Nie jesteś zalogowany.
PROJEKT - JAPONIA
Zapewne większość z nas w pewnym momencie zapałała nieodpartą ochotą udania się do Japonii. Wspaniale, nieprawdaż? Tylko później otrzeźwiała na widok kosztów jakie musiała lub musiałby ponieść. Ale czy faktycznie 6000, czy 7000 złotych to jest kwota nie na nasze możliwości? W obecnej dobie mocarstwowej IV RP? Przecież my nawet Rosji postawiliśmy się?! A my tak drobną sumą się przejmujemy. Do czego zmierzam. Polak (lub matka Polka - jak kto woli) ma w genach zakodowaną nieodpartą pokusę udowodnienia światu, że stać go na wszystko. Jak ktoś nam powie, że to niemożliwe. To my na przekór wszystkiemu udowodnimy, że jednak tak nie jest. Ale do tego potrzeba systematycznego podejścia, bo nie wszystko da się zrobić w lot Jak sami zauważyliście kwota na taki wyjazd jest niebagatelna i raczej nikt z nas nie chciałby się sam wybrać w taką podróż do Japonii. Przecież wiadomo nie od dziś, że Polacy najlepiej bawią się w grupie. Do czego zmierzam. Otóż, już wiele razy pojawiał się temat na ANSI dotyczący wyjazdu NIHON-MADE. I tak szybko jak się pojawiał, równie szybko upadał. Jaki powód był tego? Braku pieniędzy... możliwości... zapału... a może chęci? Nikt na to pytanie nie znajdzie jednoznacznej odpowiedzi. Chociaż ten, kto studiował lub troszeczkę liznął zarządzania wie, że zabrakło najważniejszego PLANU! A właściwie PROJEKTU!!! Niestety ja nie należę do tych światłych ludzi, którym było dane studiować zarządzanie (tym bardziej mnie to boli, ponieważ obecnie wykonuję taką pracę {też mówiono mi, że jej dostanie jest niemożliwe }), stąd moja prośba do "tubylców", którzy się na tym lepiej znają, aby wspomogli ten PROJEKT-JAPONIA. W ogóle ta prośba jest skierowana do wszystkich, ponieważ każda pomoc jest ważna, o czym w Japonii od dawna wiedzą, a związane jest to z ich stylem zarządzania "od dołu do góry" (inicjatywa wychodzi od pracowników). Menadżer tam ma raczej symboliczne, reprezentacyjne znaczenie. Niczym Cesarz lub "prawie" jak w Polsce. Ale znacie znaczenie słowa "prawie"? Doświadczenie osób, które robiły wypady krajowe i zagraniczne. Również będą nieodzowne. Przecież trzeba "coś" w ten plecak zapakować. I uwierzcie mi nie jest to prosta sprawa. Plecak ma swoje gabaryty i komputer nawet z wyświetlaczem LCD ciężko upchnąć. Czasami młotka do tego trzeba użyć, by zapiąć te wstrętne zatrzaski I jak znudził was wstęp? No, tak. Ja jednak zawsze czytam wstępy, bo są najistotniejsze. Czyli może ja nieskromnie rozpocznę. Po pierwsze ...itd.:
1. Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak właściwie chcemy udać się tak daleko od naszego umiłowanego kraju ? Innymi słowy CEL PODRÓŻY. Ważne!!! Będziemy to podawać w deklaracji. Ale w tym przypadku bądźmy oryginalni i wymyślmy coś innego jak TURYSTYKA (oczywiście w deklaracje swych prawdziwych powodów nie podamy)
2. Jak chcemy PRZYGOTOWAĆ SIĘ do wyjazdu, a może już jesteśmy przygotowani? (czy mamy sprzęt: "namiot cyrkowy", "durszlak", "dzika wędzonego", "zestaw kosmetyczny", "zapasową szczękę"...itd.) Pod względem umiejętności: czy znamy jęz. angielski, a może japoński? Warto nauczyć się pożytecznych paru słówek w stylu: "Oni mogą spać chociażby na podłodze dla mnie znajdźcie cichy pokój z łóżkiem", "Czy w zamian za obiad moi towarzysze mogą pozmywać w kuchni"...itd. (W tym miejscu już na poważnie zaproponuję wspaniałą książkę autorstwa Naoya Fujita "Mówimy po japońsku" ma ponad 400str., ale nie przejmujcie się tym, bo jest napisana w stylu amerykańskim. Pełno wskazówek. Co dziwniejsze, w tym przypadku jak najbardziej na miejscu. Z niej dowiemy się, w którą stronę ma świecić nasza pupa, kiedy korzystamy z tradycyjnego japońskiego wychodka lub to, że nie myjemy się w wannie, lecz przed wejściem do niej i inne takie. Bardzo polecam początkującym. Tym bardziej, że nie znajdziecie tam robaczków japońskich. No, może tylko na końcu w słoniku. Sam nie wiem po co tam jest. Dostępna przez internet ok. 40zeta zapłaciłem)
3. Wybór środka TRANSPORTU. Tutaj już mamy łatwy wybór. Pociąg lub samolot. Pociąg Transyberyjski odpada w przedbiegach. Jedziemy do Japonii, by się zrelaksować, a nie zjawić się tam jak banda cuchnących żebraków (chociaż to może być ciekawa metoda na dorobienie na miejscu, wyłączając inne genialne wynalazki w stylu szukania jedzenia po śmietnikach. No, ale o tym pomówimy, przy szukaniu funduszy. ). Pociąg odpada z przyczyn higienicznych. Brak klimy, no i prysznica. Nie wiem jak wy, ale ja MUSZĘ codziennie się umyć. Chusteczki nawilżone wystarczają na góra dwa dni. Poza tym czas trwania podróży w obie strony MIESIĄC?! To do wydatków musiałbym doliczyć niezarobione pieniążki podczas bezpłatnego urlopu!. Czyli apel do wszystkich, którzy mają kontakty, kochanki i, a może kochanków w biurach podróży. A może, ktoś ma dojście do łóżek prezesów LOT lub Lufthansy...itd. By wyłowili jak najkorzystniejszą ofertę biletową. (ISTOTNA UWAGA: Plany są dalekosiężne wyjazd miałby miejsce za rok lub dwa. Tylko przy takim założeniu NASZ wyjazd ma szanse powodzenia. A może ktoś inny skorzysta z tego PLANU (PROJEKTU). Mało to duszyczek chcących wybrać się na "tamten świat" (mowa tu oczywiście o japońskim świecie, równie tajemniczym))
4. Skoro już wiemy PO CO, Z CZYM i JAK, to teraz powinniśmy zaplanować TRASĘ. Ale przedtem (Niczym w instrukcji sapera rozbrajającego bombę ) Powinniśmy ustalić JAK DŁUGO będzie trwała nasza gehenna? Tydzień, dwa... a może miesiąc? Ja swoją skromną osobą uważam, że koszt przelotu jest tak znaczny, że tygodniowy pobyt byłby niesamowitą zbrodnią i marnotrawstwem pieniążków. Uważam, ale to jest tylko moje zdanie, że DWA TYGODNIE to w sam raz. (Przynajmniej z głodu nie umrzemy, ponoć Jezus bez przekąsek wytrzymał 40 dni na pustyni. No, ale my w dobie lodówek, chyba nie wytrzymamy tak długo.) Jak planujemy trasę? Czy w jednym mieście? Nieee! (Ups! Wyrwało mi się. Gomene.) Czyli najpierw obstawiamy miejscowości. Decydujemy co będziemy tam robić (zwiedzać, jeść, pić, polować na łanie, a dziewczęta mogą zapolować jelenia. Zresztą co kto woli ). Szukamy lokum. I sposobów transportu (pociąg, autokar, auto-stop... a może pieszo?). Punkt docelowy będzie oczywiście konwencjonalny. Bo lotniska międzynarodowe tylko w takich miejscowościach się znajdują. Co do reszty... To tylko wasza pomysłowość. A jak znaleźć lokum? W dobie internetu, takie pytanie?! SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE Klikacie na mapę, region, miasto i... o Kamichu są nawet zdjęcia i ceny podane w różnych opcjach! Czyli można, oczywiście jak się chce. Widzicie, że nocka wyjdzie od 4000-6000 jejków. Tańszych nie ma co obstawiać. Po co na miejscu się rozczarowywać. Dobra, miasta są, hotele są (a właściwie pensjonaty, bo na hotele to nas raczej nie stać), to teraz zadacie pytanie, to jak mamy się poruszać pomiędzy nimi. Dobre pytanie. Szczęśliwcy, którzy mieszkają w "metropoliach" tj. Warszawa, Wrocław...itd. Znają coś takiego jak bilet jednodniowy. Dodam, że w Lublinie nie znają. Pewnie, stąd też i brak określenia "metropolia" przez polityków dla tego miasteczka. Otóż, w krajach cywilizowanych, gdzie urzędy skarbowe nie polują na uczciwych przedsiębiorców, odkryto coś takiego jak bilety ze zniżką. Że powiem z angielska WOW!!! W Niemczech nałogowo korzystałem z tego wynalazku, a opcji było tam od groma i ciut ciut. A to dla młodzieńców powyżej siedemdziesiątki. A to dla dwojga z bachorem (tutaj był problem, bo Niemczy swe szwabiątka bardzo pilnują. No, ale jak komuś się udało takie cudeńko najlepiej w beciku upolować (łatwiejsze w transporcie), to można było liczyć na zniżkę. Podobały mi się bilety po godz. 9, to dla tych którym kac nie pozwalał wcześniej wyjść z kryjówki ) No, dobrze. Wracając do meritum sprawy. Chodzi mi o taki właśnie zniżkowy bilecik na jazdę pociągami, nawet znaną Szynką-ze-serem (shinkansenem). Być w Japonii i nie przejechać się najszybszą kolejką. Ech! Za kogo wy mnie tu uważacie? I przykra niespodzianka. Obok kosztów za bilet lotniczy, hotele, jedzonko, to będzie też nas sporo kosztować... ale uwieżcie, warto i z pewnością się nam to zwróci. Jak napisano na str. 366 "Podróże Marzeń. Japonia" wyd. Biblioteka "Gazety Wyborczej" To ta żółta tabelka. Dla pociągów 2 klasy (czytaj PKP wagony klasy de LUX - najprawdopodobie w przyszłym wieku mają wprowadzić) 30tys. jejków za 7 dni oraz 50tys. jejków za 14 dni. (Podali jako ciekawostkę, że jednorazowy przejazd tam i z powrotem z lotniska Narita do Kioto przez Tokyo kosztuje 30tys. jejków). W tej książeczce są jeszcze inne ciekawe informacje nt. kosztów jazdy autobusami Ale na razie starczy. Sądzę, że my powinniśmy podróżować w przestronnych warunkach, tym bardziej, że nie ma miejscowości, do której nie można byłoby dostać się pociągiem. I im się to opłaca???
5. No i należałoby teraz określić termin. W miarę korzystny, byśmy nie zawitali tam w porze monsunów i taj...tfu-nów. (Wiadomo, że jak ktoś fetyszysta i chce sobie pooglądać panienki w mundurkach, to nie wybierze się w porze wakacji. Japońskich wakacji, więc spoko uczniacy i studenciacy, jakoś wpasujemy się przed sesją powtórzeniową )
6. No i "nadejszła" ta chwila, w której powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie. Skąd wziąć na to kasę, mamonę, sałatę, szmal, maeuse (z niem. myszki, czyt. mojze - z mocnym akcentem na "mo") czy jak kto tam woli. Ktoś kiedyś powiedział, że pieniądze to nie wszystko. No i ja z nim się zgodziłem, bo przecież są jeszcze weksle, karty kredytowe, czeki podróżne...itd. Ale faktem jest, że tylko od zasobności naszego portfela, będziemy mogli skorzystać z wyjazdu bądź też i nie. A to wszystko sprowadza się do początkowego pytania... CEL PODRÓŻY!!! To od niego zależy, jak bardzo zaangażujemy się w tę sprawę. W moim przypadku będzie liczył się SZPAN! Słyszę o wyjazdach współpracowników do Norwegii, Egiptu ...itp. Nawet, by mocniej wkur... to co sympatyczniejsi wysyłają pozdrowienia mailem, na wsie komputery. Nawet sprzątaczka sms'a musiała dostać. A co! Wyjeżdża się raz na dekadę, później trzeba odpracować ten KREDYT. No! I mamy pierwszy pomysł KREDYT. Drugi... Wyjazd zagranicę PRACA SEZONOWA. Jak ktoś zna niemiecki na poziomie: powitać, policzyć, pożegnać oraz zna zwrot "ja nie rozumieć ZIII, ja tutaj tylko niemiecka truskawka sprzedawać". To mogę zaoferować pomocną dłoń. W ciągu 3 m-cy można odłożyć na czysto 6tys. PLN . Co tam dalej. Może stypendia badawcze? No, kombinujcie. Karta kredytowa też jest spoko. Mamy przecież dzięki niej jedną pensję gratis. W ciągu półtora miesiąca trzeba jedynie zwrócić kasę, za ten kredyt nieoprocentowany. A zaraz potem znów można zaciągnąć krechę. No i tysiączek jest do przodu. No, myślcie kochani. W najlepszej sytuacji są ci, którzy będą przystępować do Komunii Świętej zawsze mogą szepnąć dziadkom do ucha, że zamiast laptopa wolą wycieczkę do Japonii .
7. Kwestia wieku nie istnieje. Młodociani przestępcy mogą zostać wpisani do wizy dorosłych przestępców. Problem w tym, by ten dorosły się nie rozchorował. Najlepiej dopisać się do dwóch osób. Moja siostra cioteczna przez to nie mogła wyjechać na wycieczkę do egzotycznego kraju UKRAINY. To był mój pierwszy wyjazd ins Ausland.
Dobrze. Ja już sporo czasu tutaj popisałem. Teraz wasza kolej. Pamiętajcie. Nawet ci, którzy wiedzą, że nie pojadą, też powinni przyłączyć się do tej "zabawy". My zrealizujemy wasze marzenia. Pstrykniemy zdjęcia i zobaczycie w jakie bagno nas posłaliście. Jak zauważyliście, zaplanowanie takiego wyjazdu to nie bułka z masłem, a tym bardziej z kawiorem. Najlepiej podzielić się na grupy i część zajmie się hotelami inni trasami pieszych wędrówek po mieście. Metro można też w to wciągnąć. Przecież będziemy mieli bilet do wykorzytania.
Plany miast są w interku, z pewnością macie przewodniki. I prosiłbym, żeby było oryginalnie i nie z jęzorem na brodzie. Gdybyśmy tego chcieli, to polecielibyśmy czarterem wycieczkowym. Najlepiej mieć kilka tras na dany dzień w planach. Taki bufet szwedzki. A teraz... pytania? A może propozycje?
Offline
Jeżeli przebrnęłaś lub przebrnąłeś do końca powyższego tekstu, to oznacza, że ci zależy. I możesz poświęcić swój czas dla dobra ogólu
Ten plan wycieczki, a może i plany mogą dotyczyć wszystkich, którzy chcieliby udać się na wymarzoną wycieczkę. Powinien być tak skonstruowany, by nie narzucać tego co w danej chwili chcieliby robić. W zasadzie chodzi o zapewnienie lokum. A można wybierać 1-osobowe, 2-, 3-..., rodzinne...itd. Zauważyliście "rodzinne". Może ktoś chciałby się udać z żonom, dziećmi... Jeżeli dziewczęta mają obawy, że będą w tym samym pokoju co chłopaki (albo może na to liczą?) W każdym razie, chcę uświadomić, że pokoje są różne, różniste i da się wpasować do indywidualnych życzeń.
Ja bym obstawiał termin za dwa lata. Ale jeżeli czwórka, piątka znajdzie się za rok to nich stracę... zaciągnę kredyt w PROVIDENCIE i nie wrócę do kraju, by te zajefajne odsetki spłacać.
Offline
To ja może napiszę , że ten tekst dało by rade skrócić gdzieś tak do połowy i jakby był w takiej skróconej formie , nie wyglądałby tak... mało zachęcająco.
A co do samego txt to powiem tylko , że ja do Japoni sie nie wybieram ponieważ nie widze w tym ciekawego.
Offline
~fillip75 ten tekst jest napisany przesympatycznym jezykiem . Jezeli o mnie chodzi to jestem pelnoletni i zglaszam swoja kandydature . Termin za dwa lata mysle ze jak sie sprezymy to powinien wypalic;). Najwazniejsze jest to aby przylaczylo sie do tego kilka osob(potrzebna pomoc i samozaparcie innych ludzi , a takze pewnosc ze wyjazd sie nierozsypie), zeby mozna budowac swoj wlasny chociarzby "biznesplan" aby sie dowiedziec ile przez te dwa lata, minus budowa "biznesplanu" musimy nazbierac
Offline
Sposob na zdobycie gotowki? Hmmmmmmmmmmmm.... kradziez? Napad na bank? Tak, jestem tworczy, cos wymysle. Porwanie? Hmmm...
A jesli samolot i kolej odpadaja to moze rower? Hulajnoga? Autobusem do Japonii? Moze wyslemy sie w paczce? Trzeba tylko zaladowac sie z butla tlenu i pojemnikiem na odchody. Na kartonie napisac zas "nie rzucac, szklo".
Ja w Japonii ogladalbym tylko telewizje. Chcialbym zobaczyc, jakie to uczucie widziec anime w TV.
Ostatnio edytowany przez lipa3000 (2007-05-13 16:31:46)
Offline
Filip: jak masz skype to skrobnij login na pw. Organizowałem wyjazd na miesiąc do Afryki - mogę podpowiedzieć Ci w jaki sposób można zorganizować niezłe pieniądze na taki trip.
Offline
Ja tam Planu jako takiego nie mam : P
Jak uda mi się polecieć, ( już mam 3000 żł odłożone ), to mógłbym spać nawet pod namiotem,
ale oto mój plan na tą chwilę :
Mój Cel Podróży ? zwiedzić co się da i jak się da ( ale chyba najlepiej pieszo lub auto-stopem )
Moje Przygotowania ? co do wyżej wymienionego "sprzętu" oprócz namiotu, zabrałbym ze sobą gitarę ( grać jeszcze nie potrafię , ale zaczyna mi jakoś wychodzić, i myślę, że do wyjazdu się nauczę [o ile mi się uda wyjechać, a raczej wylecieć])
Środek Transportu ? Tylko i wyłącznie samolot.
Co do Trasy, to jeździłbym po wsiach, górach itp. W Tokio raczej nie chciałbym spędzić wielu godzin. ( nie lubię zatłoczonych miejsc )
Termin ?. Najlepiej wiosenno-letni ( coś się wybierze, jest jeszcze czas ) I jak już wspomniałeś około 2-3 tyg. (zależy od kasy, jaką uda mi się odłożyć )
Skąd brać $$ ?, ja od stycznia pracuję, i powoli odkładam kasę ( u mnie jest wielkim plusem, że mieszkam jeszcze z rodzicami, którzy nie chcą ode mnie żadnej kasy, więc całą wypłatę mam dla siebie )
W sumie mam w planach wydać kilka polskich zł. Na różne pierdoły, ale do przyszłego roku powinienem uzbierać około 7 000 zł.
Co do Wieku, mam 22 lata więc raczej problemu nie ma ; )
Na razie nie są to moje konkretne PLANY WYJAZDU. !! Ale na razie tak bym widział swoją "wyprawę"
To jak, Leci ktoś w przyszłym roku ;> ??
Ostatnio edytowany przez Prince_Vegeta (2007-05-13 16:41:42)
Oczami Fana Blog ;]
Offline
Ech, wszystko fajnie, ale kasa...
Raczej mam trochę inne priorytety na przyszłość, iść na studia, znaleźć prace, i trochę urządzić A dopiero później przyjdzie czas na przyjemności .
Zresztą nie sądzę żebym w ciągu roku lub dwóch był w stanie tyle odłożyć - no, chyba żebym znalazł nieźle płatną pracę, na co w Polsce nie ma szans(zwłaszcza dla przyszłych studentów). Chociaż także chciałbym się kiedyś wybrać do Japonii, ale to raczej odległe plany - na pewno odleglejsze niż 2 lata (a szkoda).
Ostatnio edytowany przez DevilDrom (2007-05-13 17:00:45)
Offline
1)Dobra, za 5 lat kończę studia i łapię dobrze płatną pracę. Wtedy za 2 albo 3 pensje jadę na tydzień do Japonii...
2)Ten pomysł z kredytem też jest niezły. Gdybym już tam dojechał, złożyłbym do rządu japońskiego wniosek o przyznanie azylu politycznego czy innego statusu uchodźcy. Aby to się udało powinienem już zacząć bardzo intensywny kurs japońskiego (w końcu żeby tam mieszkać, dobrze być biegły w piśmie i mowie, wniosek też trzeba napisać).
3)Wszyscy zaczynamy grać w LOTTO i zawiązujemy gentelmeńską umowę, że jeśli ktoś z nas wygra te miliony, to funduje sobie i reszcie miesięczny pobyt.
Tak szczerze i poważnie. To też i moje marzenie, by wyjechać do Japonii (ale nie w ich wakacje ), ale myślę, że zrealizuję je dopiero za kilka(naście) lat. W każdym razie - Gambare[okej]
Offline
@DevilDrom - Na studiach też tak myślałem. Najpierw skończę studia, znajdę pracę, unormuje się sytuacja i... Duża lipa. Po studiach 2 lata bezrobocia. Dodam, że specjalność kończyłem z drugim wynikiem. Nawet znajomość języka nie była w cenie. Niestety wybrałem ten gorszy jęz. ...niemiecki. W Płocku, chcieli mi zaoferować zawrotną sumę, aż 1500zł oczywiście brutto, bym się nierozbirmasił. Dodam, że przezornie w liście motywacyjnym zapisałem, że mnie interesuje 2600zł (ja netto zaznaczyłem). Jak już miałem z jednej zapadłej dziury wleźć w drugą, to przynajmniej z jakąś motywacją. Przewiozłem swoje szanowne siedzisko z nadzieją, że z tej kwoty ostanie chociaż 2 tauzenty netto. A oni mi z czymś takim. Tak, że jak widzisz. Jak chcesz zaszaleć, to nie odkładaj tego na potem. Później pozostanie żal. W moim przypadku to już ostatni dzwonek. Niedługo, żeniaczka i wówczas będę upalowany.
Powiem jedno, że mój charakter zmienił się po wyjazdach do Niemiec. I to nie był wciskany kit, z tym zarobieniem w Niemczech. Ja w przyszłym roku już zaklepałem tam sobie miejsce i jest to nieodwołalne (wyj. poł. maja - przyjazd koniec lipca). Czyli jeżeli chodzi o Japonię to będę gotowy od SIERPNIA. To najwcześniejszy mój termin - gotowości. Więc jeżeli, ktoś chętny z jęz. niemieckim. To ja jak najbardziej zarekomenduję. Mógłby to być test, czy jesteśmy w stanie ścierpieć swoją bytność w jednym miejscu. Byłem tam 4 razy i powiem wam, że nienawidzę tamtej roboty, ale da się przeżyć Co do roboty. To niestety zarobki są głodowe, każdy to wie, ale nic nas nie trzyma, by opuścić ten kraj. Tak jak mi to powiedział przełożony podczas ostatniej rozmowy nt. podwyżki. "Dlaczego nie pojadę do Irlandii?" Moja godność nie pozwala mi przytoczyć epitetów, o jakich myślałem, by mu wygarnąć. Ale fakt, jesteśmy nędzażami i musimy wytrzymać i takie rozmowy. Co nie oznacza, że już nie zgłosiłem swojej kandydatury do pracy w Holandii (Ik kan iets in dit talig spreken) oraz Anglii. Skoro sam o tym wspomniał Może nie będę musiał jechać do Szwabów, by zarobić na travel to Japan. Możliwości teraz jest znacznie więcej. Możecie wierzyć lub nie, ale jeżeli ktoś kierowcy powie 2000zł netto, to wyśmieje pracodawcę. Czego to jest przyczyną? Europa, niemieckie firmy spedycyjne wybierają każdego Fahrera. Niedługo to samo stanie się z innymi profesjami, czego sobie i wam szczerze życzę.
Co do PLANOWANIA. Ciężko jest podjąć decyzję, kiedy nie widać tego co nam się oferuje. Wiecie dlaczego rodzice nie kupują komputerów dzieciom? Najważniejszy powód. To nie pieniądze. Oczywiście to niesamowity wydatek dla polskiej rodziny. Ale tak naprawdę stać na niego nawet, a może przede wszystkim emerytki. Skoro wnukom na komunie kupują. Otóż powodem wstrzymywania się od zakupu jest strach przed nieznanym. I nie chodzi o to, że boją się techniki. Lecz obawiają się sytuacji, że sprzęt nie ruszy. Sam pamiętam, jak woziłem do serwisu kompa, a okazało się, że tylko wirusa miałem. Co prawda nawet kasy nie wzieli za zapuszczenie programu antywirusowego, ale taksi mnie kosztowało. Śmieszne. Chłop po studiach!!! Właściwie w trakcie. Trzeci rocznik, ale wówczas zakup kompjuciora to był wydatek niczym za bilet lotu do Tokyo!!! Właśnie, dlatego rodzice swoim pociechom nie serwują komputerka. Sam jako nauczyciel ustaliłem z rodzicami jednego ze szczęśliwców, że jakby co to wpadnę i przyuczę jak ma się tą tajemniczą skrzynką posługiwać. Ostatnio u pracownika z firmy reinstalowałem Windows'a. Dla mnie to normalka, ale rodzic nie wiedział jak to zrobić. I miał na tydzień unieruchominy sprzęt. Dodam, że w czasie ferii, ale niestety byłem założony robotą, by wyskoczyć na te dwie godzinki. (A przyczyna zawieszenia kompiucia? Nie uwierzycie, ale twardy restart?! Pierwszy raz to widziałem. A w szkole bez przerwy, to robiłem. Ba! Nawet kabelek wyciągałem, jak ktoś nieuważnie słuchał )
I tak samo, myślę sobie, że jak stworzymy ciekawy plan, to ostatecznie sporo osób z niego skorzysta. Tym bardziej, że nie będziemy sztywno związani programem tj. to ma miejsce na wycieczkach.
Offline
Poczekacie dwa lata to i ja polece(jak stuknie 18^^)
Offline
Nie czekaj, tylko napisz, co byś robił na takim wyjeździe. Mi nie chodzi teraz o deklaracje, ale o propozycje. Nikt tutaj nie studiuje turystyki, a najlepiej o specjalności organizacja wycieczek
Offline
Ja bym wykorzystał wyjazd do podszlifowania mojego chwiejacego sie jap xD(czyli gadałbym z każdym japończykiem po drodze xD)no i kupiłbym spooooroooo pamiatek xd
Offline
ja bym odwiedzał "salony masażu"
Offline
po pierwsze chcialbym sie w sliznoc niepostrzezenie do jakiejs szkoly i pod patrzec jak to zycie faktycznie szkolne wyglada . Po drugie chcialbym jakies swieto zachaczyc moze byc miastowe (tez chce zobaczyc jak to wyglada). To sa podstawy tego mozna wypisywac i wypisywac moze jutro po maturce mnie najdzie
Offline
Hmm o wpyte Dobry ten tekst, pomysł jeszcze lepszy
Strategia panowie to podstawa (projekt, plan jak kto woli) i podstawą jest według mnie minimalny koszt podróży. Czyli samolot, nocleg, transport, wyżywienie ile by to wyniosło bez reszty da się przeżyć. Głupio jest zbierać przez 2 lata kasę a potem okaże się że nam 500 zł braknie czy coś no (pi)(pi).... . Ma to również znaczenie dla ewentualnych chętnych bo jak wyjdzie 6 tys to pewnie kilka osób odpadnie z góry (ja też) lecz jeśli minimum to 2-3 tyś to już inna bajka bo przez 2 lata (pod warunkiem wielkiej chęci) do uzbierania. I wypadało by być chociaż troszkę obeznanym z japońskim ale też w 2 lata się da
W erze tanich lini lotniczych bilet z 2 letnim wyprzedzeniem to koszty chyba powinny być niedóże. Więc może naprawdę nie trzeba majątku?
Gorzej niestety z determinacją/dyscypliną/dążeniem do celu (lub inaczej jak kto woli), a mianowicie fajnie sie mówi gorzej realizuje, w szczególności jak się ma ponieś wyrzeczenia.
Świetne zwrócenie uwagi na to co mamy tam robić? Głupio wylądować na lotnisku w Japonii i co teraz?
Co do kasy to w polsce uzbierać 3 patyki choćby to tragedia: praca w lecie to tylko 2 miechy a znalezienie jakiejś powyżej 1000 zł netto to cud o ile wogólę się coś znajdzie. Ulotki to dobre bo cały rok można się bawić ale badziewiarstwo straszne.
Teraz niemam czasu ale pomyśle jeszcze to napisze coś.
Ostatnio edytowany przez Feniks_Ognia (2007-05-13 20:38:23)
Offline
I ja za dwa latka dałbym radę (18-tka)
Japońskiego uczyć się dopiero zaczynam, ale przecież dwa lata to szmat czasu. No i kasę można uzbierać (ale na ulotkach to by ciężko było ;P).
A kto wie, czy jakbyśmy byli jakąś większą grupą, to może i na jakieś zniżki by się załapało.
Co by można było zwiedzać??
- Japońskie szkoły
- Zamki,
- Po jakiejś metropolii też wypadałoby przejść,
- Zahaczyć o jakieś święta narodowe Japończyków też by było miło,
- Sam nie wiem co jeszcze Trochę poczytam o tym co można zobaczyć to się coś jeszcze wymyśli do zwiedzania
Kilka osób pisało, że to po studiach... ale to nie jest dobry pomysł. Wtedy będzciecie mówić: "Popracuję kilka miesięcy/lat to się zobaczy.", potem będzie rodzina i nie pojedziecie. Dlatego kasę najlepeij zaczynać odkładać już teraz, żeby pojechać. Carpe diem
Offline
Projekt słodki... sam od 8 lat dąże do tego celu - innego w życiu nie mam, nawet jeśli miałbym zakończyć tam swój żywot . Na ile? Jakbym pojechał to do końca życia... kiedy planuje wyjazd... jak sie dostane w tym roku na japonistyke, to wyjazd planuje za 5 lat. Z kim? Prawdopodobnie pociągnę ze sobą połowę SLF, to prawie same świrusy jak ja więc mnie poprą . Transport? Samolot... do tego czasu ceny spadną jak cholera, więc się nie martwię. Cel? Pojechać do tej (mirror , a tu filmik 1 i filmik 2) mieściny... Zwie się ona Shirakawa, a dla fanów Higurashi no Naku Koro ni znana jest jako Hinamizawa (nie mogę jej tylko nigdzie znalesc na mapie japoni Ktoś pomorze? ). Moim celem jest odwiedzić świątynię Oyashiro i się w owej mieścinie osiedlić (ktoś chętny... jakiegoś znajomego mogę jeszcze wkręcić ), jesli chodzi o przygotowania to mam jeszcze sporo czasy, ale bez laptopa i dostępu do neta (w japoni w cholere hot spotów mają, nie to co u nas) się nie rusdzam . Może do tego czasu uda mi się znaleźć drugą połowke, jak nie to poszuka się czegos na miejscu (ponoc to przychodzi samo z siebie ). Kasę się zarobi... grunt, żeby nie wylądaowac na lotnisku gdzieśtam i potem zęby w ściane... nie wiadomo gdzie isc... Poza tym chcę sie jezyka nauczyc (dlatego wybralem studia japonistyczne i przez wiele lat sie nie poddałem mimo ze rodzina probowala mnie nie raz odwlec od tego pomysłu). To chyba tyle.
Offline
Ludu ograniczajcie się w słowach, bo będę musiał sobie syntezator mowy znowu zainstalować
Ok jak przeczytam, to edytuje posta i napiszę co mam do powiedzenia
Offline
Virus...zamieszkam obok ciebie...niech żyje noc watanagashi w hinamizawie^^(naprawdę ta miescina wygląda przerażająco)
Offline