Dołączył: 2005-10-24

Odp: Internauta = Przestępca

Freeman napisał:
RiXeD napisał:

Kiedy mam wybór - kupić grę albo ściągnąć grę - kupuję. Kiedy jednak nie mam wyboru, ściągam bez wyrzutów sumienia.

Pozostaje mieć nadzieję, że powyższą, w gruncie rzeczy przerażającą zasadę stosujesz tylko do gier, choć niestety osobiście mam wątpliwości...

Filmów nie oglądam (tylko w kinie), anime dostępnego w polsce nie kupuję i nie ściągam.

Jeśli zaś chciałeś powiedzieć, że podejrzewasz, iż kiedy na coś mnie nie stać, to to kradnę, to się mylisz. Zabierając coś komuś, bezpośrednio sprawiam, że coś traci. Ściągając materiał, którego NIE MOGĘ kupić, nie szkodzę nikomu, bo jeśli NIE MOGĘ kupić, to i tak bym nie kupił, nawet jeśli (teoretycznie, bo w końcu nie mogę tego kupić) byłoby mnie na to stać. Inna sprawa, jeśli człowiek może coś kupić, stać go na to, a tego nie kupuje, lecz kradnie (ściągając, czy kradnąc ze sklepu, nieważne). Tak samo jeśli może kupić, ale go nie stać (bo to też jest kradzież, a rozumowanie w stylu "i tak bym tego nie kupił, więc to nie kradzież" to bzdura). Z tym że tak jak mówiłem - ja "kradnę" materiał, którego kupić się w polsce (lub zamówić do polski) nie da.

Offline

#169 2008-02-11 20:18:56

sajdak
Użytkownik
Skąd: Sosnowiec
Dołączył: 2007-02-22

Odp: Internauta = Przestępca

Freeman napisał:
sajdak napisał:

Jeśli natomiast chodzi o anime to ściągając z internetu cos do czego normalnie nie masz dostępu, to logicznie rzecz biorąc nikogo nie okradasz, bo to nie jest tak, że możesz kupić, ale wolisz mieć za free. Autor nic na tym nie straci, że sobie ściągniesz, bo nawet jakbyś chciał to nie masz możliwości za to zapłacić.

Eee, no ale przecież mając dostęp do Internetu (skoro ściągasz...), to masz i "normalny" dostęp do (praktycznie) wszystkich wydanych na świecie anime, więc masz możliwość za to zapłacić, więc autor traci, więc logicznie rzecz biorąc go okradasz...

Tak, to oczywiście prawda. Jednak nie wszystkie pozycje są tłumaczone choćby z japońskiego na angielski, a po japońsku nic bym nie kupił, bo i po co wydawac kasę na coś z czego nie skorzystam, bo nie znam japońskiego. Mógłbym oczywiście kupić coś przetłumaczonego na angielski, ale nie znam tego języka na tyle dobrze, żeby wszystko (zwłaszcza produkcje "głębokie" i o rozbudowanych dialogach) zrozumieć w 100%. I tutaj znów pojawia się pytanie czy zdecydowałbym się wydać pieniądze na coś z czego w pełni nie skorzystam (dodam, że są przeciez osoby, które angielski znają na bardzo słabym poziomie, więc dla nich wydawanie pieniedzy na wersje w tym języku też nie ma najmniejszego sensu). Cały więc problem sprowadza sie do tego, że należy obiektywnie rozważyć czy jeśli miałoby sie dostęp JEDYNIE do legalnych źródeł zdecydowalibyśmy się na zakup danego "dobra intelektualnego". Oczywiście jeszcze raz dodam na koniec, że logika logiką, moralność moralnością, a prawo prawem.

Offline

#170 2008-02-11 20:22:30

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: Internauta = Przestępca

RiXeD napisał:

Jeśli zaś chciałeś powiedzieć, że podejrzewasz, iż kiedy na coś mnie nie stać, to to kradnę, to się mylisz.

Nie chciałem.

RiXeD napisał:

Zabierając coś komuś, bezpośrednio sprawiam, że coś traci. Ściągając materiał, którego NIE MOGĘ kupić, nie szkodzę nikomu, bo jeśli NIE MOGĘ kupić, to i tak bym nie kupił, nawet jeśli (teoretycznie, bo w końcu nie mogę tego kupić) byłoby mnie na to stać. (...) Z tym że tak jak mówiłem - ja "kradnę" materiał, którego kupić się w polsce (lub zamówić do polski) nie da.

Dla mnie to brzmi jak jak jakaś opowieść fantasy w stylu "metalu, który nie istniał", ale nie będę zaprzeczał, że są na tym świecie rzeczy, które się filozofom nie śniły, jak to mówią.

sajdak napisał:

Tak, to oczywiście prawda. Jednak nie wszystkie pozycje są tłumaczone choćby z japońskiego na angielski, a po japońsku nic bym nie kupił, bo i po co wydawac kasę na coś z czego nie skorzystam, bo nie znam japońskiego. Mógłbym oczywiście kupić coś przetłumaczonego na angielski...

Wszystko się zgadza, tylko powstaje pytanie: czy jeśli mam wybór między kupieniem czegoś, z czego nie będę mógł skorzystać w pełni, bądź niekupieniem tego (z tych samych powodów), to wybieram... kradzież? Powiedzmy, że jest taka sytuacja, mniej więcej analogiczna: chcę na czymś sobie pojeździć. Chciałbym pojeździć na motorze, stać mnie na niego, ale... nie potrafię na nim jeździć. W związku z tym kradzież roweru stojącego przy ławce będzie w porządku?

Ostatnio edytowany przez Freeman (2008-02-11 20:31:05)

Offline

#171 2008-02-11 21:00:08

sajdak
Użytkownik
Skąd: Sosnowiec
Dołączył: 2007-02-22

Odp: Internauta = Przestępca

Freeman napisał:

Wszystko się zgadza, tylko powstaje pytanie: czy jeśli mam wybór między kupieniem czegoś, z czego nie będę mógł skorzystać w pełni, bądź niekupieniem tego (z tych samych powodów), to wybieram... kradzież? Powiedzmy, że jest taka sytuacja, mniej więcej analogiczna: chcę na czymś sobie pojeździć. Chciałbym pojeździć na motorze, stać mnie na niego, ale... nie potrafię na nim jeździć. W związku z tym kradzież roweru stojącego przy ławce będzie w porządku?

Nie moge się zgodzic na takie porównanie, gdyż istnieje zasadnicza różnica miedzy kradzieżą dóbr materialnych, a kradzieżą dóbr intelektualnych. Mozna to najprościej przedstawić tak: Ktoś ma rower, ja kradnę mu dobro materialne, i zostaje mu zero rowerów. W sytuacji kiedy kradnę temu komuś dobro intelektualne sprawiam, że nie kupi sobie drugiego roweu (lub tez nowej przerzutki czy czegoś takiego smile_big ). Dlatego chodzi mi o to, że kradziez dóbr intelektualnych jest moralnie ( nie prawnie) usprawiedliwiona, jeśli nawet mając JEDYNIE dostęp do źródeł legalnych nie kupiłbyś tego czegoś, bo w obu wypadkach ten "okradziony" nie traci swojego roweru i nie kupi sobie nowego, więc nie robi to żadnej różnicy.

Offline

#172 2008-02-11 21:17:53

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: Internauta = Przestępca

sajdak napisał:

Nie moge się zgodzic na takie porównanie, gdyż istnieje zasadnicza różnica miedzy kradzieżą dóbr materialnych, a kradzieżą dóbr intelektualnych. Mozna to najprościej przedstawić tak: Ktoś ma rower, ja kradnę mu dobro materialne, i zostaje mu zero rowerów. W sytuacji kiedy kradnę temu komuś dobro intelektualne sprawiam, że nie kupi sobie drugiego roweu (lub tez nowej przerzutki czy czegoś takiego smile_big ). Dlatego chodzi mi o to, że kradziez dóbr intelektualnych jest moralnie ( nie prawnie) usprawiedliwiona, jeśli nawet mając JEDYNIE dostęp do źródeł legalnych nie kupiłbyś tego czegoś, bo w obu wypadkach ten "okradziony" nie traci swojego roweru i nie kupi sobie nowego, więc nie robi to żadnej różnicy.

Wiem, chodziło mi jednak o wspólny mianownik - w końcu, jak sam przyznajesz, kradzież dóbr intelektualnych to też kradzież. Jednak imo w żadnym wypadku nie jest ona usprawiedliwiona i to zwłaszcza moralnie. Ale przynajmniej się rozumiemy smile

Offline

#173 2008-02-11 21:42:12

RiXeD
Użytkownik
Dołączył: 2005-10-24

Odp: Internauta = Przestępca

Freeman napisał:
sajdak napisał:

Tak, to oczywiście prawda. Jednak nie wszystkie pozycje są tłumaczone choćby z japońskiego na angielski, a po japońsku nic bym nie kupił, bo i po co wydawac kasę na coś z czego nie skorzystam, bo nie znam japońskiego. Mógłbym oczywiście kupić coś przetłumaczonego na angielski...

Wszystko się zgadza, tylko powstaje pytanie: czy jeśli mam wybór między kupieniem czegoś, z czego nie będę mógł skorzystać w pełni, bądź niekupieniem tego (z tych samych powodów), to wybieram... kradzież? Powiedzmy, że jest taka sytuacja, mniej więcej analogiczna: chcę na czymś sobie pojeździć. Chciałbym pojeździć na motorze, stać mnie na niego, ale... nie potrafię na nim jeździć. W związku z tym kradzież roweru stojącego przy ławce będzie w porządku?

Nie. Jeśli chcesz pojeździć na czymś, na czym nie umiesz jeździć, to z twoją głową jest coś nie w porządku, albo jesteś niewydarzonym samobójcą-masochistą jezor

Myślę, że kolega miał na myśli raczej sytuację "chcę obejrzeć anime po angielsku", a w takim razie anime po japońsku nie jest obiektem pożądania kolegi, bo jest nim anime po angielsku. W takim przypadku anime po japońsku nie jest czymś, co kolega chce nabyć. Źle porównałeś, pisząć "na czymś pojeżdźić". Kolega nie chciał "obejrzeć anime", a miał na myśli anime w konkretnym języku (być może i konkretną serię, nieważne). Prawidłowym porównaniem byłoby "Chcę sobie pojeździć na motorze. Na ulicy stoi rower, na który mnie stać, ale nie potrafię jeźdźić, więc nie chcę go kupować, a poza tym chciałem pojeździć na motorze, nie na rowerze. W moim kraju nie można kupić motorów, nie można też ich sprowadzić", co nie ma sensu. Albo ja za dużo myślę i zaczynam się plątać.

W każdym razie, porównywanie kradzieży dóbr intelektualnych (cyfrowych) do kradzieży dóbr materialnych jest bezsensowne, ponieważ te pierwsze są niematerialne (duhh), więc ich kradzież należy rozpatrywać zupełnie inaczej.

EDIT: To znaczy, w kwestii prawnej, bo kradzież to kradzież. Chodzi mi o to, że prawa dot. kradzieży dóbr materialnych nie aplikują się do kradzieży dóbr cyfrowych.

Ostatnio edytowany przez RiXeD (2008-02-11 21:48:01)

Offline

#174 2008-02-11 22:13:14

Zgrzyt
Użytkownik
Skąd: Gliwice
Dołączył: 2006-02-08

Odp: Internauta = Przestępca

Śmiechu warte bo "niema sposoby by to kupić więc to ściągam"
żyjemy w czasach gdzie przez internet kupisz dziecko z afryki czy kontener kokainy.
jeśli masz komputer z internetem możesz kupić każde anime, sprowadzając prosto z Japonii.

Wysoki sądzie nie chciałem ukraść tego auta, tylko że u mnie takich nie sprzedają. jak by sprzedawali kupił bym je!
Czemu pan nie sprowadziła go za granicy.
yyyyyyyy........

To jest taka niedorzeczność jak z katolikami odrzucającymi teorie Darwina "my nie pochodzimy od małp!! buuu".
Czemu jak dowody mają pod nosem?! może przez wywyższone poczucie własnej osoby i estetyki.

RiXeD - każde dobra mają wartość pieniężną, jeśli okradasz kogoś z tych niematerialnych też pozbawiasz daną osobę pieniędzy co jest kradzieżą.

Ostatnio edytowany przez Zgrzyt (2008-02-11 22:16:18)

Offline

#175 2008-02-11 22:22:20

wiluS
Użytkownik
Skąd: Andrychów
Dołączył: 2006-05-06

Odp: Internauta = Przestępca

Dawno, dawno temu. Gdy jeszcze grałem na PC w rożnego rodzaju gry, kopiłem sobie oryginał gry pt. Piraci z Karaibów. Płyta okazała sie być uszkodzona, wymiany nie uwzględnili, serwis marny. Zostałem bez kilku ładnych złotych. Teraz już nie gram w gry na PC, ale zdarza mi sie rozumieć pirata;)

Offline

#176 2008-02-11 22:34:29

RiXeD
Użytkownik
Dołączył: 2005-10-24

Odp: Internauta = Przestępca

Zgrzyt napisał:

Śmiechu warte bo "niema sposoby by to kupić więc to ściągam"
żyjemy w czasach gdzie przez internet kupisz dziecko z afryki czy kontener kokainy.
jeśli masz komputer z internetem możesz kupić każde anime, sprowadzając prosto z Japonii.

Wysoki sądzie nie chciałem ukraść tego auta, tylko że u mnie takich nie sprzedają. jak by sprzedawali kupił bym je!
Czemu pan nie sprowadziła go za granicy.
yyyyyyyy........

To jest taka niedorzeczność jak z katolikami odrzucającymi teorie Darwina "my nie pochodzimy od małp!! buuu".
Czemu jak dowody mają pod nosem?! może przez wywyższone poczucie własnej osoby i estetyki.

RiXeD - każde dobra mają wartość pieniężną, jeśli okradasz kogoś z tych niematerialnych też pozbawiasz daną osobę pieniędzy co jest kradzieżą.

Owszem, racja. Tylko kiedy powiedziałem, że to nie kradzież, możesz pokazać?

Jednak mimo ogólnoświatowej sieci nadal są firmy, które nie chcą wysyłać towarów do Polski.  Jeszcze niedawno chciałem sobie kupić gadżety od gości z Pure Pwnage, ale co się okazało? Że do Polski wysyłać nie chcą (nie sprawdzajcie- teraz jest to już możliwe, ale dopiero od jakiegoś czasu). Znajomych w Niemczech(najblizszy kraj) nie mam, bo czy to obowiązkowe? I jak w takiej sytuacji mam się zachować? Przykład wprawdzie dotyczył dóbr materialnych, a nie cyfrowych, ale to nadal dobry przykład zacofania mimo szeroko dostępnej sieci.

Dalej. Co, kolego powiesz mi o grach (i ogólnie dobrach cyfrowych), które wyszły ze sprzedaży? Zanzarah The Hidden Portal, Severance... Te gry mnie interesowały. Tymczasem okazało się, że są do tego stopnia zapomniane, że legalnie nie mogłem sprowadzić ani z Polski, ani z zagranicy (towar niedostępny), na allegro i ebayu nie znalazłem nic, a nawet i drogą piracką było trudno. (co juz jest dziwniejsze)

Oraz sprawa naszej polskiej poczty. Moja koleżanka z Holandii wysłała mi kiedyś prezent. Małą paczkę, gadżecik związany z Final Fantasy. Paczka nie doszła. W końcu okazało się, co się stało. Wspólnymi siłami zrobiliśmy dochodzenie. Ślad urywał się po wejściu paczki we władanie poczty polskiej. Czy ktoś z was próbował kiedyś wysłać pocztą pieniądze? Nie radzę, równie dobrze można pani kasjerce dać je w rękę i niech sobie coś kupi. Kiedy zaś owa koleżanka wysyłała mi pocztówki (czyli towar raczej bezwartościowy dla osoby trzeciej), spokojnie dochodziły w przeciągu 2 tygodni. Nie ufam poczcie. Z pewnością nie powierzyłbym jej dostarczenia paczki z cennym towarem (bo takim jest dla mnie towar ze światka anime), za który zapłaciłem kupę kasy, plus trzykrotną jeszcze jego wartość jako opłatę za przesyłkę. Mówcie co chcecie, ja poczcie nie ufam i nigdy już nie zaufam.

Jeszcze raz powiem: jeśli mogę coś kupić, kupuję. Jeśli mogę coś zamówić w polsce, kupuję (choć już z mniejszy mentuzjazmem - patrz sprawa z pocztą). Jeśli mogę coś kupić z zagranicy - kupuję (lecz znowu z obawą o moje ciężko zarobione pieniądze). Jeśli zaś nie mogę tego kupić w polsce, nie mogę tego sprowadzić z zagranicy (bo "nie wysyłamy do polski") i nie kupię tego od kogoś, kto to już ma i chce sprzedać, ściągam to z internetu.

I powtórzę się - porównanie do kradzieży samochodów jest bezsensowne - kradzieże dóbr niematerialnych powinno się rozpatrywać ZUPEŁNIE INACZEJ, niż kradzieże dóbr materialnych. Wysoki sądzie, nie ukradłem tego samochodu, bo nikt go u mnie w kraju nie ma, bo tutaj go nie sprzedają, a z zagranicy sprowadzać nie chcą. Poza tym to nie samochód, tylko jego zdjęcie...

Ostatnio edytowany przez RiXeD (2008-02-11 22:58:24)

Offline

#177 2008-02-11 22:47:56

Zgrzyt
Użytkownik
Skąd: Gliwice
Dołączył: 2006-02-08

Odp: Internauta = Przestępca

RiXeD to zależy od twojej moralności i prawości. Czy te trudno dostępne gry(itp.) były ci niezbędne? Czy warto jest łamać prawo dla własnej korzyści? Mnie nie stać na wypaśny samochód sportowy jaki widuje na mieści. Pocztą takiego by mi nawet nie przysłali. Więc co mam je ukraść? Czym że są pieniądze właściciela, jeśli chodzi o me zachcianki?

Offline

#178 2008-02-11 22:50:23

RiXeD
Użytkownik
Dołączył: 2005-10-24

Odp: Internauta = Przestępca

Zgrzyt napisał:

RiXeD to zależy od twojej moralności i prawości. Czy te trudno dostępne gry(itp.) były ci niezbędne? Czy warto jest łamać prawo dla własnej korzyści? Mnie nie stać na wypaśny samochód sportowy jaki widuje na mieści. Pocztą takiego by mi nawet nie przysłali. Więc co mam je ukraść? Czym że są pieniądze właściciela, jeśli chodzi o me zachcianki?

A tobie samochód jest koniecznie potrzebny? Nie. Nie masz go ukraść. Masz spróbować go odkupić od właściciela. A jeśli cię na niego nie stać, to czemu w ogóle rozważasz jego kupno? Każdemu według zasług, a w tym przypadku raczej: każdemu według zasobności portfela. A poza tym (repeat, repeat) to nie samochód, a jego zdjęcie. W dodatku na dyskietce, a nie wydrukowane.

Korzystając z przykładu powyżej, było mnie stać na gadżety z PP. Nawet na ewentualnie drogą przesyłkę. Tylko co z tego, jeśli nie mogę ich kupić, bo mieszkam na jakimś zapupiu na drugim końcu świata? (co nie jest moją winą)

Ostatnio edytowany przez RiXeD (2008-02-11 22:52:23)

Offline

#179 2008-02-11 23:14:10

Arry
Użytkownik
Skąd: Tarnów
Dołączył: 2005-11-02

Odp: Internauta = Przestępca

RiXeD napisał:

A tobie samochód jest koniecznie potrzebny? Nie. Nie masz go ukraść. Masz spróbować go odkupić od właściciela. A jeśli cię na niego nie stać, to czemu w ogóle rozważasz jego kupno? Każdemu według zasług, a w tym przypadku raczej: każdemu według zasobności portfela. A poza tym (repeat, repeat) to nie samochód, a jego zdjęcie. W dodatku na dyskietce, a nie wydrukowane.

Korzystając z przykładu powyżej, było mnie stać na gadżety z PP. Nawet na ewentualnie drogą przesyłkę. Tylko co z tego, jeśli nie mogę ich kupić, bo mieszkam na jakimś zapupiu na drugim końcu świata? (co nie jest moją winą)

Wygląda na to, że nie za bardzo rozumiesz istotę własności intelektualnej.
Ktoś napisał program (załóżmy, że grę taką jak Wiedźmin czy coś w yum stylu), włożył w to swój czas, wydał SWOJE pieniądze na narzędzia, by tą grę można było zrobić i chce zwrotu kosztów, które włożył w produkcję, oraz chce też zarobić na chleb i inne rzeczy. Powiedz mi czym to sie różni od pracy stolarza, który wydał swoje pieniądze na narzędzia, deski na stół itd. i chce teraz to sprzedać? Nie wciskaj mi kitu o zdjęciach na duskietce, bo jeżeli zrobisz Wiedźminowi zdjęcie, to nikt sie nie obrazi, że będziesz je ściągał czy rozprowadzał, tak samo jak gdy zrobisz zdjęcie stołu, to nikt na tym nie straci. Ściągając z Neta wiedźmina robisz coś podobnego do kradzieży wyżej wymienionego stołu, bo w końcu twórca sobie za twoją rozrywkę obiadu nie kupi, a ty przecież masz grę i sie w nią bawisz, chociaż nie wydałeś na nią ani grosza.
Co z tego, że twórca może sobie skopiować ten egzemplarz Wiedźmina? Przecież ponosi straty związane z wyprodukowaniem Pudełka, instrukcji, energia elektryczna też za darmo nie jest.


90TLh

Offline

#180 2008-02-11 23:29:15

RiXeD
Użytkownik
Dołączył: 2005-10-24

Odp: Internauta = Przestępca

Arry napisał:
RiXeD napisał:

A tobie samochód jest koniecznie potrzebny? Nie. Nie masz go ukraść. Masz spróbować go odkupić od właściciela. A jeśli cię na niego nie stać, to czemu w ogóle rozważasz jego kupno? Każdemu według zasług, a w tym przypadku raczej: każdemu według zasobności portfela. A poza tym (repeat, repeat) to nie samochód, a jego zdjęcie. W dodatku na dyskietce, a nie wydrukowane.

Korzystając z przykładu powyżej, było mnie stać na gadżety z PP. Nawet na ewentualnie drogą przesyłkę. Tylko co z tego, jeśli nie mogę ich kupić, bo mieszkam na jakimś zapupiu na drugim końcu świata? (co nie jest moją winą)

Wygląda na to, że nie za bardzo rozumiesz istotę własności intelektualnej.
Ktoś napisał program (załóżmy, że grę taką jak Wiedźmin czy coś w yum stylu), włożył w to swój czas, wydał SWOJE pieniądze na narzędzia, by tą grę można było zrobić i chce zwrotu kosztów, które włożył w produkcję, oraz chce też zarobić na chleb i inne rzeczy. Powiedz mi czym to sie różni od pracy stolarza, który wydał swoje pieniądze na narzędzia, deski na stół itd. i chce teraz to sprzedać? Nie wciskaj mi kitu o zdjęciach na duskietce, bo jeżeli zrobisz Wiedźminowi zdjęcie, to nikt sie nie obrazi, że będziesz je ściągał czy rozprowadzał, tak samo jak gdy zrobisz zdjęcie stołu, to nikt na tym nie straci. Ściągając z Neta wiedźmina robisz coś podobnego do kradzieży wyżej wymienionego stołu, bo w końcu twórca sobie za twoją rozrywkę obiadu nie kupi, a ty przecież masz grę i sie w nią bawisz, chociaż nie wydałeś na nią ani grosza.
Co z tego, że twórca może sobie skopiować ten egzemplarz Wiedźmina? Przecież ponosi straty związane z wyprodukowaniem Pudełka, instrukcji, energia elektryczna też za darmo nie jest.

Ty zaś nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi. Nie powiedziałem wcale, że to ja zrobiłem to zdjęcie. Dwa, mówimy o styuacji, gdzie chcesz kupić od autora Wiedźmina (dlaczego akurat tą grę, nie wiem), a on nie chce ci sprzedać, bo nie podoba mu się miejsce, w którym mieszkasz. Kolega z bloku (kraju) obok ci nie kupi, bo nie istnieje. W twoim bloku, nikt Wiedźmina nie ma, więc ci nie sprzeda. W bloku obok, gdzie Wiedźmina sprzedawano, też nikt ci nie sprzeda, bo raz że chłopiec na posyłki to kawał złodzieja, a dwa że może po prostu nie chcą (bo przecież obowiązku nie mają). Dlatego jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje mi się, żeby złapać jeden z papierowych samolocików latających nad twoim blokiem, do którego przyczepiona jest karteczka ze streszczeniem Wiedźmina(bo przecież pirat z neta nie zawiera na przykład pudełka, płyty, instrukcji, poradnika, czy okładki, które to są wg. mnie integralną częścią gry). W tym momencie nie kradniesz kasy producenta, bo ten nie chciał ci sprzedać towaru, a i jemu samemu nic bezpośrednio nie zabrałeś. Kradzież od kogoś z bloku obok też nie wchodzi w grę, bo to (duhh) kradzież. Zaś papierowe samolociki to wypuszczone dobrowolnie przedmioty, których twórca nie obrazi się, jeśli jednego sobie weźmiesz, bo po to je stworzył (wypuścił w powietrze). Skąd był, i czy kupił Wiedźmina, tego nie wiesz i się nie dowiesz. A zresztą co cię to obchodzi? Jego dane osobowe to jego sprawa.

Oczywiście, znajdą się ludzie z bloku obok wolący wyjsć na dach i złapać samolocik zamiast zapłacić za Wiedźmina, ale to już są zwyczajni przestępcy.

Offline

Stopka forum

© Animesub.info 2024